poniedziałek, 30 maja 2011

poranny prysznic...pije sobie kawe na tarasie....ciepły juz prawie letni wiatr owiewa me opatulone w szlafork ciało....na tarasie kwitną juz wszystkie zasadzone tymi ręcyma kwiaty....w oddali miasto zaczyna tętnić...przyjemny dzien....można by było tak beztrosko sobie żyć...rower na mnie zerka....jezioro z pieknym parkiem szumi.......a tu trzeba gnać do pracy....
....buuu

stoczniowcy i inne świete krowy

polskie świete krowy czyli stoczniowcy ,pielegniarki i nauczycielki....kolejna pikieta .....coś ich mało, ale i tak sa wkurzający....
stoczniowcy -kiedy ich zwolnili ,bo najzwyczajniej w świecie nie opłacało sie ciagnąc interesu ,wzięli odprawki po 40tys zł. a związkowcy dwa razy tyle,gdzie w jakimś zakładzie jak zwalniają człowieka ,ktoś mi taką odprawę płaci? a stoczniowcu dac trzeba!?wezmie i za jakis czas wyciągnie lape po więcej....jednego przewodniczącego stoczniowców znam osobiście ,nigdy sobie rąk nie skalał pracą w stoczni....no ale ma gadane....sam chyba się smieje jak klepie te hasła: dość mamy biedy!......jego "dieta" miesięczna to 10tys.zł....
następne nauczyciele....wolne wekeendy,świeta ,wakacje i opierdalanie sie na lekcjach,nie stanowią dla młodych juz żadnego autorytetu ,bo nie potrafią przekonac do siebie młodzieży,przynoszą swoje złe emocje z domu do pracy,są niesłowni ,zapominalscy i niesprawiedliwi,o tym,ze nie potrafią czegokolwiek nauczyć nie wspomne....i nie wspomne że co chwila sa na zwolnieniach....zarabiają dobrze jak na te swoje opierdalanie....o katechetkach tez nie wspomne i o księżach uczacych religii....bo te lekcje odbywają się w kratkę ,byle jak za calkiem konkretną kasę z naszych podatków....
no i opierdalaczki etatowe ,wiecznie obrażone ,wiecznie zmęczone -pielęgniarki....
żygać mi się chce jak widze te ich pochody....

niedziela, 29 maja 2011

ostatnia majówka

zakładowa majówka udała się ,aż zabardzo....myśle ,że jutro duzo ludzi będzie chodzić ze spuszczoną głową....
bo to tak....kobiety przychodzą bez męzów,a kawalerów ci u nas dostatek ,w dodatku wygłodniałych....
dzieci kobiety wprawdzie miały,ale odstawiły je w godzinach popołudniowych do babć....(mężowie nieświadomi z tymi pilotami w reku ,z piwem ,z kumplem i meczem ,z wolnym wieczorem w tych domach)....
a po 19-stej zaczęły się tance....do której trwały nie wiem....obudziłam się po 13-stej na szczęście we własnym łozku....inne tego szczęścia nie miały....także poniedziałkowy poranek w pracy będzie trudny....

obama

Obamy nie widziałam ,nawet przejazdu nie ,bo zakotwiczylismy się w fajnej knajpce i zrobiło się wesoło,chociaż pierwsze zalożenie było stać przy barjerce i machać....zerkałam tylko na duzy telebim gdzie widać było co i jak.....reszte doczytałam...
byłam spokojna o tą wizytę, bo Polska ma w koncu fajnego Prezydenta i Premiera....i na pochybel tym z pisu nawet gdyby Lechu żył,nigdy w zyciu drugi raz do głownego stołka by się nie dorwał....
luz Tuska ,jego obycie ,a szczególnie odporność na prostactwo zadziwia mnie i podziwiam ,naprawdę....
.....niektóre prymitywy piszą na temat Komorowskiej Anny....nic nie mialam do Kaczynskiej....ale Pani Komorowska to prawdziwa matka Polka ,a ja takie uwielbiam....
....no ale oczywiscie wygrał farbowany lis czyli Prezes ,ktory przybył ze świtą na spotkanie z Obamą....bez pochodni,bez durnego Hoffmana ,taki grzeczny ,że aż co chwila ludzie w knajpce buchali dosłownie salwami śmiechu....
to nie to,że ludzie nasmiewali się ze śp.L.K i naśmiewają z jego zyjącego brata i reszty....oni sami się ośmieszają....
domowy znów wyjeżdza....ogólnie poddałam się....ilez mozna go prosić,coby osiadł na dupie i pracował na miejscu...widocznie mu tak pasuje...ogólnie mi tez....przebywając z nim przez tydzien nostoper,gdzie cała nasza trójka ma ułozony plan ,dnia ,zajęcia i pasje....bo my jestesmy bardzo twórczy a on dośc prosty...stwierdzilismy ,że męczy sie z nami ,żeby nie powiedzieć ze my z nim i niech se jedzie...niech się spełnia ...
kazdy ma prawo do wolności ,nieprawdaż....
ławkowe-przedklatkowe kobiety to dośc grozny gatunek....lepiej im nie załazić za ich oblesną skórę....
ogólnie mało mnie widzą,wracam z pracy spiesznym krokiem ,rzucając grzeczne dzien dobry....ale przekonałam się ,że od czasu do czasu warto poświęcić z dziesięć minut i przystanąć z nimi ,przytaknąć z dwa razy,sprzedać im jakąś nowinę....wtedy mnie obrobią ci dupę....i mniej "umilą" życie.....
....

chinska tandeta

otworzyli u nas na osiedlu  w wielkiej zajebutnej hali ,wielkie chinskie centrum....zanim otworzyli ,każda z całej chmary łakowych-przedklatkowych maup się smiała z tej chinskiej tandety i wogóle....a dzisiaj ledwo otworzyli i muzyk najęty zagrał,wszystkie tam siedziały....wieczorem na ławce każda miała japonki koloru jaskrawego ,tunikę zszytę ściegiem na słowo honoru i cienie na oczach prawie tak dobre jak astorki....i nagle im się ta chinska tandeta spodobała....
...tak to u nas jest ,że jeszcze nie zobaczą ,nie spróbują juz ocenią....
....ja też byłam....bo mi szkoda tych chinskich parobków co te chinskie pierdoły składają w wielkich halach ,siedząc na zgietych kolanach na betonie ,a wieczorem sprzątają i na matach w tym samym miejscu kładą się spać....robią za marne grosze,do dzieci na wieś jeżdzą raz do roku....
szkoda  mi ludzi ,którzy całe zycie cięzko pracują i i tak guwno z tego życia nie mają.....

amen

Natanek ostrzega przed diabłem,podaje przykłady....zweryfikowałam te przykłady z moimi pociechami,z pociechami moich znajomych i stwierdzam ,że według klechy coś się z nimi dzieje....
a ogólnie to fajne dzieciaki.....a księża niech się dalej pogrążają....amen

sobota, 28 maja 2011

jutro mamy zakładową majówkę....to nie jest zwykła majówka ,to pokaz mody z majówką w tle...
a że ma padać i wiać ,każda zakupiła sobie super modne gumowce...oby tylko wzory się nie powtórzyły....
lubie patrzeć na zawistne spojrzenia tych co rywalizują ze sobą w tych między innymi gumowcach....usmiechają się do siebie fałszywie ....jedna drugą utopiłaby w łyżczce wody....
mdli mnie od  tych ich zażyłości ,które są podszyte fałszem absolutnym....
ale taki jest świat .....usmiechaj się ,bądz miła a swoje myśl....kłam ,a potem powiedz ,że kłamałaś.....
nie ma tu juz miejsca na przyjazn

etam

IW zaczyna dopadać trzydziestka i zero potomstwa na horyzoncie...może nie mogą ok....jest tyle dzieci w domach dziecka...
ale najbardziej żenua jest to ze Iw opowiada ile to z tymi dziecmi kłopotu,że bratowej dzieciak to drże morde dzien i noc i że ona tak go nosi na ręcach ,tak skacze nad nim,co chwila zagląda czy spi,czy mu się nie ulało,że te dziecko tak się wygina i sra w te pieluchy,że do lekarza trzeba jezdzić i ze mleko tyle kosztuje...
najzwyczajniej na świecie zazdrość....i pokazanie ,że nie ma czego żalować....
......przykre i śmieszne....

piątek, 27 maja 2011

halama

i pomysleć ,że kiedyś bawiły mnie te żarty Halamy ,co o tych kurczakach pierdzielił jak z katarynki....
myslalam że to fajny gośc....
miałam okazje go poznać....nosi głowe wyżej niż dupę,albo odwrotnie....jesteśmy dla niego marnymi robalami ziemskimi on jest lepszy....a jak sie po tym przebral w tej swój sraczkowaty sweter i nagle chciał być smieszny....zbojkotowaliśmy ten jego występ na rzecz buszowania po szwedzkim stole....staralismy się go zagłuszać ,bo halama przy jedzeniu to mdlące....
kiedyś poznałam Gajosa...facet wielkiego formatu,gwiazda poprostu ,a potrafił z każdym zagadać,wodki się napić ,o zadzieraniu nosa nie było mowy panie Halamo od kurczaków

sobota, 21 maja 2011

bierzmowanie

młodego ksiądz nie dopuścil do bierzmowania...w sumie dopsucił tylko siedmiu z prawie 80 -ciu dzieciaków....nie wiem tak naprawde czy ten sciekły,niewyzyty klecha zdaje sobie sprawe ze sam sobie szkodzi....bo tych młodych ludzi ,jego "niedopuszczam" guzik obchodzi....zadna to dla nich tragedia...
rośnie nam nowoczesne pokolenie ,które nie da sobie wciśnąc ciemnoty jaką my bylismy karmieni i podświadomie nadal się jej boimy....
p.s. załatwiłam mu bierzmowanie w innym kościele ,po starej znajomości....też miałam chęc sobie odpuścić....ale niech ma ten rytuał z głowy....
zrobi to dla mnie....i pojdzie

dziecko

matkom zostałam dośc wcześnie i nie żałuje....wszystko pogodziłam,pozbierałam do kupy ,nikt nie ucierpiał jest super,owszem czasem padam jak martwa sroka....
oberwuje te moje bezdzietne koleżanki wew pracy.....jedna 28 lat druga juz 32 i jeszcze nie planują dzieci...bo kredyt ,bo praca,bo coś tam....
dziwie się ....na co tu czekać....

słuzba zdrowia

z wypłaty zabierają mi bardzo sporą częśc na skaldki zdrowotne....miedzy innymi na pensje lekarzy ,pielegniarek....
teoretycznie słuzba zdrowia za darmo...
ide więc do lekarza....czekam miesąc,dwa,jak w koncu sie doczekam przyjmuje mnie wielce kurwa obrazona na cały świat pani wielce doktor ,burcząc coś pod nosem....
łache robi ,że mnie przyjmuje?!
oczywiscie prywatnie mało ci w dupe nie wejdzie....
po cholere ja płace te składki jak mnie szlag trafia w takiej przychodni....

i az do smierci

naszej pani Krysi umarł mąż....chorował na sm od 37 lat....praktycznie od poczatku ich małżenstwa,po dwóch latach dostał takiego rzutu,ze odrazu stał się roślinką....jego rodzicie nigdy nie jej pomogli  ,nie odciążyli ,chociaż miała małe dzieci i pracowała,całe zycie pracowała cięzko....
jego rodzicie umyli ręce....a przecież na poczatku byli przeciwni jego małżenstwu ,bo nie podobała im się ta dziewczyna...
gdyby ich posłuchał ,zostałby sam i po dwóch latach dopadłaby go choroba i to na nich spadłaby opieka  nad nim....
.....ale on ją bardzo kochał....
kochał do konca...ona zresztą też,chociaż była czasami taka zmęczona....opowiadała o nim z taką czułością...gotowała mu rózne frykasy,myła ,tuliła....
miedzy czasie wychowując dzieci,martwiąc się o wszystko....
on tracił władzę w ręcach ,nogach ,w koncu przestał widzieć....
....z czasem dzieci poszły na swoje....oni zostali sami....z pracy biegła szybko do domu...opiekowała się nim jak najlepiej i cięzko pracowała....
kiedy zachorował na zapalenie płuc zabrali go do szpitala,po pracy pędziła prosto do szpitala,niedosypiała,niedojadała....
we wtorek wsiadając do pociagu ,dostała wiadomosc ,że umarł....
....w czwartek pochowała jego schorowane cialo....bardzo płakała...mieli ciężkie zycie ,oboje...
w piątek przyszła do pracy....
troche nas przymurowało....ale ona nie chciała sama siedziec w domu....przez 37 lat 24h na dobę zajmowała się ukochaną osobą....pranie ,sprzatanie,pampersy,ćwiczenia i nagle cisza,nagle nie ma czym zająć rąk....nawet spała dłużej ,bo zawsze wstawała o świcie.....nie musi juz pędzić co tchu do domu,żeby go przekręcić na drugi bok i posmarować odleżyny maścią....
...pierwszy raz wiedziała ją jakomś wypoczetą....mówiła że po stypie jak wróciła spała, aż do rana....że pierwszy raz od tylu lat wzięła leniwą kompiel i wymodelowała sobie włosy....na twarzy wygląda jakby młodziej....oczy są smutne,owszem....ale spokojny sen ,bez zrywania i czuwania zdziałał cuda...
....teskni za nim....
ale chyba już dosyć mu oddała swojego życia....
......te dalsze może nie bedzie szczególne,ale jej....
szkoda mi tego pana tyle lat choroby i to takiej,która go powaliła i upokorzyła....chciał jej ofiarować tyle szczęscia ....
....mówili ze jeszcze mógł żyć....a może juz chciał odejśc,żeby ona mogła też pożyć ....
szkoda mi ich

piątek, 20 maja 2011

jak kobieta wiecznie czeka na swojego pana ,który wiecznie pływa gdzieś na obczyznie zeby zarobić lepsza kase....jest cholernie samotna...
i podatna na romanse....to jej krzyk rozpaczy,że jej pan nie potrafi znalesc sobie jakiegoś zajęcia na miejscu ,zeby być z nią codzien...
....jest potem wielce zdziwiony ze obiło mu się o uszy ,że jego ukochana miała jakiś incydent......
i znów wyjezdza...ona znów samotna,znów potrzebuje jak to kobieta zachwytu ,adoracji....i  kolejny romans...
czasem juz nawet na to czasu brak ale i tak jest bardzo samotna...

środa, 18 maja 2011

odejszła

z naszej cudownej firmy mlekiem i miodem płynącej ,dzisiaj wyrwała się Patrycja....znalazła cos spokojniejszego....
...bardzo przezywała ze jest to jej ostatni raz między nami....naprawde popłakała się żewnymi łzami....a my cóż....przytulanko i dalej do papierów....
długo oglądała się ,czy może zerkniemy w jej strone jak odchodzi z pełną reklamówką klamotów...
niestety nie ma zmiłuj się ....norma ,wazniejsza....
staram sie nie przywiązywać do ludzi,chociaż interesuje się ich sprawami,pamiętam jak maja na imię ich dzieci,psy i chomiki....doradzę ,pocieszę....ale nie znoszę zażyłości....nie bawi mnie odwiedzanie się,wspólne wycieczki i grille na działce...juz mnie to nie bawi....za bardzo szanuje swój czas....ludzie odchodzą ,przychodzą....są....
także sory droga Pati,że nie odprowadziłam cię dzisiaj do samych drzwi i nie stałam w nich ,az odjedziesz....liczyłaś na to....
....

kredyt

na mojej ulubionej ulicy ,piętro poniemieckiej willi zostało wystawione na sprzedaż....co tu duzo gadać,dom z duszą,weranda ,ogromna kuchnia z trzema oknami i balkonem,lazienka tez z oknem...pokój z drzwiami wielkimi skrzydlatymi.....nawet okiennice i cudowny bluszcz na scianie...mój klimat...
rozmarzyłam się ....przegadałam sama ze sobą sprawę....przegadałam sprawę z domowym....może by tak kupić.pewnie nie jest ,az tak drogie...
na drugi dzien dzwonie z samego rana i omal nie krzycze tej babie w słuchawkę ,kiedy dowiaduje się o cenie....
cena kosmos....
....sprzedam swoje całkiem duze mieszkanie i jeszcze będe musiała wziąśc zajebisty kredyt....z wszystkich przyjemności będe musiała rezygnować,wszystkiego sobie odmawiac ,no bo kredyt....
....dziś przeszłam beznamietnie koło willi....kupując po drodze trzy gałkowego loda ,usmiechając się do siebie,szłam do swojego M-4  ,dopieszczonego,może duszy nie ma ,ale kupilismy je jeszcze w czasach kiedy nie było kosmicznych cen ,a domowy prowadził dochodowe akcje....
....na nowo pokochałam swoje mieszkanko....jest piekne...co ja od niego chce....
z kredytem trzeba umieć zyć .....ja nie dałbym rady....tym bardziej ,że byłby to kredyt do konca zycia,a moze jeszcze dłużej....
.....

bilans

moje zycie albo tłoczy się jak leniwa oliwa ,albo przyspiesza ,aż człowiek czapki nie zdązy przytrzymać....wylądowałam nawet na całkiem fajnym kursie kobiet po 30-stce ,które nie potrafią wypoczywać....tytuł kursu :wypoczynek nie zabija.....
....powielane są wzorce matek ,babek ,które zasuwały w polu , a potem w domu....a chłop zrobił co mial zrobić i kanapa....pamiętam kiedy mama wracała styrana do domu....odrazu zabierała się za gotowanie i sprzatanie i kiedy miała wreszcie chwile połozyć się,wracał nasz tata..... i ten obrazek jak ona szybko zrywa się na równe nogi ,łapie za szmatkę i wyciera,byleby on nie zobaczył jej leżącej ,bezczynnie.....

oczywiscie on bezczynnie spędzał całe popołudnia ,bo był  w pracy i starczy....to ze ona tez była ....cóż....
kobiety mają wyrzuty ,kiedy na chwile "zatrzymują się" w tym pędzie,jedna usiądzie przed tv ,druga pójdzie do fryzjera,trzecia poczyta książkę...i zaraz wyrzut ,że przez ten czas moglaby zrobic coś pożytecznego....więc....musze bez wyrzutów codziennie znaleść... chociaż kilka minut dla siebie,bo jestem jak ta matka....nie pójde spać dopóki mieszkanie nie będzie lśnić czystością....nie pokaże rodzinie ,ze się obijam ,chociaż nie mam juz sił.....więc teraz...
pije sobie wyborne wino-łapówkę, do salonu wpada całkiem ciepłe wiosenne powietrze,oczywiście mieszkanie lśni czystością ,ale kilka reczy ,które jeszcze chciałam zrobić odstawiłam na bok......i w koncu mam ciszę....
....którą od czasu do czasu zagłuszają esy od mojej sis....kobiety o dwunastu obliczach....pięknej ,prawie doskonałej ,która tkwi w związku nawet nie wiem czy toksycznym....
albo w tą albo wewtą---- trzeba się zdecydowac tak mawia moja babcia....a oni siedzą ze sobą i szarpią się jak pies z kotem,robiąc sobie wszystko na zlość....dogadać nie mają się zamiaru...nic ich nie trzyma oprócz tego mieszkania ,znaczy oprócz tego kredytu....
...czary przestały działać ,nieprawdaż....próbowałam ich godzić,nawet wyszperałam wszystkie zdjęcia z lat kiedy byli zakochani....wypaliło się....
a tu szkoda życia...mogliby ulożyć je sobie na nowo z kimś innym....

środa, 11 maja 2011

trzpiotka

świeza krew zasiliła naszą firmę,stare i młode ...jedna naprawde śliczna ,kobieta o doskonałych rysach,wogóle doskonała....i już nasi mechanicy dostali kociokwiku...az obrzydzenie jak to nagle krążą po hali ,tak to ich nie widzielismy sie obijali w swojej kanciapie....teraz krążą jak zwierzyna łowna....szczerzą zeby....normalnie facet jest opętany ....zeby nie powiedzieć obrzydliwy...
ta doskonała ma na imie Róża....ah jakiez piękne....
lubie patrzec na rozkwitająca milość.... do niej ostro sadzi sie na pan M....stary nie jest ,brzydki nie jest,ale jak to chłop bez baby...ubrany strasznie,śmierdzący fajami....taki nieokrzesany....
a Róża chociaż mężatka ,daje znaki ,że to nic....zeby sadził....
zresztą co tam ,że mężatka....człowiek potrzebuje nowości....a nie monotonni....nieprawdaż....
także ten rodzący się romans ,taki lekko nieestetyczny z samczej strony....ale ale...dzisiaj pan M. miał ładną bluzkę i zgolił wąsy...naprawde wygląda młodziej....
....z Róża nie rozmawiałam jeszcze ....obserwuje....piękna kobieta naprawde....az sie chce ją dotknąć....ale coś mi się wydaje ,że ma wstepne adhd i coś z banią....trzpiotka to mało....
ale niestety jak jest wizulanie doskonała ,to nie musi być doskonała charakternie...
chociaż ja jestem :-))) nieprawdaż....
ale faceci uwielbiają takie nierozgarnięte trzpiotki w dodatku z tak idelanymi kształtami...

popołudnie kobiety

zrobiłam sobie popołudnie dla siebie....tak radzą te mundre baby z gazet....ze masz prawo byc zmęczona...
więce pędem z autobusy do po chinskie żarcie....pędem do domu....żarcie na stół....jedzenie gadanie....i psy proszące o spacer...
niby młody był ,ale w oczach psa widzę ,że nie....
pędze więc trasę standart....na której jak zawsze spotykam pani co mają mnóstwo czasu....i czyhają na wolnych słuchaczy....daje radę wysłuchać jednej histori o córce pani Ali....coraz bardziej naciągane te historie ....
pędze...wrzucam plastikowe kubły po jedzeniu do kosza,ogarniam kuchnie...i.....łoże....moje kochane...z kocykiem....
scieram kurz z mojej ukochanej książki....i opadam na poduszkę...
...nogi wyżej ,śpie....
niesamoiwta słodycz ....ciało zmęczone....i relaks...
wstaje po dobrannocce....pędze do sklepu coby kupić coś na śniadanie....
odkurzam z grubsza...z grubsza ogarnia...pranie...psy....solarium na 10 minut....prysznic ,szybkie wcieranie balsamu,na balsami pisze ,zeby wolno wcierać z ruchami zegara....ja raczej z ruchami budzika....
niekonczące sie rozmowy z dziecmi...pranie na balkon....jaka fajna bryza...idzie burza...przysiadam....
pod klatką siedzą jakies menele....szybkie napełniane foliowej torby ,rzut ,bryz.....i meneli nie ma....
moge spokojnie spać przy otwartym oknie.....pobudka o 4.05 zero perspektywy na wolną sobotę....
oglądałam przed chwilą program o ludziach czekających na przeszczep....młoda dziewczyna wycienczona chorobą....dzielna ,chce zyć....
a człowiek martwi się o byle pierdołę,przejmuje się byle bzdurą....

niedziela, 8 maja 2011

dobry mąż

bo ja mam męża dobrego....dobrze mam z nim....
...
żeby każda tak mogła powiedzieć...
pozazdrościć....
.....

Kibole

Mały wódz vel bezzębny Jarosław to nawet kibola poprze,coby się do koryta dorwać....
ale ma elektorat z jednej strony rozmodlone mohery ,z drugiej dewastującą rozwydrżoną patologię .....w sumie zadymiarze i ci i ci.....
jakby cierpliwy Tusk nie zamknął stadionów,Prezio bredziłby ,że powinien zamknąć,a jak zamknął to bredzi ,że zamknął....
czyli mamy nowego wyborce PiSu-kibola....i ręce opadają.....
....o taką młodzież chodzi?
byłam kiedyś na meczu może kilka facetów interesował mecz,reszta krzyczała ,co ja mówie ,darła morde,ryczała hasła ,od których robiło mi się niedobrze....wszyscy sa agresywni,wszyscy...ale mają jeszcze resztki hamulców,żeby nie dewastować i lać się po ryjach...ci co tych hamulców nie posiadają.....idą jak szarańcza....
polska piłka jest marna ,lepiej grają dzieciaki na Orlikach....za to kibole pierwsza klasa ,w najgorszym tego słowa znaczeniu.....
zastanawiam sie jak to wszystko się skonczy....czy musi wydarzyć się coś co powali nas na kolana ,takie wiadro zimnej wody i w koncu się opamiętamy.....
pamiętam słowa mojej starej babuszki....kiedy Kaczynski wygrał wybory....stwierdziła wtedy ,że on spali ten kraj ....z głupiego zrobi jeszcze głupszego....
więc może...
rozpylmy hel i zgaśmy światło....
coraz bardziej mam chęc wynieśc się z tego kraju....niech zostaną tu mohery ,kibole i ich guru Prezes.....ze swoją świtą....

ponad siły

pani z pracy po całotygodniowej harówie,ale to takiej harówie pełna gębą ,ma jeszcze siłe trzymac pędzel i malowac całkiem łądne słoneczniki....mnie boli wszystko ,a mam jeden dzien do regeneracji i wygłodniałą mnie rodzinę,wygłodniałą w sesne dosłownym też.....
korzystam z chwili ciszy w domu...pije leniwie kawe....zerkam na moje ksiązki nieprzeczytane ,na moje kwiaty nie podlane.....
Polki są zmęczone ....nie mają czasu dla siebie....ale walczą....
w naszej firmie każda stara się narzekać maksymalnie najmniej....więc następna cierpi w sobie i narzeka bardzo rzadko....tak nakręca się spirala ,że jesli ona nie narzeka to można ....można pracować ponad siły ,a dom mieć wypucowany do granic możliwości ,ciasto w piekarniku i obiad dwudaniowy....wyglądać przy tym kwitnąco....
w naszym zakładzie nie ma kobiet niezadbanych ....to dobrze,bo jedna inspiruje drugą....
żona naszego szefa czystej krwi Niemka o imieniu Helga ,przychodząc często na hale w tym swoim wyciągniętym swetrze ,z tłustymi włosami ,przesuszoną cerą i przykrótkimi dżinsami ....ma dziwną minę...podziwia ?
ale jesli nadal wyglądamy świetnie ,nie narzekamy ....to możemy pracować jeszcze ciężej?
zajeżdzić maksymalnie....
odwołać możemy się przez okno....
śmieszne kontrloe BHp to nasze wyrzucone w błoto pieniądze...
jakieś związki zawodowe to śmiech na sali....
....nie mamy czasu na rodzinę,na siebie....a zycie takie krótkie....

wtorek, 3 maja 2011

raport


poszłam na dworzec a tu wjeżdża pociąg z napisem TU jest Polska....poczułam się jak szwedka,no jak w tym pociągu jest Polska?to gdzie ja stoje? ........
z tego pociągu wysiadają te całe Polacy ,jakies zastraszeni ,wielbicieli nie ma...a mi się juz torebka do ciosu szykuje jak zerkam na te mordy szybkospiepszające z dworca ,lekko nahelowane  z tymi kurwikami w oczach....
....oni się najpewniej czują jednak na Krakowskim....
Maciarewicza poznałam w ostatniej chwili chociaż przebrany byl za chipisa...Kempa ma szczęście ,że jej nie rozpoznałam....raszpli.....


na dworcu czekałam na moją głupią ciotkę ,która okazała się jeszcze glupsza...cale zycie poświęciła swojej córci...sprzedała dom ,kupiła jej w innym mieście...zamieszkała z nią na chwile moment bo córcia stwierdziła,że z matką mieszkac nie będzie....
ciotka wróciła do niczego....dzisiaj ja ją przenocuje ,jutro kuzynka....
w uszach mam jeszcze jej slowa chwalebne o swojej córci co wszystko ma naj...naj....ehhh....
także dworcowe towarzystwo przednie....
 śnieg pada ,wiatr wieje ....a ja tak kocham chodzić w sandałach...znów musze przeprosić kozaki?
.....teraz pisze...popijam herbatkę z dwoch torebek i zerkam na ciotkę ,która skrobie jakiegoś esa ,pewnie do swojej córki....założyłam sie z kuzynką ,że jej wyrodny syn ,którym wogóle się nie interesowała od wieków,który ma naprawde ciężko,ale nigdy nie narzeka....przyjmie ją pod dach swój....przyjmie....bez słowa wyrzutu....
tak to jest z matkami wpatrzonymi tylko w jedno dziecko....nie wiem jak to możliwe ,ale tak jest.....
w którym momencie jej syn zszedł na drugi plan....a jej córka na tron?......
.....

żona marynarza

nie dziwie się żonom marynarzy,że często idą w tango....a może nawet nie idą ,ale i tak gadają ,że chodzą .....
po to się człowiek wiąże z drugim człowiekiem na dobre i niedobre ,żeby co noc spać obok siebie,co rano pić kawe ....a nie wyczekiwać ,tęsknić....dwa rózne życia ,nic  na bieżąco,on ma swoje kłopoty ,twoje są dla niego śmieszne...te telefoniczne rozmowy męczą ,powroty juz tak nie cieszą ,a wyjazdy denerwują.......
Beata nie potępiam cię...rozumiem....

niedziela, 1 maja 2011

beatyfikacja

jestem zbulwersowana wyrokiem sądu ,który uniewinnił tą babe w habicie które znęcała się nad niepełnosprawną dziewczyną. To co widzieliśmy na nagraniu to lajcik ,co odbywa się za murami tych pesudo zakonów ,każdy moze się domyslać.....
zakonnice to typowe niewyżyte krowy ,które ze świetością nie mają nic wspólnego...
obserwuje życie kilku takich świętoszek...nigdy nie zostawiłabym im pod opiekom nawet psa...wcale nie niosą pomocy....z odraza patrzą na ludzką ułomność....
na własne oczy widziałam te skrzywienia twarzy ,jak zerkali na te chore, biedne dzieci....
jak jedna wycierała dokładnie swój rękaw kiedy  dzieciatko niechcący ją pobrudziło....z jej ust wyczytałam słowa :kurwa bękart (ale może mi sie zdawało)
a pedofile księża? czy Papież za życia coś z tym zrobił?
niestety ...
owszem szanuje JP jako człowieka ,chciał dobrze....ale wyszło jak wyszło....
bezkarność ludzi w kieckach jest oburzająca.....
mówią o biedzie ,współczują, a ręka wiecznie wyciągnięta na DAJ DAJ...
byłam w plebanii gdzie wszystko z marmuru w garażach same wypasy...z okna widać bidną wieś ....ale czy to kapłanów obchodzi?
...nie wiem ile jeszcze w Polsce będziemy bać się tej sekty....która omamia nam mózgi baśniami....owszem chcemy wierzyć,ze po śmierci cos jest....chcemy wierzyć ogólnie ....
a im w to graj...
seks jest obsesją księży....robią dzieci na lewo i prawo i bez skrupułów ,dają kase tym biednym małolatka,żeby się wyskrobały i siedziały cicho....
duchowni się nie boją....nie boją sie czemu? moze wiedzą ,że tam po drugiej stronie nic nie ma?........to co tu użyją to ich ,w dodatku za friko i nasze pieniądzę