czwartek, 30 czerwca 2011

Biała księga Antka

ta cała konferencja z Antkiem powinna odbywać się w Tworkach ,pod bacznym okiem lekarzy.....
Dobrze ,ze światowe media nie interesują się takimi bredniami....dziwne tylko  ze w Polsce jest tylu durni ,którzy wierzą w sensacje Antka......szkoda ,że nie zauważył ,że winny katastrofy siedzi obok....
mojej znajomej z Australii która zerkała na tą konferencje nie sposób było wytłumaczyć o co tu chodzi...że też pozwala się bandzie oszołomów na takie ośmieszanie naszego kraju....
jak to dziadek stwierdził najbardziej, my normalni to kochamy świety spokój ,więc pozwalamy,żeby oszołomy sobie poszumieli,pofantazjowali a potem im te białe kitle pozakładać i pokoje bez klamek....i świety spokój o....a przy okazji jest wesoło....

wtorek, 28 czerwca 2011

punkt widzenia

i po długim wekeendzie nastąpił szok termiczny w postaci pracy....
na głowie mam mnóstwo problemów i jestem z tym sama...bo samiec jak zwykle obrał wygodną pozycję....tzw. z odległości....
wogóle kobieta woli sama załatwiać wszystko co by się samiec nie denerwował ,albo nas nie wkurwiał....i tak nie pomoże ,a podnieść ciśnienie podniesie....
co z tego że potem przeprosi...nawet kwiaty kupi i pięknie wykocha nocą........
martwi mnie wiele spraw ....czekam na terminy....psuje się wiele rzeczy w domu...wiecznie coś........a ja zawsze wyglądam pięknie ,nieprawdaż...na wyspaną i zrelaksowaną....wyglądam a czuje się jak wrak....ale prababcia która była niezwykła kobietą ,bardzo piękną i zorganizowaną ,zawsze mówiła mi ,że kobieta musi być zadbana,uczesana i pachnąca ,nawet jak na pole idzie....i prababcia taka była..... do dziś jej bluzki, które trzymamy jak relikwie w szafie na bezkresnym strychu pachną elegancją ,naprawdę....
czasem ide je powąchać,podotykać,żeby i mi udzieliła się ta energia którą ona miała....ją tez problemy przygniatały ,ale nigdy nie dała po sobie tego poznać....też płakała w nocy i też nie wiedziała czasem co wybrać....ale jak to ona mówiła na co komu mój smutek i tak mi nie pomoże.....więc lepiej pokazać że jest dobrze....
syn mówi ze w dzisiejszych czasach określa się zlotą myslą typu:Umiesz liczyć? Licz na siebie. Twoje szczęście innych Jebie....(nieprawdaż)
a ogólnie walcze o lepsze jutro przynajmniej znośne....świętego spokoju potrzeba....troche kasy....troche czegoś tam.....
i zlota mysl na dziś:...
„Istnieje standardowy albo konwencjonalny punkt widzenia. Istnieje osobisty punkt widzenia. Istnieje ogólny punkt widzenia, podzielany przez większość. Istnieje skrajny punkt widzenia, który podzielają nieliczni. Ale właściwy punkt widzenia nie istnieje. Zawsze masz rację. Zawsze się mylisz. Wszystko zależy od przyjętej perspektywy. W każdej dziedzinie postęp zawdzięczamy ludziom ze skrajnym lub osobistym punktem widzenia.”


- Paul Arden




niedziela, 26 czerwca 2011

parada równości

moja moherowa sąsiadka ,ktora modli się do zdjęcia Rydzyka i regularnie wpłaca na jego rozgłośnie ,cały czas rozprawia o paradzie równości w stolicy ,bo akurat byla z wizytą ,myli się kobiecinie pedał z pedofilem i szkoda z taką gadać.....oburzona jest ,że przebierają się w sukienki i tanczą i spiewają....a parada "Boże Ciało"? tam też faceci w sukienkach śpiewają i pląsają,modlą się do figurki z gipsu .....

sobota, 25 czerwca 2011

rodzinka part 2

dobrze ,niedobrze.....i zapomniałam co mam napisać....
mogę tu pisac co chce....czy to wazne czy mam męża czy nie ,czy uczę w szkolę ,jestem panią dyrektor czy kręce lody włoskie....
demokracja jest tak?
.......ogólnie lubie ludzi ,tak z godzinę dwie,jak sie upije to nawet dzien....zdarzaly się tez rekordy....
mało mam przyjaciół może nawet wcale,bo szybko rozgryzam te ludzkie twory....
żadnych żażyłości.....nie ma co przesadzać.....
.....moją koleżankę zżera rak....nie wiem czy wyjdzie z tego żywa....
a my tu się martwimy o takie pierdoły,każa mi nie płakać przy niej....wewnętrznego płakania można sie nauczyć dość szybko..... ona mi mówi,że tak by chciała jeszcze pożyć....tak zwyczajnie .....
....nikt nie powiedział,że z rodziną musisz być zżyta....
wystarczy ,że odwiedzisz ich na świeta i czasem wpadniesz na keksa i lurowatą kawę,wysłuchasz żalów na wujka Gienka i ciotkę Marcie i ,że dziadek Olek nie zapisał domu tej ,ani tej ale jemu....
mam za dużo na głowie ,żeby sluchać pouczeń ciotki Iw ,która ze swoim życiem poradzić sobie nie może....ale maskuje się idealnie....z alkoholizmem maskuje się doskonale....
nie wiem czemu jestem popularna w rodzinie,czemu mnie tak zapraszają,w sluchawce zawsze to samo :musisz być i basta...
może dlatego,że nie narzekam ,a powinnam i oni na tych spotkaniach prowokują mnie na wszelakie sposoby...a ja prowokuje ich i koło zamyka sie trzykrotnie....może drażnie ich do tego stopnia ,że chca mnie na tych nudnych imprezkach.....umię rozkręcić towarzystwo ,roztańczyć i po angielsku wyjść........
lubie degustować....nawet chwile....nie lubie się udręczać....nie podoba mi się ,nudze się -wychodzę....
dzisiaj nie skorzystałam z zaproszenia ciotki....rodzina zbulwersowana..... jak mogłam,ona tak się naszykowala i tak mnie wyglądała...a mi poprostu szkoda życia....byłam na cudnej wycieczce z ludzmi dla ktorych zrobie wszystko ,z ktorymi nie nudze sie nigdy....

ciotka

miałam ci ja kiedys fajną ciotkę....niestety nic z niej nie zostało...
znów upiła się na imieninach mojej matki....gadała farmazony ,upierdliwa ,czepliwa i kąśliwa....
trzezwa była przez jakomś godzinkę,może nawet nie....wtedy jeszcze była tą fajną ciotką ,ktorą pamiętam....ale po godzinie,nawet nie, wróciła szara ,nawalona rzeczywistość....
mam dosyć imprez z jej udziałem....

piątek, 24 czerwca 2011

dziewcze w ciąży

na zakochanych to miło popatrzeć,tak się ładnie przytulają,calują,trzymają za rączki....
na parę z naszego bloku ,jakoś obrzydzenie patrzec było.....wiecznie wbici w siebie,ona mu na kolano(jedno) okrakiem siadała ,on jej wbijł je prawie w krok,prawie się na tej ławce kopulowali-obrzydzenie....
i  do owej kopulacji doszlo,bo dojść musiało...bo mloda w ciąży....odrazu ją wywaliło.....doslownie,wielki brzuch i okropne chrosty na twarzy,prawie wrzody jakieś....przeobrażenie motyla w poczwarkę.....
no i z tej ich milości to niewiele zostało
....ona na tej ławce sama ,czasem z koleżanką ,on się przysiądzie,na chwile ,bo juz woli z kolegami....
oczywiscie ślub planują,ona ma już w głowie zarys całej ceremonii ,bo ogląda te programy na Club Cafe ....a jak będzie wiadomo,skromna ceremonia w cywilniaku z obiadem w dużym pokoju....a zamiast skukni -kostium pozyczony od ciotki...
... ogólnie ---o zgrozo....
gdyby byli dojrzali,on pewnie opiekowałby się nią pieknie ,tak jak teraz opiekują się faceci kobietami(bo opiekują się) ,ale to nie ten czas i moment....
 wedlug mnie(jak kto pyta) winna jest ona,szczuła go ,właziła na niego na przeróżne sposoby ,obrzydzenie bylo patrzeć jak to robiła.....i została na tej ławce sama.....

Rydzyk

czekam dnia kiedy w koncu wezmą się za tych darmozjadów księży,niech sobie będą ,niech sobie głoszą ,ale niech to robią za własne pieniądze....a nie pieją ,że rząd zły jednoczesnie wyciągają rekę po kasę,boim wiecznie mało i mało.....
własne pieniądze no tak,nie wiem czy księża wiedzą ,że na nie trzeba ciężko pracować,one nie spadają z nieba .....
nasi księża własnie zakupili sobie busika,fuuul wypas i jeżdzą,huj wie gdzie,ale caly czas jeżdzą,kościół zamknięty ,bo oni w rozjadach....
ani zmartwien,ani ograniczeń,ksiądz to ma życie....
o Rydzyku nie wspomne....ten czlowiek to umiłował kasę najbardziej ze swoich bóstfff.....powie wszystko,przymili się do każdego ,żeby tylko mu dopływu gotówki nie odcięli....skandal....
całe te towarzystwo wysoko mnie brzydzi....

z górki

a tym razem dzien z górki,szło mi nad powidziw dobrze,każda sprawa przyklepana,ostatnią załatwiłam po 21 .....az puściłam totka...no z totka to tam wiadomo nici,ale reszta może być....
jednak czasem są dni kiedy wszystko się udaje

wtorek, 21 czerwca 2011

pod górkę

nic tak nie psuje humoru jak popsuty sprzęt....nadal walcze ,lekko nie ogarniam ,ale walcze...
mlody konczy jutro gimnazjum ,ciesze się,bo zmiany,bo nastepny etap i koniec współpracy z paniami ,ktore pomyliły się z powołaniem....
nie uważam wogole dawania prezentów....przecież mają płacone ,prace wykonują marnie ,a jakies trzy matki stwierdziły ,że pierdzielną im zestawy biżuterii srebrnej i to z wyższej półki....czyli składka niemała....same sobie ustaliły,reszta rodziców z "prawie pustymi portfelami" i się "drapie"odejmie sobie z tej marnej pensji ,ale da dla tych"""biednych nauczycieli"(ah jacy oni biedni i spracowani ,ah)....
ja nie mam nawet cienia wyrzutu nie daje ,to bezsens....czy mi ktoś w pracy kupuje prezenty jak koncze kolejny rok tyrania....a jak dostanę premię ,to sama tymi ręcyma wypracowaną....
te trzy matki mają do mnie focha...który zwisa mi koło doopy niskim zwiędłym kalafiorem.....jesli one chcą kupować ,twierdzą ,że nauczycielki zasłużyły(tylko nie wiem czym?) to czy ja im bronie....niech kupują....
kupie im róże (nieduże) niech bierze te świadectwo i koniec przygody z tą szkołą.....mam jej dosyć....
......wzięłam sobie z tej okazji urlop,mam zamiar pójśc z mlodym na lody,najpierw zanieśc papiery do nowej szkoły....posiedzieć w uroczym parku...a potem wrócić powalczyć ze szpecem od kompa,ktory mnie zaczyna wnerwiać....i naprawić szyby od kabiny ,które jakimś cudem się poluzowały i wypadają,szlag by to....wszystko na mojej głowie....czasem mam chęć wsiąśc w pociąg i uciec w pizdooo....
.....jak to mowi moja koleżanka....widziałam szczęście,spierdalało na mój widok ile się da.....

poniedziałek, 20 czerwca 2011

nerw

jestem ogólnie wkurwionsza....kupiłam młodemu ,za misternie uzbierane pieniądze ,ponoć wypas kompa ,coby mu w koncu te gry chodzily....i....od dwóch dni bujamy się ,on po szkole ,ja po pracy z tym kompem do serwisu...a tam jak na złość mu nic nie jestmw domu blu sceern czy jakieś niebieskie guwno a tam nic....zaczynają patrzeć na nas jak na oszołomów....ale ja nie podaruje ,w koncu gwarancja jest...
strasznie denerwuję mnie rzeczy i sprawy ,ktore teoretycznie powinny działać jak ta lala ,a nie działają!!! na dodatek nie mam na to czasu ,żeby latać do serwisu,żeby chociaż ten serwisant jakiś fajny,a to małe,grube z metra cięte i wieczne coś żre.....
nerwa mam.....
dobrze ,że jutro ostatni dzien do pracy i wekeend ,potrzebuje go jak koń z galopu wody....

niedziela, 19 czerwca 2011

nocki z psychopatką

miałam okazje pracowac no nockach z Anetą.....ciesze się ,ze nie jest na mojej zmianie,bo kiedys była ,że odeszła i że dam rade ją znieść przez te sześc nocy....
kobieta ma totalnie powalone we łbie...
.tym razem w tajemnice swojego dziecinstwa wprowadzała nowe pracownice,bo ja juz te tajemnice kurwa znam....
matka zla,brat zły,siostra jeszcze gorsza,wszyscy przeciwko niej za to ona ideał.....i umie wszystko ,nie ma takiej (według niej oczywiscie) rzeczy której nie umie!
na poczatku tak z dwa dni ,wszystkie sluchały ,współczuły jej tego posranego dziecinstwa....ale tak po trzecim dniu widziałam jak sluchając każda ma wypisane na czole: ona jest pierdolnięta!....
matka niby ukrainka -to wredna....ale jak bardzo wredna jest Aneta ....mysle ,ze gdyby nie wewnętrzne hamulce potrafiłaby zabić....
notorycznie spózniała się do pracy....wiec wchodziła na obdzielone  stanowiska ,jej zostało co zostało....odrazu obraza,odrazu winne i odrazu stwierdzała,że napewno w młodości tą jedną czy drugą co jej stanowisko zajęła-mąż bił, matka głodziła .....ma jeszcze taką cechę,jak spojrzy, człowiek się  naprawde winny czuje .....
Anki mąż jest taksówkarzem ,więc Aneta zapytała na kolacji ,czy nie przeszkadza jej to ,że on napewno ją zdradza?.....tak bez ogródek ,bo ona wali prosto z trampoliny tym swoim dziwnym szybkim dyktem....naprawde dziwny jest ....ona nie mówi raz cześć....mówi :cześć,cześć..... siedemdziesiąt razy :cześć ,cześć...
ale wracając:
czyli według Anety taksówkarze zdradzają,a że mój ojciec też taksówkarz i nie wazne ,że ma 60 lat i sex to dla niego temat abstrakcyjny -napewno moją matkę zdradza jak nic....i pewnie moja matka napewno mi się z tego zwierzy na dniach,a ja się nie zwierzy to napewno miała trudne dziecinstwo....
....o dzieciach Anety wiadomo tylko tyle ,że są....ma w komórce mnóstwo zdjęć,ale ogólnie często śpią u swojego ojca....no bo Aneta jest rozwódką....jej mąż się nie sprawdził ,bo wiadomo ,miał trudne dzieciństwo....
a to ,że jej corki które sa w wieku gdzie matki potrzebują,wolą u ojca.....co chyba coś znaczy?
mieszka z matką,obie takie walnięte w jednym pomieszczeniu o matko....stara odcięła jej prąd,no to ona i tu szok ,podczas remontu pieca czy jakiegoś kafelka w matki pokoju powsadzała jej tam jajek,zamurowała-ponoć wali jak cholera....
mieszka z matką...........jak tak jej nienawidzi i tak się szczyci ,że ona sobie poradzi zawsze ,niech się od tej matki wyniesie,no zle mówie?.....jesli teoretycznie masz swoje mieszkanie dzielisz je z córką ,wychodzisz na cały dzien na działkę,wracasz....a tu w kuchni remont ,rozwalona działowa ściana ,meble będą inaczej,kolor sraczkowaty na ścianach ,bo co? bo Aneta stwierdziła,że zrobi remont,bo wiadomo umie.....ja bym sie wkurwiła totalnie na miejscu tej matki...
 kobieta obcięta na męsko z dziwnym grzybkiem na czubku,z grubym złotym łancuchem na szyji w okropnych spodenkach,trampkach i wysoko podciągnietych białych skarpetach-czyli Aneta sama ze sobą ustaliła ,że remontuje....dodała jeszcze kilka niewiarygodnych szczegółów,których nie będe wymieniać ,bo i tak nikt by mi nie uwierzył.....a my z dziewczynami ,jedząc te zupki chinskie o 2 w nocy-wierzyłysmy....bo Aneta to psychopatka!
ale oczywiscie zadna z nas jej tego nie powiedziala....wiadomo nocka,ochroniarz spi,pozabijałaby nas i zamurowała ...bo ona umie wszystko ,murować ,naprawiac auto ,wogóle genialna jak juz wspomniałam....
to ze umiałam też naprawić maszyne w firmie,maszyne za 9tys. to już wogóle,ma firma szczęście ,że maszyna na gwarancji ,a żadna z nas nie wydała Anety ,że grzebała w niej notorycznie zamiast zawołać mechanika....
.....oczywiscie nie mozna czcionkom oddać zachowania Anety....naprawde obiekt .....ostatniej nocy ,kiedy stwierdziła ,że potrzebna jest jej folia i zapakowała do swojego auta firmową wielką rolkę ......poddałyśmy się....
zapakowała ,zadowolona wczesniej przyklejając coś na obiektyw kamery,umieszczonej przed halą....na szczescie ochroniarz spał....ale jak łby za to polecą to nasze też....zastanawiające jest tez to,dlaczego ten ochroniarz tak wiecznie spał,ponoc to sumienny pracownik ,wiecznie ,wręcz upierdliwie,całonocnie szwędający się po halach.....
do konca ostatniej nocki ze spuszczonymi głowami sluchalismy jej opowiesci i odpowiadalismy na jej głupie pytania....typu okrutnie głupiego....
oczywiscie wiem ,że tacy ludzie są dla równowagi ,ale czy muszą być aż tak powaleni.....?
nigdy więcej nocek z Anetą i jej mrocznych opowieści....będziemy wychodzić z tej traumy długo ,tym bardziej ,że w grupie były dwie panienki ,ona im już facetów obrzydziła totalnie,zniechęciła do dzieci ,zwierząt ,własnych matek i prawie namówiła ich ,żeby dorzucali coś do herbaty swoim braciom ,bo brat według niej to wróg numer jeden,którego trzeba zgładzić ....
......wtule się w swojego domowego ,który według Anety zdradza mnie od dawna ,napewno niedługo zostawi,a dzieci to udaje ,że kocha..... i chce zasnąć snem spokojnym....nigdy więcej nocek z psychopatką.....
chociaż ona rano przy odbijaniu kart z tym swoim usmiechem zapytałam czy powtarzamy?
omal nie wybiegliśmy z piskiem ,nigdy nie rozwinęlam na odcinku z firmy nawet 40km/na godzinę teraz przycisnęłam do 80,żeby uciec...Anka z Edytą omal się nie stukly tak szybko wycofywały ...a ona spokonie wsiadła w swojego ticko dziwnie nisko siedzącego...co ona tym razem zwinęła z firmy ?
nie.... nie chce wiedzieć....

sobota, 18 czerwca 2011

oto Polska

normalnie ,az mi dziwnie ,wieczór a ja w domu....bo o tej porze siedziałam juz w pracy,znaczy w obozie pracy....praktycznie robie non stop....niemce nie powybijali naszych dziadków na wojnie to nas zamęczą w swoim firmach....wyjdzie na zero....
dlaczego w tym dziekim kraju nikt nie pomartwi się,że my tylko pracujemy i pracujemy,w tych firmach na akord,w tych marketach i na budowach ,nie ma chwili wytchnienia ,czasem jest tylko wolna niedziela....gdzie tu czas na rodzine?na jakiś znajomych ? na pasje?
u nas w firmie-obozie wszystkie jestesmy tak pomęczone,że niedługo będziemy mdleć przy maszynach .....
zgłosiłam się na ochotnika na nocki ....żeby nie oglądać tych zadowolonych niemieckich mord....bo oni w nocy to śpią....
....i wiadomo ,jak ci się nie podoba to won...

niedziela, 12 czerwca 2011

dawno mnie nie było,coś tam próbowałam ,coś reaimowałam ,wyszło jak zwykle ,ale nadal we mnie wydziera się chęć zmian,czegoś innego....bo się duszę,duszę się....
a narazie musze zarabiać na chleb tostowy....zycia nie obchodzi ,że potrzebuje kilku dni odpoczynku na pomyślenienie....twarda rzeczywistość kopie po dupie ile wlezie...
.....na dodatek dopadło mnie jakieś chorubsko ....

niedziela, 5 czerwca 2011

bratowe i tesciowe

rodzina mojego domowego jest typową patologią psychiczno-toksyczną....niezdrowa rywalizacja i jakies chore klimaty.....powiadam wam nie ma co utrzymywać kontaktów z teściami jesli owe kontakty cię wyniszczają....jakies porównywanie dzieci,porównywanie dokonań,obmawianie jednej drugiej,napuszczanie, te ploty i puste akcje....bosz....
na dodatek mam dwie bratowe....jedna zapowiadała się nawet fajnie....bylismy na kilku potancówkach ,wypilismy kilka butelek wódki ,ale to wszystko niestety dzialo się przed ich slubem....po ich slubie jakby piorun trzasnął....
ja jako osoba niepiecząca,uważam ,że przesadne stanie nad garami i te wypieki to strata czasu ,ja wolę zabrac rodzinę w jakieś ciekawe miejsca ,pozwiedzać,podyskutować ,a nie wpatrywac się wpiekranik czy urośnie czy nie ....
one obie pieką....i to stawia je na miejscu pierwszym....
żeby jeszcze bardziej mnie pogrążyć wydały przyjęcie na cześć teściowej.....baby która jak jest z jedną to obgada drugą,każdej coś wytknie ,nigdy ani razu nie wyprawiła urodzin swoim synom ,ale po slubach nagle zaczęła obchodzić......
te.....chciały pokazać się tam od tej piekarniczej strony....mi wysłaly esa ,że składają sie na impre po 200zł!!! bez jaj ,ja mam dać 200 zł na tą fałszywą babę?
odpisałam że dam im na imprezce coby teraz za mnie założyli...
bo ja pracuje i nie mam czasu jechać na te ich wioski ,gdzie one całymi dniami siedzą przed swoimi ruderami....mieszkają w strasznych ruderach i to ,że ja mieszkam w miescie ,w całkiem fajnym mieszkaniu w jeszcze fajniejszej dzielnicy to ich doprowadza do szewskiej furmanki.....mówią o mnie pani z miasta i krew zazdrosci ich zalewa ,oczywiscie skrywają to jak mogą.....
no i więc....
zajechałam na ta impre....rodzina naspraszana....a one chciały ją zaskoczyć duzym tortem ktore same piekły,pewnie całą noc....z marszu wpadłam do kuchni gdzie w sekrecie szykowały tort....zaskoczone moim przyjsciem ,bo oczywiscie podały mi złą godzinę ,cobym się spózniała,ale ja wyczułam france....kiedy zapaliły świeczki i miały juz wnosić, w pokoju czekali szemrani goście i światło przyciemnione ,ja z marszu spytałam grzecznie :dziewczyny co wam pomóc?
i wzięłam tort ,zgrabnie odwracając się i wychodząc z kuchni,nie zdążyły nic powiedzieć ,nie wiedziały co...Ha...wniosłam dumnie tort do salonu ,zdjęcia i flesze ,dodając niby żartem acz dosadnie :-droga teściowo piekłam dla ciebie dwie noce i wyrecytowała wiersz ,który podsunął mi jeden mój durny kolega....
głupie bratowe stały jak wryte,popsułam im wejście........
wysiliłam wszelkie swoje umięjetności i błyszczałam do konca imprezy....jakiś tam wujo powiedział ,że pracuje ,udzielam się i jeszcze torta upiekłam....aż się zachłysłam ciepłą wódką podawaną w tych ukochanych kryształach teściowej....
te dwie głupie były złe i nawet jak chciały sprostować nie dały rady....
obraz który kupiły był oblesny ,chinski i nawet w garażu bym go nie powiesiła....ja zaskoczyłam tesciową pięknym naszyjnikiem...dostałam go kiedyś od takiej jednej pani,ładny acz nie załozyłam go nigdy, różowy medalion robiny z kolorowych szkiełek ,fajna technika ,fajny no .....
teściowa cieszyła się szczerze....
z obrazu mniej....
powiedziałam im ,że nie dokładam się do tego kiczowatego obrazu za 40zł ,ani do tortu ze skwaśniałą śmietaną....powiedzialam im to grzecznie z usmiechem,bo ja zawsze grzeczna jestem i niech spierdalają....
zakonczyłam z nimi znajomość....nie chce słyszeć co u nich i co one o mnie....niech sobie żyją w swoim ubogim emocjonalnie,plotkarskim ,wrednym świecie....
z teściami też nie chce mi się gadać...
podobnież są fajne tesciowe i bratowe ....ja tego szczescia nie miałam i nie ubolewam....zupełnie dla mnie obcy ludzie....

rozwód lub tkwienie

niestety wpaliło sie we mnie i koniec....
moja sąsiadka rozpacza bo jej syn się rozwodzi...powinna się cieszyć,nie bedzie marnował czasu na tkwienie w miejscu z kimś kogo nie daży żadnym uczuciem...
ja tkwie....
czasem mam dni euforii ,wydaje mi się ,że jednak to zreanimuje ,podrwe do lotu,ale są dni kiedy to wszystko nie ma sensu ,a mi się zwyczajnie nie chce....
dzieci juz prawie dorosłe,nieuchronnie idzie do mnie ten dzien kiedy powiem sobie dość?
bo to i wstyd przed dziecmi i przed samą sobą,żeby tak szybko zapierdalające zycie marnować.....
a tak oprócz tego nie jest...zle....
nadal ciesze się słoncem ....mam zamiar bardziej popracować nad sobą i nawet jesli niczego nie zmienie,postaram się nie zgasić w sobie tego wewnętrznego uśmiechu

pomaganie

to tak...ostatni raz zabawiłam się w brata Alberta ,pomogłam ,a potem dostałam po dupie....
...następnym razem przejdę obojętnie....no może nie przejde obojętnie....bo nie dam rady,podejdę poklepię ,współczuje i pójde....ogólnie pomaganie jest fajne ,ale obcym....

czwartek, 2 czerwca 2011

gah

rowerem do pracy to nie jest dobry pomysł ,tym bardziej ze to 10km i pod górkę.....z pracy juz z górki....leciałam jak szalona ,wiatr owiewał me ciało i nagle po hamulcach....na przystanku zobaczylam moją kiedyś bardzo dobrą koleżankę z dwójką małych dzieci....
szarówa niezla,lekko zawiewa,zapowiadają burzę ,a ona na tej lawce ,tak jakby się na noc przygotowywała....na poczatku nie chciała ze mną rozmawiac...w torebce miałam kilka cukierków....dzieciaczki wsunęły je szybko....cala trojką zmęczona ,na tej ławce....autobusu żadnego....ale nie pytałam o nic...po prostu zaprosiłam ich do siebie....na kakao...dzieci zerkając na nią ,że nie protestuje ,az zaklasnęły w dłonie....
.....tego kakała to nawet nie doczekali,posnęli na kanapie jak takie małe żbiki...a ona przy nich na siedzącą....nie wiem ile oni koczowali na tych ławkach....moje dzieciaki jakoś nie fuczeli na mnie ,że przyciągłam do domu gości...też im się szkoda zrobiło....bo tak pomęczonego towarzystawa nie widzielismy dawno....
i kiedy sobie siedziałam na tarasie cichutko zadzwonił domowy,że mial jakieś miejsce wolne na stanowisko w pracy i zadzwonił do tego wiesz ,męża tej twojej przyjaciółki i mu zaproponował....
bo wiesz oni się rozeszli ona jakiegoś gaha ma czy cos....i broni go po całości ,jaki on to biedny...taki mi historie opowiada ,że siok....
......jasne....
kobieta z dwójką małych dzieci ,bez pracy i jeszcze miała by czas na gaha....
więc mówie temu mojemu też nienajmodrzejszemu ,że ona właśnie nocuje u mnie w domu,zmarznięta ,głodna z dziecmi...
i żeby mi tego imbecyla z oczu wziął ,bo nie ręcze....
.....nie wiem co rano....a się pomyśli....oczywscie moja matka znow stwierdzi ,że ja to taki ośrodek opiekunczy i nic z tego nie mam ,a nawet czasem jeszcze joby oberwe....
lece spać....pomysle o tym jutro