piątek, 30 kwietnia 2010

PiS po trupach smoleńskich do celu

nie wiem jak innych ludzi ,ale mnie przysłowiowy huj strzela widząc co po całej tej okropnej ,strasznej ,naprawde strasznej tragedii w Smoleńsku wyrabia PiS....no poprostu ci ludzie nie mają ani taktu ,ani uczuć wyższych ,tylko chęć zwycięstwa ,nie przebierają w niczym ,skłócą znów Polskę z Rosjanami ,bo im sie nic w sledztwie nie podoba,zaczną się czepiać najmniejszych szczegółów,bo oni nie rozumieją czemu na ruskiej ziemi ruskie prowadza sledztwo,no popatrz ty no...ciekawe czy oni wpuscili by ruskich gdyby sytuacja była odwrotna ....wogóle skłóca nas z połową świata ,bo przeciez Lechowi to sie nic nie podobało,nic....wygrana przysłania im wszystkie ludzkie odruchy...jadą po swoich przeciwnikach ostro a ci z nimi cackają się nie wiem czemu...a wiem,bo są ludzmi ...a szkoda ,ze nikt w tej ichnej kampani nie wspomni,ze to Leszek dał rozkaz lądowania -bo tak! i ze to on zatwierdzil listę pasażerów ,czy to się komuś podobało czy nie...nikt nie wspomni ,ze PiS ma na swoich rękach krew wielu fajnych ludzi............ ich kampania powinna nazywać się KAMAPANIA PO TRUPACH W SMOLENSKU DO CELU.........
niestety ludzmi w Polsce można tak łatwo manipulować,grac im na uczuciach...bo my uczuciowe som ,wiadomo....
ale jesli naszym prezydentem zostanie stary złośliwy ,fałszywy ,dwulicowy i mściwy stary kawaler z kotem to ja kurwa wysiadam...


na miescie co ulica stoją parasole z napisem PiS ,a pod nimi same karakany z kurwikami w oczach....skłócić i zwalić całą winę na innych....taki ich cel
a pod przedostatnim namiotem na mojej drodze do domu siedział mój siąsiad z dziewiątego....zawsze wiedziałam ,ze jest popiepszony koszmarnie i strasznie zawistyny jakiś ,innych podjudzi ,a sam się ulotni ,a teraz juz wiem czemu ,bo on wielki PiSowiec.....wielki to za duzo powiedziane ,bo to tez karakan i ta pierdolnięta Kępa co tak płakała jak sie dowiedziała,ze samolot gruchął....a teraz zrobi razem z innymi farsę z ich śmierci....jak ja tej baby nie lubie
cos mi się zdaje ze ten ich Jarosław to jakiś kurwa guru i pranie mózgu im niezłe robi ,bo ,zeby im az tak sie w głowach poprzestawiało ....
.....dobra koniec ,więcej sie w tej sprawie wkurwiąc nie będe...bo bierze mnie na wymioty i gadam pisząc haotycznie.......nara
....

czwartek, 29 kwietnia 2010

i nagrabili

juz wiem czemu powinnam się dowiedzieć o tym romansie we wtorek....i powiem szczerze ,dziewczyny mnie zaskoczyły,takim zwykłym ludzkim odruchem ,wręcz troskliwością,bo wiedziały jaka jestem .....niestety dowiedziałam sie w niedziele,niestety on wyskoczył mi z dziwnym tekstem czepiającym,zupełnie bezpodstawnym i kurwa wyszło jak wyszło....
w każdym badz razie przeniesli mnie na drugi koniec miasta ,i tak mam szczescie cała pechowa trójka , dostała kwitki,z dwutygoniowym wypowiedzeniem ,a w pracy mają się nie pokazywać....i to jest skandal ! to zwykłe skurfysyństwo...
dziewczyny zamierzają namierzyć jego żonę i zasiać ziarnko niepewności...
gdyby je nie zwolnił ,w zyciu by o takim świnstwie nie pomyślały....ale jesli on jest totalnym prosiakiem to co tu się cackać?....
zastanawiam się co zrobi z resztą ludzi czy pozwalnia czy poprzenosi....bo przeciez wie cały zakład..
...Karolajna wielka mi kierowniczka , siedzi narazie cicho,gdyby jej mąz dowiedzial sie ,ze się migdaliła z szefem to pewnie nigdy by juz nawet nie powąchała swojego luksusowego domku pod lasem ,świezutko wybudowanego....
....głupio szef zrobił ,bo tylko nas rozjuszył....trzeba rozgraniczyć pracę od zycia prywatnego...one w tym pubie były po pracy...a on macał Karolajne prywatnie...
.....
jak miałam blisko do pracy teraz mam kawałek....i musze wstawać przed piątą...ale :-)
...nawet mi się tam podoba ..większa przestrzeń,luzniejsza atmosfera....skumałam się juz z kilkoma babkami ,najfajniejsza jest Danka ....młodsza odemnie, a ma tak hujowe imię...słyszysz Danusia,Danka -widzisz starą babę w pozaciąganych rajstopach w spódnicy po kostki i to bordowej...
a ta Danka chodzi w dżinach i nawet kuma mój czarny skomplikowany humor....
....oczywiscie z tamtymi dziewczynami kontaktu nie urywam ,gdyz tak tej sprawy nie zostawimy....szef i jego kochanka zrobili wielki błąd mieszając pracę z byzkaniem....akt desperacji,paniki i ..huj wie czego tylko pogorszył ich sytuacje...

niedziela, 25 kwietnia 2010

ano

podlałam sobie tego wina wieczorem ,az mi noga zaczęła chodzić....syn stwierdził,ze Hanka Mostowiak też tak zaczynała ,a potem musiała do Lipnicy jezdzić w tajemnicy.... na odwyk

....a dzisiaj po obiedzie wybralismy się na wycieczkę rowerową,czyli oficjalnie otworzylismy sezon rowerowy....trasy ku temu mamy niezłe ,więc w drogę....
....na jakimś piętnastym kilometrze ,pojawiła się grupka ludków wychodzących z działek....prowadzących grzecznie rowery...bo wiadomo z działki się wraca lekko napitym....
wśrod tej grupki ludkow z błyskiem w oku i włączonym szwędaczem wypatrzyłam gamoniowatą....musiało byc jej gorąco strasznie bo miała tylko koszulke na ramiączkach (aż tak ciepło to to nie było) a na nogach miała,znaczy na prawej klapka z czachą ,na lewej pantofla swojego, silnie urobionego błotem.....
gamoniowata miała potrójny błysk w oku ,ale jednoczesnie spuszczoną głowę ,gdyz (jak sie dowiedzialam )jej slubny zarzucił jej całowanie się za altanką z zaproszonym na grilla Leszkiem...a to nie prawda ,bo ona mu pokazywała tylko jak się podcina agrest....co to sie kurwa na tych dzialkach wyprawia i to w biały dzien.......
...kiedy jej chłop razem z Leszkiem i śpiewającym świńskie przyśpiewki łysolcem zboczli z trasy ,aby obszczać przydrożne drzewa.....podpytałam o tą cisze piątkową w pracy,bo jakoś tak dziwnie było,nieprawdaż....gamoniowata stwierdzila,że całkiem beznadziejna sprawa....że poszly na piwo ,ale tylko we trzy (france) ....bo miały tam sprawe jakomś(ta jasne ,poszły ,zeby obrobić dupę wszystkim nieobecnym)...knajpa fajna,troche ciemna ,z lożami zasłonietymi takim bajeranckimi zasłonami....no i kiedy wracały z siku ,to im się te loże pomyliły....rozchyliły te bajeranckie kotary ,a tam zamiast ich zasyfionego stolika -nasza kierowniczka działu z kierownikiem firmy w sytuacji cztery razy niedwuznacznej ,a nawet pewnej...czyli ogólnie całowanie z macaniem ....

..to dlatego nagle kierownik wziął sobie na żądanie....a Karolajna miała fryzurę zaczesaną na twarz ,jak nietoperz.....wie juz połowa firmy(jakby nie mozna było tego zachować dla siebie)...połowa dziewczyn juz tez....ja miałam dowiedzieć się dopiero we wtorek...
dlaczego dopiero we wtorek?
.....
...........

sobota, 24 kwietnia 2010

małe podsumowanie

lamka wina ,pół butelki na dolewkę ,moze zrobię sobie małe podsumowanie....
tym bardziej ,ze zostałam dziś starą rurą....facet dzielący ze mną zimne łoze, stojąc w progu kuchni w rozciągniętej koszulce ,w spodniach podciągniętych pod same cyce...tak własnie stwierdził,bo coś mu znowu nie wyjszło ...a ja swiezo odhamiona ,bo wróciłam z córką z koncertu...obie odpiepszone w kiecki ,zrobione na bóstwa z włosami na podwójny pusz ap w tym progu na niego spozieramy ....
nawet mu nic nie odpowiedziałam ,gdyż szkoda mi moich dzieci...nie muszą patrzeć na ojca prostaka w fazie nadczynności swojej burakowatości....chronie moje dzieci przed hamstwem ,prostactwem i wszelakim syfem zyciowym,i gdyby nie one, pewnie odpowiedziałabym mu konkretnie....
.....ale czy to ma jakies znaczenie? czuje sie dzis świetnie ,dobrze wyglądam ,co mi to da ,że odpowiem buraczanemu....
śmieszne jest to ,że po jakimś czasie będzie nawiązywał normalną rozmowę....jak gdyby nigdy nic...i to mnie ,az mdli.........

a bo to tak jest (zawsze mówi moja sąsiadka) siedzisz na siłę z hamem ,to albo się hamem tez staniesz ,albo cię dopadnie znieczulica....i nawet od czasu do czasu przezywciężysz odraze do hama i mu coś miłego powiesz....a hamy mają to do siebie ,że za duzo sobie dopowiedzą i myślą,ze jest git,no bo to hamy są...i zamiast hama wypierdolić na sto kilometrów ,bedziesz mu potakiwać ,boś głupia.....( moja sąsiadka ma już piątego męża to wie).......
...moze kiedys sie odważe z tymi stoma kilometrami...narazie chce ,żeby dzieci miały spokój....bo to są bardzo fajne dzieci ....
.......i warte są kazdego mojego poświęcenia........

a znieczulica mnie dopadła fakt, a dokładniej stan odrętwienia społecznego....(nazwa własna)

stan odrętwienia społecznego jaki u siebie obserwuje od paru lat wynika z wielu spraw ....jedną z nich było totalne ,ale to totalne"przejechanie się" na własnej przyjaciółce....narobiła mi ,nie wiem czy świadomie czy nie (powiedziala,ze nieświadomie) totalnego smrodu w życiu....moje tajemnice ,moje błędy ,powierzyła komuś ,kto wykorzystał te informacje maksymalnie....i fuksem udało mi się nie dopuścić do całkowitego kataklizmu mojego życia....
.
próbowałyśmy reanimować tą naszą przyjazn,kiedy juz trochę ochłonęłam....bo była fajna ...bo tyle lat,
niestety rozkładająca się przyjazn smierdzi okrutnie i jesli raz coś pęknie i to tak konkretnie ,jak w naszym przypadku,to to juz koniec....wybawieniem było to,że się wyprowadziła...często pisała,dzwoniła,wiem,ze tęskniła...ale nie dbałam o to....wykreśliłam ją tak ,jak wykreślam przypuszczalną kolejną przyjazn w moim zyciu......nigdy więcej....
druga sprawa ,która bardzo zmieniła mnie samą...zmieniła nieodwracalnie...to znajomość internetowa trwająca jakiś czas....nigdy nie było reala ,nigdy nie dotknęłam jego dłoni ,a i tak było zajebiście....facet nawet nie zdawał sobie sprawy ile radości ,powera i chęci do zycia dawały mi jego telefony ,jego głos,zdjęcia.....był bardzo inteligentny ,a ja naiwna, odpowiedzialny ,a ja spontaniczna warjatka....i jak w ckliwych filmach o miłości,musiało coś "walnąć"....choroba ujawniła się nagle,rozwinęła szybko i pewnego wieczoru ,chciałam zadzwonić ,sygnał był ,ale już nie odbierał....i nie odebrał do dzis chociaż dzwonie prawie codzien...od prawie czterech lat....
......nie wiem co sie stało ,jak to poszło,nic juz nie wiem....
żegnałam sie z nim każdego dnia ,bo wiedziałam,że ma guza i ,że w kazdej chwili moze pęknąć....
......do konca zycia bedę pielęgnować jego głos w swojej głowie ...było niesamowicie i ciekawie...szkoda ,że mi umarł....
.. od czasu do czasu popłacze sobie za nim do poduchy...był moim najlepszym przyjacielem i nie tylko....wyrwa jaka została po nim i po mojej przyjaciółce sprawiła ,że jestem już inna....bardziej wycofana...ale napewno nie jestem starą rurą....
......
...co ciekawe pisząc tą notkę ,dostałam meila od kolezanki netowej ,z ktora klikam chyba ze sześc lat....żali mi się,ze facet którego poznała tez na necie ma cos w mózgu....nigdy jej nie opowiadłam o mojej smutnej przygodzie....ale jesli ten guz to jakiś patent na zakoczenie netowego romansu ,bez zbędnych ceregieli to nic tylko polać sobie kolejną lampkę.........

coś nie kleją mi się te mysli z wyrazami -idę spać

moja przypadłość....

....mam taką dziwną przypadłość charakteru jak kogoś nie lubie to nie lubie ....i nie mam zamiaru się zmuszać.....nie potrafie odwiedzać się,bo trzeba dawać dzieciom przykład ,pić kawkę,jeść ciasto z zakalcem ,jednocześnie nie lubiąc tego człowieka i ów człowiek cały czas ci wbija szpile za kurwa całokształt jego nieudanego zycia......nie lubie się siłować....
zrywam kontakt ....niech zyje sobie szczęsliwie swoim zyciem... od mojego wara....babcia mówi
,ze ze wszystkimi trzeba żyć w zgodzie,szczególnie jak to rodzina , znosić łaskawie,uśmiechać się do nich sztucznie,nawet w wigilie połamać się z nimi opłatkiem,życząc zdrowia i kurde pomyślności ,bo tak wypada,bo ludzie będą gadać ....babcia czasem plecie trzy po trzy
.....wolna sobota.....cisza w domu...kawa zachęca aromatem,pies spi w nogach...a piętro wyżej pieprzą się jak króliki moi drodzy sąsiedzi...przedwczoraj urodził im się wnuk... ....a pieprzą się całe dwadzieścia minut....ja nie pamiętam kiedy to robiłam....ale napewno trwało to całe siedem minut i nic z tego nie wynikło....bo jak może wyniknąć,jak widzisz faceta 24h,ubranego w spodnie gdzie nie widać jaj,podciągnięte pod same cycki, wkurwiającego cię każdym gestem ,mlaskającego przy obiedzie,śmierdzącego czosnkiem i rzecz jasna pierdzącego....tak jak sasiad jest mistrzem w pieprzeniu, tak on jest mistrzem

w pierdzeniu.....

.....dostałam meila od kumpeli tkwiącej w jeszcze gorszym związku niz większośc z nas ale u niej,praktycznie to bagno .... organizuje zlot klasy....ja rozumiem zlot klasy na 10 lecie ,20 lecie ,ale co roku?....owszem jak co roku pójdę....
.....bidula chce sie wyrwać od walniętego ,z którego robi świętego....poświęca przy każdym spotkaniu całe trzydziesci minut na sonet o tym jak jej mąz jest niedobro-dobry,i wcale nie jest pierdolnięty i kocha jej syna z pierwszego związku ,jak tego psa bezdomnego ....w tamtym roku na zlocie ....coś jej napąkłam po trzecim drinku,zeby juz nie pierdzieliła tych farmazonów ,bo nas to zamula....moze dlatego jako ostatnia dostałam meila-zaproszenie....
gupia z niej krowa......mysli ze ilośc mówienia wpłynie na to myślenia ,ma zle,
a moze nawet gorzej mieszkają w jedym pokoju w czwórke,mają tam nawet lodówkę i szafke na buty, w drugim jej rodzice straszne zacofance jakieś w rozciągniętych dresach ,niepranych od przed wojny ....ja to chociaz mam apartamenta...nie musze siedzieć cały wieczór z pierdzielem w jednym pomieszczeniu....
...........w jej wypadku moja przypadłość się nie uaktywani,bo lubię tą krowę...lubie słuchać popijając piwo z sokiem ,jak wmawia sobie ,ze jej zycie jest kurwa zajebiście udane....z tym człowiekiem chce się zestarzeć i wogóle pierodli sama nie wierząc nawet w połowe....ale niech mówi ....ona się musi wygadać....jak juz się wygada,jest naprawde fajna...i zaczynają się zlotowe tańce....a ja najbardziej na zlotach lubie tańce improwizowane
.....wczoraj w mojej pracy było dziwnie spokojnie,nawet obrobilam się z papierami....ale to nie jest normalne......cos wisiało w powietrzu...Agnicha miala zbyt mocno umalowane oczy na wieśniacki- niebieski i na dodatek podkreśliła to niebieską krędką,w sumie mogla jebnć tez usta na niebiesko....byłaby całość...a Ilona mrugała oczami szybciej ,niż zwykle..co ja mówie ,to był istny galop powiek....napewno popołudniu zadzwoni gamoniowata ,zeby wszystko wyklepać mi jak na spowiedzi...........
........apropo spowiedzi....klecha wymyslił ,ze dzieciaki mają raz w miesiącu ,(przynajmniej)....spowiadać się i dawać do podpisu ten durny yndeks....
syn przejęty....dobry chlopak,mądry skąd on co miesiąc cztery grzechy wytrząśnie? brzuchaty klecha ,który ma dwie baby na boku ,mercedesa ze skórzanymi siedzeniami i dom parafialny jak jakiś szejk ,bedzie świętojebliwie rozgrzeszał dzieciaki ,których najwiekszym grzechem jest to,ze prowadzą zycie nowoczesnego nastolatka....
........nie pamiętam kiedy byłam u spowiedzi....a nie pamiętam...byłam...a godzinę pózniej dowiedziałam się ,ze ksiądz który mnie spowiadał i pierolił mi pietnaście minut ,jak mam żyć -został przyłapany z żoną ,oczywiście nie swoją przez jego męża,w całkiem wystawnym hoteliku....
.......klecha powinien zwracać się do pana męża,panie mężu-sponsorze,bo to on sponsorował hoteliki ,kolacyjki ,prezenty ,a nawet wyjazd do Tunezji....
klecha został postrzelony w dupe, całe szczęscie z wiatrówki...pewnie to niekomfortowe uczucie....rozumiem jakie,bo tak tez się czułam,mysląc jaka byla głupia spowiadając się temu człowieczkowi w kiecce...całe szczęscie nie otworzyłam się przed nim tak jak zamierzalam...bo wtedy zamierzałam wlasnie sie otworzyć,oczyścić i zostać zajebiście świętą....jak dobrze,ze powiedziałam mu tylko ,ze czasem przeklnę,czasem za kimś splujnę i w myslach zabijam pierdziela w spodniach bez jaj ,sześć razy dziennie.....
.......
......
.....

czwartek, 22 kwietnia 2010

kobiety to zawistne są.

dobra tamten dzien -niewazny....rano odpilismy razem kawe,pogadalismy o pogodzie i czarnych skrzynkach,przegryzlismy to bułką z serem...zdawkowe pa,ciał ,czy jeszcze jakieś burknięcie....(najlepiej wróć jak będe juz spała )
....
sniadanie z dziecmi....uwielbiam swoje dzieci...uwielbiam jak sa takie rozespane,cieple,pachnące mydłem i doroslością ...całuje je i sciskam , zachowuje nadmiar cierpliwosci ....jakby to były malutkie jeszcze szkraby,zresztą lubią to mimo ich:--oj mamo no,weś........uwielbiam je

za to nie uwielbiam swojej pracy...sama praca ciekawa ,ale te całe, że tak powiem zaplecze,jest zawsze napięte jak baranie jaja...mam dosyć całych tych akcji typu ,tej nie ufaj,ta ci dupę obrobi,z tą wogóle nie gadaj ,a ta donosi szefowi....czy ja pracuje w jakiejś super tajnej agencji siesaj? czy na zwykłej informacji?
...nie potrafie ogarnąć kobiet ,które śmieją się do siebie ,zwierzają ,a po chwili ,za plecami dorabiają ci etykiete,nowe fakty i nowe sensacje.....wolę szczerość nawet bolesną,brzydze się wymyśloną plotką jestem słabym partnerem do obrabiania komuś tyłka....ale chyba dobrym słuchaczem ,bo
dochodzą do mnie czasem te całe syfy.... staram sie trzymac zasady ,ktorą wymysliła moja mądra babcia...obserwuj uwaznie ,dużo słuchaj ,swoje przemyślenia zostaw dla siebie i mów tyle ile nakazuje ci zdrowy rozsądek....

chciałabym wyjśc kiedyś z pracy i powiedziec sobie ....kurde lubie tą pracę ,lubie tych ludzi....no miałam szczęscie ,że tu trafiłam....za to
wychodząc mówie zdawkowe pa ....ciał...czy inne jakies lekkie pocałujcie mnie w dupę....jestem wykonczona psychicznie...uspokajam się dopiero w parku....zaczynam oddychać głeboko i staram się zapomnieć na chwilę o tych wszystkich rzeczach....musze wywietrzyć mózg...żeby jutro od nowa go zapelnić....
.....na osłodę kupuje sobie na ryneczku podróbkę żółtej Lacosty...piekny zapach......potem pęczek rzodkiewki i kilo cebuli...i stoje w mięsnym....patrze na te ekspedientki krojące schab ,podwawelską i salceson, lubią swoją pracę...pracują we trzy...nas jest ,aż 19....w takim skupisku bab nigdy nie będzie w miarę przejrzysto...moze to dobrze,bo nie tak nudno ,ale czemu tak bardzo ponizej pasa?

........w domu jeszcze cisza...dzieci w szkole....przeciąg w domu i wymarznięty pies...cholerna pogoda...wstawiam na kawę i idę z małochętnym psem na podwórko....na ławce przed blokiem wynudzone sąsiadki ,rządne krwi...a mają czym sie aktualnie pożywić .... w bloku jedna taka sama wydlubała sobie ciąze,zwykłą wykałaczką....magister farmacji,taka wyuczona i niby wielka pani ,głowa wysoko,poszła raz na bok...facet w delegacji ,ona samotna...moze nawet wyciagnęły ją jakieś fałszywki z pracy i namówiły,albo silnie pijana była...ale dla rządnych krwi liczą się tylko suche fakty...udawała ,ze ma grype,więc nikt jej nie odwiedzał..leczyła się sama,myślała,ze opanuje ...dopóki nie straciła przytomności na środku kuchni ,podając dzieciom zupę.....
....lezy w cięzkim stanie w szpitalu...wdało się zakażenie....wszyscy o tym wiedzą oprócz jej dwóch synów....im powiedziano ,ze mama ma sepse....nie wiem jakim cudem ale nawet mój syn wie ,ze to była domowego sposobu-aborcja....jednak to prawda ,że ostatni dowiaduje się,głowny zainteresowany.....
....kobiety na ławce ,aż trą piętami,zerkając w jej okno,obuzone ,ze jej maz nagle wrócił z delegacji i siedzi przy szpitalnym łózku dzien i noc i czy wie ,ze to nie sepsa?.....szkoda mi tej kobiety...miała pecha..kazda ma jakies skoki w boki,mniejsze lub większe,nawet te ławkowe tufty napewno miały ..słucham ich bzdurek ,kiwając lekko głową i usmiechając się sztucznie.......kontem oka widzę jak mój pies na środku pięknego trawnika robi wielką brązową kupę....



środa, 21 kwietnia 2010

wypalona

lubie pachnieć....lubie wsunąć się pod koc z ksiązką i pachnieć swoimi ulubionymi perfumami...jestem moze chyba ,chyba moze kobietą co powinna lezec i pachniec ,byc podziwiana przez swojego mężczyznę.....
może chyba chyba może....
...ulubione perfumy nieubłagalnie się kończą ,na czytanie książek po kocem mam tak mało czasu....a mężczyzna który może i kiedyś mnie nawet podziwiał ,jest mi teraz tak obcy....dlaczego i kto wymyślił te cholerne małżeństwa? w których trzeba tkwić bez sensu....i nawet nie potrafisz się zmusić do cmoknięcia go w policzka....
najgorsze jest to,że on mysli ,ze wszystko jest jak trzeba....
nie ma w nim nic co kiedyś mi się podobało....
ale on myśli,że wszystko jest ok...i o co ci kobieto chodzi?
.......mój krzyk samotności, tęsknoty jest niemy ,cichy i kwilący....jestem zmęczona tym człowiekiem...potrzebuje powietrza....

wtorek, 20 kwietnia 2010

Rozdarty Czarczaf czyli ostrzeżenie przed islamizacją

przeczytałam własnie książkę "Rozdarty czarczaf"
i jestem pod wielkim wrażeniem....i naprawde boję się patrząc jak budują w Polsce kolejny meczet.....
ludzie z Iraku...sudanczycy,talibowie jeszcze jakieś odłamy przecież gardzą nami,według nich wszyscy zasługujemy na piekło....więc niech stworzą sobie raj w swoim kraju....i niech tam siedzą ,a nie lęgną się w cywilizowanych krajach ,jak przysłowiowe podgrzybki po deszczu....
....to nawiedzeni maniacy ,niebezpieczni ludzie....
....dużo z nich ma kupe kasy ,stac ich na wakacje w Europie ,Ameryce ,jeżdzą na nartach w Alpach ,opalają się na jachtach w urokliwych zakątkach Włoch....wtedy jakby są normalni....nieograniczeni dziwnymi zakazami swojej dziwnej wiary...kobiety chodzą normalnie ubrane,wymalowane ,robią zakupy w eksluzywnych butkiach ,a ich męzowie szyją sobie garnitury z najlepszych jedwabiów i grają popołudniami w golfa,popijając whiski..dzieci korzystają z czego chcą,i wtedy wydaje sie,ze nie sa tak do konca zepsuci swym fundamentalizmem....ale to pozory...siedzi w nich nienawiść ,arogancja i brak szacunku dla innych ludzi,innych wiar i kultur....dzieci od malego uczone są pogardy dla wszystkich niewiernych i całkowitego posłuszeństwa....
ale najgorsza sytuacja dotyczy kobiet....chociaz większość z nich tez jest przesycone ślepą nienawiścią wyssaną z mlekiem matki....kobiety w tym kraju nie znaczą prawie nic........całymi dniami siedzą zamkniete w swoich domach ,klepią swoją biblię...okryte od stóp do głów czarnym suknem...są bez wyrazu...muszą...
bo faceci w tym kraju są owładnięci seksem...muszą więc zakrywać najmniejszy wystający kawałek swojego ciała....
....w Iranie rządzi facet i im więcej grzechów i występków popełnia (a popełnia ich masę),tym więcej zakazów i kar nakłada na swoją kobietę...praktycznie kobieta w Iraku nie ma zadnych praw,i w kazdej chwili moze byc wyrzucona z domu ,odebrane zostaną jej dzieci i nikt jej losem nie bedzie sie interesowal....
ksiazka "Rozdarty Czarczaf" przeraziła mnie,bo coraz więcej tych rozdartych fanatyków w białych kieckach przenosi się w nasze strony. Bardzo dobrze ,ze w Niemczech nie pozwolono zalożyć im wlasnych szkół,że we Francji zabroniono nosić im tych całych burk....ale czy to wystarczy?czy będziemy potrafili obronić sie przed islamizacją? jesli oni uważają nas za wcielenie zła i namiastkę piekła po co przebywają między nami ,osiedlają sie tu na stałe....

w każdym bądz razie bardzo polecam ta ksiązkę.....

niedziela, 18 kwietnia 2010

nie zapeszam

....pojawiła się nadzieja...ale wszystko wyjasni sie w środę....
...ja jako kobieta ,a wiadomo ile kobieta w Polsce zarabia....mogę tylko wyczekiwać jakiejś szansy dla mojej męskiej połówki.....pojawiła się ,ale nie zapeszam.....
....jesli sie uda będe swobodnie oddychać....narazie lece na pół gwizdka...
w Tv znów widze katafalk i samolot...i tak od tygodnia...para prezydencka w koncu spocznie (nie wiem czy w spokoju) i bedzie mozna postawić świeczkę....co ja pisze...jaką świeczkę? bedzie mozna wykupić wejsciówkę.....w moim wypadku to odpada....jak narazie....zresztą chocby nawet to trzy razy sie zastanowię.....
...za to wczoraj podstawione były darmowe pociągi...takie pospolite ruszenie...pojechały wszystkie mohery z okolicy......ja ,az tak zdesperowana nie jestem ,zresztą mohery działają na mnie ,jak na byka czerwony płaszcz....mogłabym w tym darmowym pociagu niejednej moher z głowy zedrzeć razem z piórkami.....
....od jutra się zacznie ..... podusmowywanie tego co Prezydent zrobił,ale takie prawidze podsumowanie.......bo przecież marna ta jego prezydentura była i polegała głównie na zwalczaniu wszystkich wokół ,zamiast poprawy zycia tych zwykłych szaraków....moze dlatego Wulkan kiedy dowiedział się o Wawelu parsknął chmurą pyłową ,z dwóch dziur....i zablokował przestrzeń powietrzną ,zeby reszta świata nie zobaczyła jacy my hipokryci....
.......ale mam nadzieje ze będzie teraz lepiej i to trzyma mnie w tym kraju....
.....
......
....

piątek, 16 kwietnia 2010

bez dołów

niby pieniądze szczęścia nie dają....ale jak bez nich żyć....
...moje przerośnięte kwiaty wołają o większe doniczki ,widziałam cudne ...
....widziałam też cudną bluzkę ....i jeszcze cudniejsze buty dla dziecióf mych...nawet psu przydałaby się nowa smycz ....niekoniecznie cudna...
...a tu trzeba zacisnąc pasa ,bo debet,kredyt i konca nie widać...
...na osłode w lumpeksie kupiłam za 1,50 piękną firanę do kuchni...poprzerabiałam ,upięłam piknie ,odpiłam kawę podziwiając swe dzieło i troche lżej....
....czekam na lepsze czasy bez debetu na koncie,chociaz miałam obiecane ,ze będzie hiper-super...staram się nie dołować...ale weś tu się człowieku nie dołuj...ehhh....

czwartek, 15 kwietnia 2010

trudno

trudno niech ich tam w tych zimnych ,nieprzyjemnych lochach pochowają.....
.......ani nieba,ani drzew szumiących ,ani ptaków śpiewających ,ani ławki żeby posiedzieć.....dziwie się córce pary prezydenckiej ,że się nie sprzeciwiła ....no ale Jarosław jak coś powie to powie,a jak coś wymysli ,to wszyscy się biorą za łby....
............kolejne popołudnia zerkam na TV na relacje z powrotu kolejnych ciał,myjąc podlogę nucę marsz załobny....aż strach pomyśleć co tam w tych trumnach jest...ciekawe czy rodzina sprawdza czy aby to kawałki ich bliskich....
........smutny czas i nadal kwiecien plecień jak ja tęsknie za ciepłym powietrzem....rano znów musiałam przeprosić jesienny płaszcz....

wawel to miejsce wyjątkowe

staram się nie denerwować całą tą akcją Wawel. Ale nie sposób.
Dziwisz jest dziwny,a rodzina prezydencka łapczywa na honory.
Wawel to miejsce wyjątkowe a Prezydent ,aż tak wyjątkowy nie był.
Skoro parę prezydencką uważano za skormną parę ,czemu mają być pochowani na Wawelu?
dlaczego ich córka na to pozwala? przecież nie jest ubezwłasnowolniona?
i ta długa droga do trzeciej czarnej skrzynki....czy oby nie On dał rozkaz lądowanie.
Co wtedy?
szkoda ,ze ta decyzja podzieliła nas pogrązonych w smutku Polaków.Ktos musi odpowiedziec ,za tak głupia decyzję.

wtorek, 13 kwietnia 2010

przeżywanie

dziwny to czas....pomyslalam sobie ,ze warto kupić kilka gazet z tego smutnego tygodnia ,dla potomnych ,zeby kiedys pokazać swoim wnukom ,jak wielka tragedia nas spotkała....
......zadzwia mnie pozytywnie reakcja całego świata,który tak bardzo nam współczuje...okazuje się ,ze jednak świat wie ,gdzie lezy Polska ,jednak obchodzi ich nasz los....ciekawe czy my Polacy też bysmy tak reagowali ....wszystkie relacje w tv są wyważone,przemyslane...bardzo godnie przeżywamy ten czas.......
wstrząsa mnie to ,ze nie można znaleśc cial,a te które odnaleziono,to kawałki ,ręka ,palec,korpus.......
ich ostatnie chwile w samolocie,ten krzyk ,przerazenie ,spojrzenia ,działo sie to tak szybko,ze nie zdazyli zebrac mysli....nigdy sie nie dowiemy jak to wyglądało.... i pewnie prezydent trzymał swoją Marię za rękę ....to napewno..."od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie"....
....to tragedia w której można doszukiwać się wielu ,wielu znaków ,wielu symboli...
....caly czas potrzebuje o tym mówić ,pisać,jak każdy z Polaków....ci co twierdzą ,że mają dosyć tego tematu ,są zwykłymi głupcami ,znieczulcami i nie chce mi się z nimi o tym dyskutować....ja to przezywam ,chociaż moje poglądy polityczne były różne.....przezywam i próbuje to ogarnąć.....

......

niedziela, 11 kwietnia 2010

namiastka Katynia

no i mamy namiastkę Katynia....my Polacy i cały świat....wielki Pan znów chciał nam coś udowodnić,coś zatrzymać i pokazać.....
taka puenta Katynia...taki chichot historii....jestem w szoku...

piątek, 9 kwietnia 2010

samotność

jestem dziwną osobą....lubie ludzi...ale nie chce się z nimi zaprzyjazniać...nie chce zażyłości ....kiedyś lubiłam....teraz mnie to przytłacza....dla mnie kolacja z przyjaciółmi to jakaś abstrakcja...nie chce mi sie organizować imienin ,urodzin....nie chce mi się pić kawki z koleżanką....i nie chce mi sie chodzić na klasowe zloty...kiedyś tak nie było....ale uleciała ze mnie jakaś energia....
czuje się czasem bardzo samotna....moje zycie mnie przytłacza....nikt nie wie co czuje....bo i tak by nie zrozumiał....a przy tym zawsze jestem uśmiechnięta...sprawiam wrażenie szczęsliwej....ale nigdy nie będę szczęsliwa...mam chore dziecko...tysiąc niespełnionych pragnień....i tak mało mozliwości ,zeby spełnić choć parę.....zagubiłam się w tym wszystkim okrutnie...zapadam się,duszę i mam chęć krzyczeć....i mam świadomośc,że jesli sama nie wezme się w garść ,nikt inny mi nie pomoże....
.....znalazłam dziś krzepiący cytat na poczatku ksiązki COCO ,którą zaczynam własnie czytać....
....."To bowiem,czym kazdy jest dla siebie,co towarzyszy mu w chwilach samotności i czego nikt nie moze mu ani dać,ani zabrać,jest oczywiście dla niego wazniejsze niz wszystko,co mógłby posiadać lub czym mógłby być w oczach innych".....A.Sch...

jestem dla siebie wazna....i dobrze ze mam się w tej mojej samotności....

środa, 7 kwietnia 2010

moja ja po zimie


troche ciepła troche słońca powiewna bluzka i nowe kolczyki.....i troche mi lepiej...eh ta kobieca prózność....

....chociaż nic więcej nie napawa mnie optymizmem....czekam na lepsze czasy moze nadejdą....i chciałabym poczuć na wiosnę troche motyli w brzuchu ,od tego bardzo poprawia sie wygląd....no i cera.....probuje znaleść w sobie troche optymizmu...oczy mam tak cięzkie jakbym płakała sześć nocy....
p.s. musze poczytać o depresji albo o innych takich...tylko czy ja mam czas na depresje, a szczególnie na inne takie ....

wtorek, 6 kwietnia 2010

zdrada

zdrada? hm..... tak to jest jak w związku wszystko się wypali,nic juz do tego człowieka nie czujesz,drażni cię kazdy jego gest,jest zimny,beka,pierdzi,i mówi do ciebie jakbyś miała obowiązek tego słuchać,patrzy na ciebie jakbyś była przezroczysta....
...a ty nadal jestes kobietą....nadal masz w sobie tyle marzen ,tęsknoty....czujesz ,że gaśnie w tobie twoja ja,że nic już cię nie czeka....
...podajesz mu obiad pod nos...pierzesz mu jego gacie...on czasem przez siedem minut "pobędzie" w tobie...nie będzie to nic co sprawi ci przyjemność,bo zrobisz to dla świętego spokoju...nawet nie pocałuje cie w usta,nie powie,ze pięknie pachniesz i jesteś wspaniała.....
macie wspólne sprawy,dzieci i dom...ogladacie razem wiadomości i jezdzicie na niedzielne obiadki do rodzicow....taka zwykła normalna rodzina....taka normalna....
a w Tobie nadal tli się kobieta,tlą się tęsknoty za uniesieniem,za motylami w brzuchu,za dreszczem ,za wyczekiwaniem ....chcesz poczuć ze znów sie komus podobasz,ze ktos o tobie mysli i tęskni....ze marzy by cie dotykać i ty chcesz tego dotyku........i ze przy nim czujesz sie kobietą....czujesz ze jeszcze nie jestes taka stara......
.....czy to zdrada,że chcesz tak sie poczuć?
czy to zdrada? bo nie daje ci tego twoj mąż,który nawet nie zwraca się do ciebie po imieniu....dzwoni tylko po to ,zeby powiedzieć ci,zebyś ugotowała mu na obiad golonkę,bo ma chęć i dopisuje esemesem,zebyś nie zapomniała kupić musztardy...

to nie zdrada ,to twoja tęsknota....
.......tkwić z kimś i rezygnować z tego....tkwić z kimś dla wspólnych spraw,znajomych ,dzieci i kredytu......
i rezygnować z czegoś pięknego.........
......zdrada jest zawsze czymś spowodowana....zawsze.....
jesli ci łaskawie wybaczy i pozwoli ci nadal siadać obok na kanapie zebyscie obejrzeli panorame i nadal bedziesz dla niego tylko przyzwyczajeniem....
znów bedziesz tęsknić,żeby być kobietą....choć przez chwilę....bo warto........ale on tego nigdy nie zrozumie...
a ty nadal będziesz tęsknić...za tym czego on nigdy ci nie da.....a jego miłość schowana gdzieś i wyrażana "po swojemu" nigdy nie zastąpi ci tej tęsknoty za kims kto pachnie,dotyka ,mowi zupełnie inaczej niz on....
zdrada to chwila kiedy przypominają ci się twoje beztroskie lata....

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

a tak jest smutno...

chce mi się płakać ....dobrze zrobiłoby mi gdybym sie wyryczała....ale w domu jest tak cicho i nie chce zeby ktos usłyszał.......swięta na mnie mają jakis zly wyplyw...dołują mnie....i moja matka ,która czasem potrafi dopiec....której pozwolilam miec tak wielki wyplyw na moje zycie...moze dlatego,ze myslalam,ze to mądra kobieta,ze nie pozwoli ,zeby bylo mi zle...
i jak bardzo trzeba być zdesperowanym ,żeby esemoesować z facetem od rozsyłania melodyjek....calkiem przypadkiem...ale dałam się wkręcić i przez chwile ,przez caly dzien,myslałam,albo wmawiałam sobie ,że to R...moze dlatego ,ze potrzebuje poczuć to motyle,potrzebuje tej konspiracji,oczekiwania,potrzebuje poczuć się kobietą,potrzebuje spojrzec w lustro i usmiechnąć się do siebie,widząc jak gładką mam cerę od tych hormonów szczęscia....poczuc ,że wyrywam z tego zycia choc troche dla siebie....
a tak jest smutno....bardzo smutno.....

piątek, 2 kwietnia 2010

mam wielki zapał ....do gotowania....do przyjmowania gosci...i nagle mi przechodzi...stracilam chęć do gotowania...bo ileż można zniesc krytki?zeby ktos kiedys docenil.... dzien ucieka mi tak bardzo ,jakby specjalnie....moze dlatego,że chce wszystko i dla wszystkich i zeby bylo dobrze.....
........
......lubie i nie lubię swiąt......
może niech miną mam dosyć tego nakręcania się....bo swieta nie polegają na pelnej lodowce i popuszczonych paskach...
jestem wielką samotnicą...potrzebuje czasem pobyć sama i bez pospiechu....i brak mi czasem chęci do wszystkiego....

bo to jest dziki kraj

Drzewiecki nie powinien nas przepraszać,nie ma za co przepraszać ,powiedział to co powiedziałoby wielu Polaków....w tym kraju wszystko idzie nie tak,wszystko pod górkę,piach po oczach,obiecanki sasanki.....jestesmy sto lat za murzynami ....
żyjemy w dzikim kraju....ot co....i nie ma za co

czwartek, 1 kwietnia 2010

święta...czyli polski kociokwik....


tak się zastanawiam czy jak nie wytrzepie dywanu to święta będą do dupy?

czy jak nie odstoje swoje w kolejkach gigant w marketach, a kupie wszystko w osiedlowym sklepiku to dania na stole będą mniej smaczne?

i zastanawiam się czy przecierać czwarty raz okna ,skoro zaraz ta pieprznięta wiosna chluśnie deszczem........

....nie mam zamiaru popadać w panikę....chce spokojnych świąt...z rozmową,śmiechem,spacerami ,i lampką dobrego wina....to co się dzieje "na mieście" przechodzi ludzkie pojęcie.... kocikwik...nawet w obuwniczym kolejki.....

kiedyś tez tak miałam...ale ponoć człowiek z wiekiem mądrzeje( ponoć) i zaczyna się opanowywać w tym życiowym ,szczególnie polskim warjactwie....zesram się w locie,będę półprzytomna ze zmęczenia za świątecznym stołem,ale ani ciotka Baśka ,ani serdeczna koleżanka nie powie żem leniwa,niezaradna i nikt nawet nie kapnie się,że te nowe firanki,zastawa i mnóstwo żarła...funduje provident....

....bardzo lubie święta....chyba Wielkanocne bardziej...uwielbiam iść ze święconką...i tą radosą atmosfere w kościel,wtedy nawet księża mnie mniej wkurzają....lubie wieczorem iść na czuwanie....posiedzieć w kosciele -pomysleć....jak dobrze ,ze wtedy nie ma mszy i nie słyszy się bezpłciowego klepania klechy ....kiedyś mama zaganiała mnie jeszcze do spowiedzi....ufff ...jak dobrze,że jestem dorosła i nie muszę być desperatką...i zwierzać się pedofilom,seksoholikom i głupcom...uff uff...

lubie rodzinne spacery...bo siedzenie przy stole ,strasznie mnie nudzi...

ogólnie to lubie święta....w moim domu jest świątecznie ....ale bez paniki ....allllleluja....