poniedziałek, 30 kwietnia 2012

wracając z pracy z Izą ,coś tam zaczęłyśmy rozmawiać ,nagle ona mi z nienacka mówi :Olka mój mąż się zakochał!!! widzę czuje ,że jest zakochany w jakiejś.....
.....
nie wiedziałam co jej odpowiedzieć....zatkało mnie bardzo....ledwo wydukalam kilka słów....
.......Iza będzie go obserwować ale jest pewna ,ze jej mąż jest zakochany w innej....

nostalgia

usunęłam Monię delikatnie z zasięgu mojej prywatności,nie wiem czemu rościła sobie jakieś prawa do przyjazni ze mną.....mam przyjazni po dziurki w nosie ,nie ufam nikomu ,kobiety są wredne i fałszywe ,wystarczy mi znajomośc z nimi ,żadnej przyjazni....wystarczy.....
Monia jest prymitywna ,acz bardzo ją lubie ,ale nie lubie jak ktoś mi coś narzuca....nie nawidzę się komuś napraszać,nie lubie być ciężarem itd.....
......tęsknie za normalnym trybem zycia to znaczy chłop w domu,mam dosyć tego życia tu i tam,mam dosyc ze wszystk jest na mojej głowie,ze wszystkim jestem sama...on zarabia na rodzinę owszem ,ale ja tez pracuję i te wszystkie inne sprawy...jestem z tym sama....czuje się samotna....a nawet jak jest to mnie nie zrozumie....
i tak się nauczyłam żyć....
podchodząc do bankomatu mówie sobie wolisz jego czy jego pieniądze....jak chcesz go na miejscu- bedzie marnie z kasą....i tak sie koło zatacza ze smiechu....
finansowe zabezpiczenie ,chociaż nie zyjemy bóg wie jak,zwyczajne ,żadnych ekstrawagancji,ale nie martwie sie ze przed 10-tym będe mieć 5 zł w porteflu jak Monia....
żal mi tych lat ,które upłynęły on tu ja tam...żal mi siebie ,bo walcze z tym wszystkim sama....nagradzam sie za to roznymi pierdołami.....
ale wiadomo....
zrobie wszystko dla moich dzieci....więc musze tak żyć.....
.......żal mi siebie ,bo jestem w tym wszystkim taka"pozamykana" popłacze sobie czasem w poduchę i to wszystko....nikomu za cholerę nie pokaże ,że czasem czegoś nie ograniam....
i mam wyrzuty ,ze mogłam lepiej ,mądrzej ,bardziej.....ale bylam z tym wszystkim sama....przeszłam horror i byłam taka młoda....czasem wspominając to nie mogę wyjśc z podziwu jak ja to wytrzymałam i nie zwarjowałam....skąd tyle sił....
teraz jest spokojniej ,wiem na ile mnie stać ile mam sił ,zeby podołać.....i ze zrobiłam to jak umiałam najlepiej....
ale tych lat które spędziłam sama juz nie cofnę.....
.....jest we mnie tyle żalu ......do siebie ,do niego....ale jak mówi pani K. wszystko jest po coś....ja tez mam swoją misję.....
żałuje ze tak szybko skonczyla się moja młodość,tak szybko musiałam dorosnąć,jestem zawsze usmiechnięta ,więc nikt nie pomysli nawet ,jak było i jest mi ciężko.....ale chcialabym kiedyś usłyszeć chociaż trochę pochwały....
....teraz siedze sobie w moim ukochanym mieszkanku ,w dopieszczonej do granic mozliwości kuchni ,popijam wino i przyglądam sie usypiającemu miastu....na gorze na tarasie siedzi młoda para i rozmawiają o kredycie ,zeby wziąśc i w koncu kupić sobie domek,on jej mówi jaki ma być....bo mają dosyć mieszkania z teściami....ciekawe na ile się pogubią i na ile ona odczuje jak jest samotna bo on będzie musial cięzko pracowac na to wszystko
ja to wszystko mam,kocham swój domek,uwielbiam każdą w nim rzecz,ale jakim to kosztem jest okupione...ja nie musiałam bebłać się w kredycie ,ale rozłąka musiała być i te nerwy....
a teraz juz inaczej nie potrafimy....
......taka nostalgia bierze mnie przy każdych ...długich wekeendach...a przecież jak wraca to mam nerwa ,że "wchodzi" w naszą domową nieżalezność w nasze rytuały i musimy uczyć sie zyć razem na te pare dni....on jakiś nieobecny ,te telefony kiedy wyjazd,atmosfera nerwowa ....do dupy  z tym wszystkim....
jutro mi przejdzie mam zmiar odreagować na świezym powietrzu,jestem zwyczajnie przemęczona i ostanio przytlacza mnie ta praca....tyle jeszcze nierozwiązanych spraw ,tyle problemów do przemyślenia ......mogę liczyć tylko na siebie....matka potrafi mi powiedzieć tylko,że nie gotuje dwu daniowych obiadów i zup prawie wcale nie jemy,umie mi wytknąć wszystkie moje potknięcia ,ale nigdy nie potrafi mnie chociaż troche pochwalić....
....przecież ona nie zrobiła nic ,nie ochronila mnie kiedy bylam taka młoda i głupia ......
.....ale te moje żale teraz można rozbić o ścianę ,po ktorej spłyną i tyle....
....potrzebuje jakieś zmiany i odskoczni....nie mogę skupiać się ciągle na tych problemach...

niedziela, 29 kwietnia 2012

nie cierpie niedziel

zawsze ktoś coś odemnie chciał,cos mi kazał,coś odemnie oczekiwał.....
jest we mnie bunt ,straszny ,duży ,ogromnym,przestałam się bac tego butnu i tego co ludzie powiedzą ,że babcia z mamą będą kręcić nosem........
moim pierwszym buntem było powiedzenie nie -księdzu po kolędzie....trzy kolędy pod rząd kiedy leniwy klecha w kiecce pouczał mnie jak mam żyć ,on! co wybrał lekkie zycie na nasz koszt.....trzy razy wyprowadził mnie z równowagi ,trzy razy za dużo....
potem skresliłam odwiedziny u kilku znajomych ,którzy wysysali ze mnie energię... jest mi z tym błogo,szkoda ,że o tym nie wiedzą.....
...sąsiedzi spod czwórki ,on rano biała koszula i szlifuje lakierki kościelne,ona garsonka ,pyrkający rosół na gazie i zaraz pójdą do kościoła,to ze wieczorem będą się kłócić i on powie jej :ty stara krowo ......
to szczegół...
najwazniejsze są pozory....
a mi sie od nich żygać chce.....
każdy powinien żyć jak lubi ,jesli ma wolny czas niech robi z nim co chce....
moja matka zamiast w niedziele odpoczywać ,jest juz na nogach o 6 ,bo u niej musi wszystko lśnić i być na czas....i nie wolno pokazać chlopu ,że nie ma sie sił....on ma cały czas widzieć ,że dajemy radę (bezsens)....
mam wpojone w krew poświęcanie się ,sprzątanie na tip top i żeby ludzie nie gadali....(moje życie wyglądałoby inaczej gdybym nie przejmowała sie ludzmi i nie słuchala matki....ale cóż)....
na szczęście sąsiedzi spod czwórki to maly element,tej cholernej pozorancji....
w moim bloku zaczynają mieszkać ludzie wolni,aż za....nawet grilla robili na balkonie...słuchać jak ktos gra na fortepianie ,młody na gitarze,słychac trąbkę ,opalanie na balkonie ,a pani spod dwójki wyszła rano z psem w szlafroku trzymając w reku filiżankę z kawą(widok boski)....jest moją idolką! stała tak przed klatką w szlafroku w kotki,pies biegał,ona siorpała kawkę a matrony oburzone mijały ja pędząc do kościółka....
ja oczywiscie wyszłam "zrobiona" ,ale usiadłam na ławce nogi zadarłam do góry delektując się słoncem i dzwiękami róznorodnej muzyki dochodzącej do moich uszu....oczywiscie matrony nadal szły....
nie cierpie niedziel...
mam zamiar odkurzyć i zebrac pranie,tak mam zamiar....w niedzielę....
nie ugotuje wcale rosołku tylko spaghetii,a jak młoda wróci ze szkoły ,będziemy wylegiwać sie na leżakach ,popijając zimne wino....
nie będe celebrować niedziel ,nie będe w niedziele zakładać spódnicy....będe robić co będe chciała....
i słysze te słowa mamy i babci:ah ta nasza dziewczyna,ona nigdy sie nie może wyrobić...
a ja sie wyrabiam świetnie!!!
nie cierpie niedziel....

sobota, 28 kwietnia 2012

marzenia i tajemnice

postanowiłam napisać notkę odrazu po pracy ,taka na ostatnich nogach ,pokarmiwszy dzieci i psy i mająca chwilę wytchnienia....chwilę bo pracę domowe wychodzą już z koszy ,szafek i innych regałów...
kiedyś matka powiedziala mi ,zreszta zawsze to gadała ,ze nie rozumie kobiet które nie pracują ,siedzą w domu i wogóle.....ze pracować to znaczy wyjśc do ludzi....owszem jak jest to  praca miła ,w miarę lekka i przyjemna to czemu nie.....ja pracuje na akord ,jest nas tam masę kobiet ,wyczerpanych ,przepracowanych.....
mnie praca pozbawia wolności ,czuje sie jak w więzieniu,wstaje o 4 rano ,wracam ledwo zywa przed 15  i reszta dnia toczy się jak szalona ....obłęd.....
takie oto wyjście do pracy ,do ludzi.....czego się nauczyłam od tych kobiet co ze  mna są w tym kieracie?
aby nie pokazywać zmęczenia i zawsze wyglądać pieknie,
troche sobie tym kręcimy na siebie bat,bo  jak nas szef widzi ,to sobie mysli wyglądają pięknie ,chyba wcale sie nie męczą ,może w niedzele by przychodziły.....
kupiłam sobie po drodze sheaka z musem malinowym i powłócząc nogami ciągłam się do domu ,ciągnąc przepyszny mus lodowy,wyglądając przy tym rzecz jasna na wogole nie zmęczoną,a nóż by mnie jakaś z pracy zobaczyła.....
czasem sobie ponarzekamy owszem,ale jest jak jest,pogon za kasą ,co druga ma kredyt i robią świątek piątek.....
no to się pożaliłam......
dosłuchalam do konca książkę Danuty Wałęsowej  i bardzo mi sie podoba ,audiobók -rewelka polecam ,zupełnie tej kobiety nie znalam ,po tej książce uwielbiam......ma wiele podobnych pogladów do moich no i ja tez musze wszystko na tych swoich niedużych barkach nieść ,
bo oparcie w facecie to rzecz wątpliwa.....oni maja swój świat ,my swój....tylko my kobiety musimy być caly czas odpowiedzialne za nich ,ze siebie i za dzieci ,ktore faceci chętnie płodzą,a potem to różnie....
takie wczoraj miałam jakies załamanie,bo problemów sie nawarstwiło ,ale sluchając tej ksiązki Wałęsowej ,poukladałam dobie te swoje bolące mnie sprawy i do każdego znalazłam rozwiązanie ,to rozwiąże jutro,na tamto trzeba czasu ,a te pierwsze odrazu zaraz....nie ma co czekać,udręczać się tylko szukać rozwiązania....
jesli dręczą cię jacyś ludzie ,masz dosyć zadawania sie z nimi- nie zadawaj sie i już.....
jesli masz problem-nazwać ,pomyslec ,przyjrzec się i za rogi dziada....

......pogoda super ,nie będe narzekać ,bo niedawno miałam dosyć deszczu.....
drzemka -marzenie....na wieczór zapowiedziała się kuzynka....dziewczyna która uwielbia opowiadać o sobie,mam wino ,zapale świeczki i poslucham....
młoda cały dzien w szkole.....jak ja podziwiam moją corkę,jest niesamowita i nie lubi jak ją się chwali, moja kuzynka i owszem....smieszne ,chwali sie ta co nie ma czym się chwalić ,a ta co ma czym- się nie chwali.....życie....
sąsiedzi wyjechali na dluugi wekeend ,budżetówka i nauczyciel i jeszcze narzekają.....cały tydzien nad morzem!!czasem nie chce mi się ich słuchać ,jak to się przepracowują.....
....a ja do pracy będe chodzić w kratkę i mam jeden dzien do regeneracji....
owszem czasem lubie być tak zmęczona do granic możliwości ,połozyć sie i czuć jak  całe spięcie odpuszcza ,wszystko pulsuje z wysiłku....
cięzka ta moja praca,ale innej nie ma na horyzoncie....a dzieci jeść muszą.....
także zanim pranie sie wyroluje ,drzemka błoga....
......i jeszcze raz polecam :"Marzenia i tajemnice" Danuta Wałęsa  rewelacja !





czwartek, 26 kwietnia 2012

z tym flirtem to lekko mnie poniosło.....jakiś kolejny prostak...
ten kogo miałam spotkać to spotkałam....umarł mi i więcej nic takiego się nie zdarzy....
ależ człowiek się czasem łudzi....
nadal mam polityczny odwyk słucham wytrwale eboki ,piękne ,wzruszające itp......
jestem zmęczona ,skonana ,mam po dziurki w nosie tych wszystkich piętrzących się problemów,albo zwaruje ,albo nie wiem....
odwyk i luz ....
każdy ma swoje warjatkowo ....trzeba się jakoś ratować ,nie wiem może się w sobotę upię,oczywiscie po pracy....bo ja ciagle pracuje i pracuje ,nawet 1 i 3 maja nam proponują pracować,czyli co nic z tego zycia tylko zarabianie na życie?.....
nie mam weny ,powieki mi lecą,maslo do ciala o cudnym zapachu az prosi się zeby go w koncu użyć.......
......jutro po pracy  kupie sobie nowe pachnidło i lody u pani Hani w śmiesznym czepku,będę szła ulubioną ulicą i przez chwilę będe się delektować....chwilą..... w domu znów pietrzące się gnuśniości ,pietrzące się talerze w zlewie i psy spragnione dlugiego spaceru.....na szczęscie mlodemu zaczyna się długi wekeend....młoda ma jeszcze ciężki wekeend ,wogóle to ją podziwiam....
...........jestem zmęczonym czlowiekem ,czuje jak przygniata mnie tona cegieł i codziennie dokładane są nowe.....
.....

wtorek, 24 kwietnia 2012

jaka jestem ,flirt

wszystko juz na necie przezyłam ,doświadczyłam,byłam nawet na zlocie czatu....
a teraz nuda się wdarła,teraz tylko forum ,polityka (za dużo),nerwy ,pyskówka ....
pochylona nad maszyną osiem godzin dziennie ,słuchałam na zmianę tej cholernej polityki....potem się wykłócam na forumach...
młody zrobil mi odwyk ,"wsadził" do komy eboki ,powieści romantyczne acz ambitne i slucham ,rewelacja !!! czuje się lekko ,nic mnie nie denerwuje ....Jarek nie wkurza....
wracając do poczatku ,myslałam ze nikt mnie juz na necie nie zaintryguje ,a jednak ktoś mi pisze na gg....duzo mi ludzi pisze na gg ,ale ten jakoś tak.....
dzis myślałam o nim dwa razy....dziwne...
oby nie przysłał mi fotki ,pewnie bedzie stał na tle auta w bialych adidasach i dekatyzowanych obleślnych jensach kroju tragicznego....lepiej nie....
rano  zostawił mi wiadomość,teraz ja mu....
taki dreszczyk ,w tym szarym zabieganym życiu....
....pyta  jaka jestem....hm....zastanawiałam się nad tym....
nie lubie butow na obczasie,więc nie jestem typową kobietką,nie cierpie spódnic ,chyba ze w lecie,bo te cholerne rajtuzy mnie gryzą,nie lubie sportowego obuwia ,chyba ze na dlugi spacer do lasu....mam szczelny wlasny świat,lubie go jestem w nim szczęsliwa, male przyzwyczajenia ,gorąca kawa z rana w oknie i ten widok,ksiązki ,cisza,ulubione filmy,bzik na punkcie perfum tych na mililitry u ulubionej ,cudnej pani Eli....co tam jeszcze....a wykasowuje ludzi ,którzy są toksyczni ,nie lubie hamstwa ,prostactwa w sumie ten świat mnie przeraża.....lubie miec długie rzęsy ,krótkie paznokcie i zawsze noszę duże kolczyki...lubie antyki ,stare wnętrza,połaczenie koloru niebieskiego z brązem,poranki na tarasie, sałatki i wino....do szczęścia potrzeba mi naprawde niewiele,ciesze się tym co mam,nie należe do tych niezadowolonych ,staram sie zawsze usmiechać i za wszelką cenę być dobrym czlowiekiem....
marze ,żeby mieszkać w Krakowie....w pieknej kamienicy blisko rynku ,dlatego gram w totka....
mam super fajne dzieci ,puszyste ,smieszne psy i kolekcję wazonów o idealnym kształcie....
marzy mi sie życie bez pośpiechu,zwiedzanie,słuchanie ....poczuć jak smakuje beztroska....czasem próbuje sobie przypomnieć to uczucie....bo tak szybko zaczęłam dorosłe życie,za szybko....
jestem zmęczona ,bo pracuje ciężko,pracuje z  bardzo silinymi kobietami,które mimo "urobienia" zawsze wyglądają świetnie,też się staram,mimo ,że nie nosze szpilek i  tipsów (ktorych nie znoszę).....
.....hm....i chyba potrzebuje niewinnego flirtu....tak na "odżycie".....niewinnie tylko na komunikatorze....

niedziela, 22 kwietnia 2012

sobotnio

cały tydzien pracuje cięzko dzisiaj poleniuchuje....może jakaś galeria popołudniu( taka nowa świecka tradycja)....
pamiętam jak ciocia zawsze opowiadała ze popołudnie piątkowe to dla niej celebracja ,ze szkoda jej iśc spać...celebrowałam wczorajszy wieczór, bo ostatnio pracuje każdą sobotę...przypominały mi sie jej słowa i tak snułam się po domu ,pijąc wino ,przegryzając serem zerkając na jakiś film ,zerkając w sieć ,szkoda mi było iśc spać i obudzić się w najbardziej nielubiany dzien tygodnia czyli upiorną niedziele....
chciałabym mieć troche ciszy i spokoju ,ale niestety trzeba zrobić rano sniadanie ,wywietrzyć mieszkanie ,samemu zaparzyć sobie kawe i sprzątnąć obierki po ogórkach po kanapowym ,który łaskawie zjadł kilo i powinnam się cieszyć? zjadł i wyszedł...no i ta formuła jeden wyje z kina domowego niemiłosiernie....
mam do niego ogólną niecheć...im dzieci są większe ,tym myśle ,ze pora go kopnąc w dupę...tym bardziej ze robi sie z niego taki stary dziad hihihi....
jestem nadgorliwa matką polką ,a dzieci za nim nie przepadają...
....po pracy zaszłam zerknąć na ten cały marsz antyrządowy....kupiłam sobie trzy gałki włoskich lodów i liżąc obserwowałam tych ludzi...czasem słucham radia maryja i zawsze zastanawiałam sie kto w takie bzdury jakie tam wygadują wierzy?....
zastanawiałam się tez nad swoją wiarą,takie bajki o prawdzie o cudach o niepokalanym poczęciu jak bardzo wpojono nam to do krwi,księża oburzali się na Harry Pottera, a przecież ich czary mary są jeszcze głupsze....mój syn twierdzi ,ze to tylko wymysły ,szanuje jego poglądy,ja jako dziecko w niedziele musiałam wstawać o 7 rano i iśc do kościoła,zmuszano mnie ,potem jakoś nawet chciałam ,nawet się zaangazowałam jezdziłam na oazy i wierzyłam w te wszystkie rzeczy....życie to jednak weryfikuje ,szanuje poglądy mlodego ,ale we mnie tkwi to tak głeboko ,że boję się jawnie powiedzieć :przecież tam nic nie ma.....mamy tylko sumienie i to jakimi ludzmi chcemy być....wmawiamy sobie ze On nam pomaga ,a jak coś sie wali to co?
no i wracając do tego marszu....te babcie z tymi krzyżami,te śpiewy ,wykorzystywany lud do celów politycznych ,czy taka babcia wie co to multipleks? czy wie ze Rydzyk chcial wszystkich wykręcić na kasę więc mu koncesji nie dali.....i wycierając konciki ust z resztek lodów czekoladowych jakoś samoistnie ,widząc ten napis i ich gorliwie złożone rączki mój palec powędrował ku górze i popukałam się w czoło....samoistnie....
i oto gorliwi katolicy ,wybaczający ,miłujący i nastawiający drugi policzek -rzucili w moją stronę kilka inwektyw,takich naprawde wyszukanych....pan stojący obok mnie też popukał się w czoło ,więc następni przechodzący znów obrzucili nas wyzwiskami ,że zdrajacy ,ruskie i ze jestesmy żydami....więc mowie tej babci ,ze na tym krzyzu to tez wisi żyd ...spojrzałam się na pana obok i usmiechnelismy się do siebie,znalezlismy kolejnych współtowarzyszy pukania się po czole ,ale atmosfera tak gęstniała ,że pan w kapeluszu stwierdził ,ze nie warto...
bawiło mnie to ,że tak szybko wylazło  z tych modlących się ludków gówno w pełnej krasie....
.....w tym tłumie wypatrzyła mnie moja dawna koleżanka Kacha ,która tez walczyła z tymi nawiedzonymi babciami ona miała inną taktykę kręciła glową ,przewracała oczami ,jedna babcia nawet plujła w jej kierunku....stwierdzając ,ze w gównie w pelnej krasie nie ma co się babrać wybrałysmy się na przepyszną kawę do urokliwej kawiarni obok,ukwieconej i pachnącej wanilią ,tłum oklaskiwał jakomś ewa ewa ,z przetłuszczonymi silnie włosami,która piała ze nasz prezydent ,mój prezydent popełnił błąd ortograficzny....ciekawe czy ona nigdy nie popełniła i te jej tłuste włosy fujjj....
nie zgadzam się na obrażanie Mojego Prezydenta ,to bardzo ciepły ,fajny człowiek i ma mądrą żonę ,która urodziła gromadkę dzieci i wychowała je na pożądnych ludzi....
.....sobota więc była pracująca,irytująca ,chociaż bardziej irytowali się ci marszowcy....pachnąca wanilią ,lodami czekoladowymi i pyszną kawą z Kachą ,która ma narzeczonego murzyna....no zeby te babki wiedziały hihi....
w sumie ten pochód wyjdzie im na zdrowie ,ciepło było się babki przeszły,pół renty wydały na autokary zeby sie dostać do stolicy ,drugą wpłaciły na radio Marysia....a na leki ?
mysle ze Polska idzie w dobrym kierunku ,zaczynamy brać się za te rozpasłe ,wredne towarzystwo w kieckach ,księżulków na których idą nasze podatki ,moje ciezko zarobine pieniądze...
wczoraj ponoć były jakies nowe powołania i odprawiane były wszelkie namaszczenia ,czyli przybyło nam kolejnych nierobów....którzy wybrali sobie lekki zycie....na nasz rachunek....
......
,,,,,a Kacha ma narzeczonego murzyna ,bardzo kreatywnego człowieka i pewnie szalony seks co wieczór....

czwartek, 19 kwietnia 2012

wystopowałam swoje emocje (nie wiem co z czcionką)....nadal staram sie być dobrym człowiekiem....naprawde to nie w moim stylu komus obrabiać dupę...
ale tez moja szczerośc mogłaby czasem ugryśc się w język....w sumie dzisiaj się zdążyła....chciałam obgadać Monię temat się rozwiną ,a tu zonk nagle moje autobusowe kompanki wzięły ja pod obronę,że się na nia inne dziewczyny uwzięły....
no cóż....
Monia jest wrednym typem ,czekam az poznają jej wredote na wlasnej skórze....ja schodzę jej z drogi,bo my żadne psiapsółki ,od tygodnia nie wącham jej zapaszku ....przelotem tylko coś zagadam....
moja praca jest cięzka ,ale moge sobie w niej chociaz posluchac ebooków do woli i poznać rózne wcielenia ludzkie....
takze czasem lepiej poprzytakiwać grzecznie głową niż powiedzieć coś co niepotrzebnie będzie rozdmuchane........

niedziela, 15 kwietnia 2012

codziennik

mam za dużo na głowie ,ale kogo to.....moja mama wiecznie żałuje swoją kolezankę z pracy ,jaka to ona zapracowana i zmęczona....ta jasne ....młoda ,bezdzietna ,śpi długo ,albo ugotuje albo nie ,a ja ....zresztą....

matka nigdy mnie nie żałowała.....

......umarła pani Maria ,którą uwielbiałam sluchać....nie chciał mnie kierownik zwolnić na jej pogrzeb....

....na krakowskim Kaczynski świętował swoją głupotę ,swoją i swojego brata....wystartowali chociaż nie mieli pozwolenia a potem lądowali we mgle....szlag mnie trafia ,że ta zaraz pisowska panoszy sie po najbardziej reprezentacyjnym miejscu w mojej stolicy....i nawet mu Sto lat zaspiewali....sto lat!!! w dzien kiedy zginęło 96 osób....

przeraziło mnie te dzikie spojrzenie w oczach tych starych babć które przyjechały spiewać te sto lat....to co słysze w Radiu Marysia ile jadu ,ile kłamstwa i z ust księży....

na drugi dzien jaroZbaw napisał  donos na Polski rząd do Putina!!! a maciarewicz dwa wybuchy ludziom wciska wersje o zamachu,nie moze się pogodzić ze to była banalna katastrofa....co to się dzieje???

ale wracając do pani Marii.....czy ktos byl kiedyś przy umierającym człowieku ,który patrzy ci w oczy żegnając się na zawsze.....

w takich chwilach ,człowiek docenia coś.....nie wiem jeszcze co....

narazie jestem pod wrażeniem.....

wybieram się dzisiaj do restauracji Magdy Gessler na delikatny deser i włoską kawę.....





 


czwartek, 5 kwietnia 2012

nie pisze nie dzwonię zarobiona jestem.....
przetarłam z rana kolejny raz,po kolejnej ulewie te cholerne okna ,ale więcej nie mam zamiaru .....czy jesli okna nie będą czyste odwołają święta????
w mięsnym kolejki aż za drzwi wejściowe ....po co tyle tego jedzenia i obżerania się do pieczenia zgagi???
Monia -kobieta potwór  ,wielka jak Godzilla będzie nawet piec cztery blachy ciasta ,sama opierdzieli ze dwie ,uwali się potem na swojej zapiziałej kanapie ,bo dla niej święta to nie spacery ,o nie -to leniuchowanie przed TV i oglądanie bredni typu "pamietniki z wakacji".....Monia działa na mnie wybitnie zle ostatnimi czasy ,ale ja chce za wszelką cenę być dobrym człowiekiem i nie kłocić się sprowokowana prymitywem....prawdopodobnie w koncu cos jej powiem....ale narazie zaczekam na tzw. zrządzenie losu....że sama kara na nią przyjdzie....jej odzywki sa tak niskie i zaczepnę ,że wkurzam ją moją obojętnością.....wkurzam ją totalnie ,wykryzwia wtedy te swoje usta z którcyh wydobywa sie nieziemski odór i patrzy na mnie tymi złosliwymi ślipiami obmalowanymi wokół zieloną kredką......ale chyba dobrze ze tacy ludzi są.....ciśnienie odrazu takie jak trzeba.....
.....kupiłam piekne żonkile ,ustroiłam mieszkanie ,zrobię kilka sałatek ,kupie dobre wino,zaproszę ludzi których lubię ,napewno wybiorę sie na spacer albo gdzieś dalej .....szkoda ze ma być zimno....
i na pohybel wszelkiej głupocie i złośliwości