piątek, 30 listopada 2012

zlot

nie powiem czuje się mniej świetnie...
bo ja nie przyznam się ,że czuje się dziwnie,bo nawet nie zle tylko dziwnie....

wkurzyła mnie baba w banku....guwniara w sumie...że pewnie za dużo wydaje i mi się cos z kontem zawiesiło....

czy ja wyglądam na osobę dużowydawającą?

stałam w korku gigancie...w koncu zjechałam w boczną uliczke...zostawiłam auto i poszłam pieszo ,mijając ten zakichany korek....

pozalatwiałam co miałam załatwić....
wróciłam po auto....

ten pęd mnie dobija....
jednocześnie sama chce szybciej wszystko ogarnąć......

.....tak mnie wkurzyła ta baba w banku ,że w domu zaczęłam obliczać ile w tym miesiącu wydałam....

....a tv trąbią o kryzysie....
....u nas w firmie też nędza...
nie wyobrażam sobie nie mieć własnoręcznie zarobionych pieniędzy....
choć starcza ich na opłaty i moje ulubione perfumy....
....
jak już przebiłam się przez te korki,tłumy i odetchnęłam patrząc przez okno jak miasto nadal tyka jak bomba....
zadzwonila Gocha....

.....a juz prawie bylam spokojna....
nie wiem jak można bardziej pokazywać ,że mam dosyć jej przyjazni....
przyjazn ,za duzo powiedziane....nawet nie wiem jak to okreslić...

nie wiem dlaczego ale organizuje imprezy klasowe....bezsensowne spotkania...odkąd powstała nasza klasa ,Gocha nie ustaje w tym szalenstwie....
najśmieszniejsze jest ,że nikt jej w tej klasie nie trawił....
ona zresztą jest taka "niestrawna".....
wydaje mi się ,że wykorzysta każdą okazję,żeby wyrwać się z domu,od niby kochającego i zajebiście dobrego męża....
ona potrzebuje tych spotkan,imprez ....dostaje słowotoku,zadręcza nas opowiadaniami o tym swoim zajebistym męzu ,o tych swoich dzieciach(bo nie jego) dla ktorych nigdy nie ma czasu....
.....
jest dobrą organizatorką....zawsze znajdzie klub....zamówi lożę....
i zawsze nie ma na drinka....
ona uwielbia "dzien kobiet" w tym niebieskim pubie ,tam wtedy rozdają panią darmowe drinki i ona go sączy przez caly wieczor.....
.....
jak nie ma darmowych sączy tego platnego ,tak wolno,żeby jej starczyło....
zastanawiam się,czy on zabiera jej kasę jak wychodzi....czy ona zwyczajnie nie chce inwestować w drugiego drinka....

bawi się ,wygina ,śmieje sztucznie,na drugi dzien pisze na nk ,że ma zajebistego kaca.....hm.
.....
dzwoniła do mnie nono stop przez cały tydzien .....dzisiaj co godzinę...kilka połączen odrzuciłam....dwa razy napisałam jej ,że nie mogę rozmawiać....
....
już słyszałam jej głos ,jej slowotok,że zajęła lożę w tym nowym klubie ,że jest tam zajebiście ,przyjdą wszyscy ,ja też mam być.....

powiedziałam jej ,że mam inne plany....
jak można miec inne plany? jak jej plan jest najzajebisty?
juz powiedziała swojemu ,że idzie ,że wychodzi....

....chętnie spotkalabym się z moją klasą jeszcze z podstawówki....to była klasa....ehh....porozjeżdżało się towarzystwo....

powiedziałam jej ,że nie przyjdę....

zebrałam się na odwagę,żeby powiedzieć jej więcej....ale nie powiedziałam....

......
...
.....

czwartek, 29 listopada 2012

wazne

uwielbiam blok zakurzonej....
kobieta nie ma może pieniędzy ,wymuskanego mieszkania ,butów ze skóry i innych takich bzdetów ....ale ma piękną duszę...i to jest wiele warte niż te inne bzdety....

ona czyta książki,rozmawia z dziećmi ,piecze im ciasta...i nie narzeka ,że czegoś nie ma....cieszy się z tego co ma...

inspiruje mnie...

kiedyś marudziłam,że znudziła mi się podłoga w kuchni....dużo nerwów i sił włożył domowy ,żeby ją położyć ,a mi się nagle znudziła...

patrząc na płytki pcv zakurzonej ,takie siwe okropne jest mi wstyd ,że  narzekam na całkie topowe ceramiczne płytki...
nie chce być jak te modne panie...
....więc cieszę się z tego co mam i ta podloga też juz mnie cieszy...

jak widzę Beatę w nowych butach ,paradującą ,odwaloną ,żeby kazdy podziwiał ,to jest mi jej żal...
ona nie ma nic w środku....
tylko ta piękna powłoka...
nie rozmawia z synem....nie wytrzymuje z nią żaden facet....zawsze zgłasza się jako chętna ,żeby pracować w soboty....
owszem pieniądze się przydadzą....ale czy warto....
nie lepiej ugotować obiad,porozmawiać z dzieckiem...a nie zarobić na kolejne buty ,ciuszki,żeby inne zazdrościły....
....
uwielbiam zakurzoną ,bo jest szczęsliwa w tym swoim grajdole...ma zdarte buty,niemodny płaszcz ,ale kochającego męża z ktorym ma o czym rozmawiać...mądre dzieci ,dla których poświęciła co nieco....
nie nudzi się ze sobą ....

a taka Beata jest biednym człowiekiem ładnie opakowanym...żywiącym się jadem ....czyta może czasem Galę albo inne kolorowe bzdety....i jak idzie podziwia się tak dokładnie...prawie wychodzi z siebie ,żeby sie zobaczyć....tak dumna ,wyniosła....i taka pusta....

ważne jest to co w środku ....
to zewnetrzne jest takie nijakie....
inspiruje mnie zakurzona...
uwielbiam swoje mieszkanie ,ktore urządziłam za te nasze marne pensje....może troche lepsze niż zakurzonej...
uwielbiam moje ciuchy z second hadnów ,cieszę się z każdej zdobytej rzeczy....
ciesze sie tym co mam....

żal mi Beaty i tych najnowszych jej butów ,w poniedziałek zapytała się nas w szatni ,czy zgadniemy ile za nie dała......
wyszłam...
bo nie chciałam juz jej sluchac....
pewnie wydala na nie tyle ,że starczyłoby na wymianę tych płytek pcv u zakurzonej w pokoju....
ale czy to takie ważne....

środa

a więc....

powiezli mnie karetką wczoraj z rana...ja matka Polka ,idealna pani domu zaniemogłam na tak prozaiczną sprawę,czyli kamienie na nerce i to prawej...chociaż potem nawalały mnie obie...

nie zachowałam się z godnością ,gdyż przyjęłam sanitariuszy leżąc na podłodze w salonie...i to na brzuchu....taki to był kurwa ból....

ale nie klnęłam...zresztą ja rzadko klnę...chyba ,ze jestem sama ....
podałam grzecznie imiona rodziców,odjęłam sobie rok i pojechałam....

potem już było tylko lepiej....

i jak dobrze ,że przestało boleć....
sanitariusze przemili ,całą drogą nawiązywali ze mną kontakt ,chociaż w karetce też próbowałam leżec na podłodze ,dupą do góry....

no godnie się nie zachowywałam....
ból potrafi czlowieka obedrzeć z godności....
....
jak zawsze na moje dzieci mogę liczyć,na moich rodziców też....i to bardzo...
chociaż czasem mlody przypomina mi zimnego drania...
no i może warto bylo pocierpieć ,zeby przeczytać pieknego sms-a od slubnego,cobym nie umierała,bo on zaraz po mnie zdechnie...
....
co wazne...
rano przed atakiem wzięłam prysznic ,bo już coś mnie "ciągło",wygolilam się wykremowałam ,perfum i nowe majtki....
mowie wam ,myjcie się i miejcie zawsze piękne majtki ,bo niewiadomo kiedy traficie na badanie....
dbanie o siebie nie musi być przesadne,ale podstawowe przynajmniej....
nie miała tego szczęścia pani z łóżka obok....
jak potem potajemnie przeczytałam ,była odemnie tylko o rok starsza....a wyglądała na więcej...
jak ją doktór oglądał ukazały się jego oczom i moim i paru innym osobom jej majtki ,z tego sztucznego chinskiego badziewia co nieprzepuszczają powietrza i jakieś takie z drachą,żółtawe....zapaszek unosił się długo....

czułam jak się wstydzi i współczułam jej ....

jak zasnęła ,potajemnie skropiłam siebie ,ją ,powietrze moimi perfumami...oczywiscie musiałam przetrzeć zlew ,poprawić moją pościel i ją przykryć szczelnie ,bo miała plecy na wierzchu ,a trzęsła się z zimna....
ot taka moja nadgorliwa natura....

jak juz przestało mnie boleć,rozłożyłam się na łożku ,patrząc na powoli schodzące kroplówki....

powiem wam ,że cała ta gadanina jak to mało zarabiają pielęgniarki i lekarze....to o kant dupy rozbić...
znieczulica i rutyna...nawet na człowieka nie spojrzą...
ja miałam to w dupie...
ale ta pani obok ,po godzinie znów zwijała się z bólu....
pomagałam jej jak moglam....
ale najbardziej potrzebowała dobrego slowa,a te flądry przechodziły obok niej ,oburzone ,że nie mają czasu kawy wypić...
tak mi dokładnie jedna powiedziala....
niby ja tu leże ,wyleguje się....
a ona musi charować...
miałam jej powiedzieć ,ze zapierdzielam dwa razy gorzej niż ona i na jej wypłatę oddaje niezłą cześć mojej krwawicy...a ta pani z łozka obok ,pewnie tyra na gospodarce(bo stan paznokci na to wskazywał) ,żeby krowa miała mleko do tej swojej kawy....od krowy....
znieczulica....
zarabiają tak jak pracują....
....
potem przyszedl pan ,też bidny....cholera ,aż się tam poryczalam ,traktowali go jak dziwoląga ....bo biedny ,niedomyty....bardzo cierpiał....czekał cierpiąc półtorej godziny....nikt nie zajrzał....chociaż one tam siedziały gadając o firankach....a doktor drzemał u siebie...skandal....
....
ja,że ładnie pachne ,mam czyste majtki i zadbane paznokcie byłam traktowana nieco lepiej....ale taki biedny człowiek,co rodzi się biedny i tą biede będzie klepał do konca traktowany jest jak rzecz....
....
wzruszył mnie dzisiaj rano pijaczek nasz blokowy....zawsze byłam na niego zła,bo sikał gdzie popadnie ,a dzisiaj poprosił mnie ,żebym nie zamykała śmietnika...i mijając mnie powiedział,że dobrze ,że juz z tego szpitala wróciłam....

juz nigdy nie zamknę mu tego smietnika...mimo ,że rozwala worki ze śmieciami i jest syf....

nadal czuje ,że mam nerki....kanapowy król naprawde się przejął....
mialam dziś od dawien dawna spokony dzien i nie musiała iść do pracy...
oczywiscie pokryłam te dni urlopem ,bo kto ma w naszej firmie odwagę iśc na zwolnienie lekarskie?....napewno nie ja...

szlachetne zdrowie...

dbajcie o to,żeby było wam ciepło....i może warto czasem przestać gnać....

od jutra znów gonitwa....

niedziela, 25 listopada 2012

spowiedz na gorąco....

jak wyjeżdza...napada mnie euforia ,wietrzenia ,sprzątania ,kupowania ,gotowania.....

tak jakby spadało ze mnie jarzmo wytykania,oceniania ,podprządkowania....

puka znów do moich drzwi wolność....
mogę spać w niedziele do ktorej chce,chociaż przecież spie do 9-tej....mam dzieci,psy ,chcą jeść ,chcą zjeść przy pięknie nakrytym stole....zeby było inaczej jak w tygodniu....
wietrze te wszystkie jego zapachy....piorę te wszystkie jego rzeczy....
zapowiada sie czas ,za który ja jestem odpowiedzialna ...nikt mnie za to nie będzie rozliczać...
nikt nie będzie mnie rozliczać ile siedze przy kompie.....dlaczego gotuje tylko pod dzieci....dlaczego w sobotnie poranki uwielbiam włóczęge po ciuchbudach,wtedy można kupić takie frykasy ,za takie groszę....(wczoraj miałam własnie taki dzień)....
....nikt nie będzie mi wyliczał ile siedzę przy kompie....najwyżej sama będę miec do siebie żal ,że za dużo....
bo długie siedzenie przed kompem....to marnotrawienie czasu.....tyle można byłoby wtedy zrobić....
organizacja się kłania....

moje łóżko....mój pokój....mój pilot i lampka zapalona ,bo będe czytać ,czytać ,czytać....nie będę słuchać ,że on chce spać....
.....
umyje podłogę....uporam się z praniem....ugotuje coś na szybko....to co lubimy....
będę gadać z dziecmi ,gadać ,gadać ,gadać.....
.....
wiatr we włosach ,oddech w piersiach....
.....
jak można mieć go dosyć....
zupełnie toksycznego egoisty.....
....
nawet jak się stara i chce dobrze....te jego wysiłki w porównaniu z jego wczesniejszymi odnaturzeniami.....zwyczajnie są niezauważalne ....albo sa podejrzane....sztuczne....

....
w naszym domu znów będzie domowo....zapalę wszystkie lampki.....
....
teraz popędzę do marketu ,żeby nakupić tego czego nie kupuje jak on jest.....
odrazu wyglądam lepiej....mniej pali mnie przewód pokarmowy.....
....
mam syndrom poczucia ,że mogę być lepsza ,jako matka ,jako gospodyni domowa,jako pracownica...
ale przecież daje z siebie wszystko....
może będę mieć chwilę dla siebie....
może nie będą trapić mnie rozterki ....co było i co będzie.....

.......
nadal czas będzie mi uciekał przez palce....ale inaczej....nikt nie będzie na to zerkał ze skwaszoną miną....
wolność.....

zastanawiam się czasem....
dzieci coraz większe....w sumie juz dorosłe...
nie umiem się oswoić z tym,że są już dorosłe....
młody planuje wyjazd.....
jestem z nim bardzo związana....bardzo....
ale jesli będzie szczęsliwy jesli wyjedzie....

młoda też ma plany,jest odważna....
musze jej trochę pomóc....

może to będzie czas kiedy podejmę konkretną decyzję...
chociaż jestem tchórzem....

chciałabym coś zmienić....wyjechać....ja się tu duszę...
......ale huczy mi w głowie,że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma........

wydaje mi się ,że i tak tam jest lepiej.....
.....
tkwić....z człowiekiem ktory denerwuje cię w każdym geście...męczy,dręczy.....i wogóle nie chce mnie zrozumiec....
głupia młodziencza miłość.....durnowata ....żadnej podpowiedzi ze strony rodziców....
i całe życie z toksykiem....
....
ale pojechał....oddycham....moje mieszkanie oddycha...
moja kuchnia chce ,żebym w niej była....

pojadę teraz po zakupy.....może nawet kupie sobie kwiaty.....
coś pachnącego...coś pysznego.....
.....
napewno nie pomyśle o nim....

i tak jestem dla niego za dobra,wyrozumiała,cierpliwa.....w imię czego?

.....wczoraj biegałam z córkę,w naszym przydomowym parku....dobrze mi to zrobiło.....
u sąsiadów na piątym rozgrywa się tragedia....ich syn miał wypadek....

współczuje....
w takich momentach mam ochotę zamknąć moje dzieci na klucz ,żeby nie wychodziły w tej wredny świat......

cieszę się wolnością....
gdybym była bogotą gwiazdą filmu ...pewnie dawno już bym z nim nie była....
wcale im sie nie dziwie.....czują ,że nic ich nie łączy,wszystko denerwuje,życie ucieka....po co tkwić.....

.....jednak nie chce ,żeby pracował na miejscu....
moje wrzody tego nie wytrzymują.....
....może kiedyś coś zmienię...


kilka punktów z planu....

zerkam jeszcze przez okno na suchy ślad na parkingu ,po jego aucie....na paprochy na podłodzę po jego walizce....na niezamkniętą szufladę....bo on nigdy nie zamyka szuflad...nigdy nie odkurza,nie ściera kuchennych blatów.....nie wie co to wycieranie kurzów....nic nie wie.....


jeszcze raz....
kilka punktów z planu.....

miłej niedzieli.....
chociaz nie lubie tego dnia.....
pogoda fajna ...lubie deszcz i szarość.....
można bezkarnie poleniuchować.....
....
wolny oddech ,wolne myśli......
......

poniedziałek, 19 listopada 2012

stare panny

naprawde nie mam nic przeciwko starym pannom....
zresztą uważam ,że wychodzenie za mąż wymyślił jakiś debil ,który sam w związku wytrzymał rok.....

ale kobieta jest tak skonstruowana....że powinna mieć dziecko....i dośc sporo kłopotów....wtedy funkcjonuje tak jak powinna...
zbiera się w sobie i jest silna...

takie stare panny co nie muszą się w sobie zbierać....zawsze będą się nad sobą użalać....a to ich głowa boli,a to dupa,a to sa zmęczone,a gdzieś by poszły w sobotni wieczór ,ale w sumie nie pójdą.....
nie muszą gotować....sprzatać powinny....
dziwne jest też to ,że kobieta dzieciata ,mężata z całym tym młynem na głowie jest bardziej zadbana niż ta bez tego wszystkiego.....

chociaż Olanda jest zadbana....w sumie zyje w związku ze starym hamem chyba 15-lat....dzieci nie mają....za to Olanda ma kochanka....oficjalnego....
Olanda żyje beztrosko....codziennie nowy ciuszek,nowe buty.....raj....
nie martwi się,że dziecko kaszle i pewnie w nocy bedzie gorączkować,a nad ranem trzeba będzie jechać z nim na ostry dyżur ,bo zacznie sie dusić....i że w pracy będzie półżywa....
nie martwi się o sprzątanie ,bo ma taką panią co przychodzi dwa razy w tygodniu i sprząta jej mieszkanko....
Olanda jezdzi na zakupy ,do spa,w góry....
....beztroska...
ale co dziwnego....
zauważyłam u niej....a obserwuje ją bacznie....dziwne tiki nerwowe......
w ogóle dość szybko się wkurwia...aż się czerwona robi...i to z byle pierdoły....
może taka beztroska zwyczajnie jej bokiem wychodzi?

gorycz...

nie powiem jednak mnie rypło....czytam blog Li kilka dobrych lat....
ideał jebnął z hukiem z czwartego piętra...że tak powiem po hamsku....
a może i dobrze...
zawsze sobie stawiam wysoko poprzeczkę....bo wydaje mi się,że wszyscy są idealni...
a tu popacz....
całkiem gruba baba,która stwierdziła ,że wszyscy byli drętwi tylko nie ona...
marudziła w gościach ,że danie jest bez sera...
ja tam w gościach zjem nawet przesolone....bo mam kulturę....
a ona potrafi zwrócić uwagę.....
czytałam jej notki z taką fascynacją ,to jak zanuża się w pachnącej pianie ,popijając wino....
wielka duża baba ,niegramotna....włazi do wanny ,połowę wody wylewa .....
ale nadal lubię ją czytać...sama siebie okłamując,że nie widziałam jej w ugotowanych....
że nie była spocona....w sławetnych szpilkach chodziła jak na szczudłach i miała koszmarną bluzkę z koronki...
nie ukrywajmy ,nawet jesli miałaby ją ze złota....na grubej babie nic nie wygląda dobrze....
chociaż stara Grycanka wygląda dobrze....ale może dlatego ,że na niej te wszystkie fałdy układają się w całkiem fajną całość....u Li są zbite w jdnym miejscu i te wielki kark...
kurwa no....czemuś mi to zrobiła
.....
poprzysięgłam sobie nigdy nie przytyć,nigdy nie mieć brzucha większego od cycek...
Li twoje cycki leżą na twoim brzuchu....a pisałaś ,że między piersiami spływają ci krople ulubionych perfum...spływają prosto na wielki brzuch...
dlaczego pokazali cię w tak nieciekawych ujęciach...mogli tylko częśc...brutalnie....
.....
kobieta musi być kobieca....
niecierpie jak kobieta ma popsutę zęby i piękną apaszkę....
lubie eleganckie kobiety palące papierosy....nie cuchną nimi tak ja te co malują sobie oczy na fioletowo...zakładają biodrówki a ich nieproporcjonalny tułów wypływa z każdej strony....
żal mi jak co chwila poprawiają sweter ,żeby to zakryć...
jak można mieć piękną apaszkę a w ustach prochnicę?
nie lubie hamsko klnących baba...klnąć też trzeba umieć....zeby nie przesadzić....
lubie pachnieć...lubie jak ktoś mi mówi,ze pachne...lubie mijać kobiety za którymi ciągnie się piekny zapach...
lubie kobiety nieprzesadnie zadbane ....acz z pomysłem.....
Li .....kobieta która ma piekny dom...piekne serce i dar do pisania....dlaczego doprowadziła się do stanu posiadania wielkiego brzucha....
czerwona lampka .....
nie zapaliła się czerwona lampka...

wtorek, 13 listopada 2012

ona

cóż....cószzzz....cuzs...

pędzę....nawet we śnie przebieram nogami...
staram się być idealną matką i w miarę wyrozumiałą żoną....
to prawda ,że małżeństwo polega na tym,że trzeba : ustępować,wysłuchać,współczuć,pożałować,zrozumieć i machnąć ręką....
ale chwila rozmowy troche nam pomogła....chociaż on i tak nic nie rozumie....
dlatego za chwilę idę sobie kupić te buty ,które stoją dumnie na wystawie ,a ja je mijam co dnia ,mówiąc do siebie :zamawiam je....

staram się pracować nad sobą....kocham swoje wypucowane mieszkanko ,też coś mu kupie na pchlim targu...
i nie zdąże zrobić obiadu ....jestem mistrzynią szybkich dań....

ale hitem jest to ,że moja idolka ,wyrocznia ,którą czytam juz tyle lat ,czerpie z niej natchnienie,używam nawet poleconych przez nią perfum ....jest calkiem zwykłą babką...
a ja sobie wyobrażałam nie wiem co...
i nie jest to zarzut....
cieszę się,że taka jest....
nic nie jest takie jak sobie wyobrażamy...
wysoko stawiałam sobie poprzeczkę ,dzięki niej...
mam nadzieję,że tak będzie dalej ....

każdy jest jaki jest,jest wyjątkowy ,piękny i żyjmy swoim życiem ,cieszmy się swoim wyglądem ,nie narzekajmy wiecznie ,że czegoś nie mamy ,coś bysmy chcieli...
że jak schudniemy to zycie będzie piękne...
jak sie przeprowadzimy zaczniemy inne życie...
....
cieszę sie,że Ją zobaczyłam...
zazdroszcze jej ,że mieszka w Krakowie...
wydaje mi się,że tam bylabym naprawde szczęsliwa...
ale lubie też miejsce w którym mieszkam...
nie szukajmy szczęścia gdzieś indziej....
....i sprawiajmy sobie drobne przyjemności....




lece po buty....
zmieniłam też zapach Jej ulubiony czyli Angel na Lempicką z nutą czegoś gorzkiego....jak to w życiu...

http://ugotowani.tvn.pl/odcinki-online/krakow-10-odcinek-3-edycja,16208,1.html





środa, 7 listopada 2012

luz

.....myśle ,że ....

za dużo pracuje,za mało czasu dla moich dzieci i wiecznie coś!

chciałabym wyjechać do Londynu....nie wiem czemu ,ale własnie tam!
znów nie wygrałam w totka ...
a już mi się marzyło ,że pakuje manatki i mówie kanapowemu baj baj....

nasz pomysł,zeby pracował na miejscu...
koń by sie uśmiał....co z tego ze po pracy wraca do domu...
jak skupia się wyłacznie na tv ,a potem lulu....

a miały być kolację rodzinne i seks jak dzieci zasną....

wydaje mi sie ze ma prostate ,w nocy szczał trzy razy....
a mówiła mi babcia ,że kiedyś odczuje ,to,że wzięłam sobie dużo starszego faceta...
ale do cholery ta sama babcia ,jak byłam mloda ,mówiła mi ,że lepiej wziąśc sobie starszego faceta ,bo stateczny ......

oczywiscie piszę szybko ....bo pies siedzi juz pod drzwiami,ze smyczą w pysku...a kanapowy chronicznie nie lubi jak ja siedze przed kompem,a pewnie zaraz wróci....

mam zamiar towarzyszyć dzisiaj młodej w wieczornym bieganiu na stadionie....
moze trochę wyluzuje.....

a w pracy....cóż.....wyluzowuje....

kiedyś wygram w koncu w tego totka

piątek, 2 listopada 2012

wolne

mam długi wolny wekeend!

wykombinowałam i mam!
oczywiście obiecuje sobie "niespieszność"....
ale wracając rano ze sklepu ,coby dzieci miały świeze bułki jak wstaną...zobaczyłam w skrzynce jakiś "liścik" z elektrowni....
więc cholera trzeba będzie podjechać....

pisze najciszej jak mogę, bo kanapowy król zasnął drugi raz....
cieszyłam się ze będzie to długi wekeend z seksem...ale wiadomo ,nagle naszły mnie "te dni"......i po radości....
zresztą zerkając na niego ....eh

....wczoraj wiało ,padało i cmentarna moda poszła się walić....szkoda mi było mojej szwagierki ,która zainwestowała kupę kasy w swoje zamszowe kozaczki ,bo jak doszła do grobu były całe oblepione błotem ....a jej kurtka też nowa dziwnie reagowała na deszcz....

oczywiscie zaprosiłam wszystkich na drobny poczęstunek, bo mieszkam najbliżej cmenatrza...cały nasz blok przyjął nieprzebrany tłum wygłodniałych odwiedzających....
moja sąsiadka zapodała dwudaniowy obiad....ja ograniczylam się do gołąbków w sosie pomidorowym  i ciasta upieczonego przez moją kochaną panią Krysię....

z obcej rodziny nie musze juz znosić mojego teścia ,nie to ,ze spoczywa już w mogile....
raczej nasze stosunki raz na zawsze zostały pogrzebane
z czego się ciesze ,moje zycie nabrało innych barw jak zerwałam więzi z rodzicami kanapowego króla...nawet moje dzieci odetchnęły z ulgą...

lubie cementarz nocą ,więc pospacerowaliśmy rodzinnie....zadumając się obowiązkowo...
oczywiscie spacer się skrócil bo obowiązkowo kanapowemu królowi chciało się kupę....

własnie jak to napisalam dał znak głośnym bąkiem ,że konczy sen....

naprawde "kręci "mnie bardzo kanapowy król ,z kim jak chciałam uprawiać ten namiętny seks w ten długi wekeend?

Haloweenu nie zdążyłam zorganizować ,gdyż pracowałam do pózna...ale bardzo mi się ta imprezka podoba i mam gdzieś obraze księży ...
niech się sukiennkowi odwalą od naszego zycia i zajmą się sobą ....
za to Haloween udał się mojej sasiadce spod czwórki ,prawie dojechała do domu ,prawie....bo jej się pomylił gaz ze sprzęgłem i walnęła prosto w latarnie....
przed swoim blokiem,przed naszymi oknami,przed oknami swojego wysokiego męża....
walnęła prosto w latarnie ,ale pech....
akurat piłam wodę...aż z wrażenia zrosiłam kwiatki na parapecie....
prawie witała się z gąską....a tu trach...
podobało mi się jej wyjście....
jak zawsze w szpilkach ,byla zrobiona na krwawą pielęgniarkę...wyszła ,otrzepała się lekko,zamknęła pilotem auto ,poczekała czy alarm się załączył i poszła jak gdyby nigdy nic do domu....
to jest bardzo elegancka babka....

planuje na dziś kino i rodzinnie...
chociaż zaszyłabym się w swoim pokoju...jakis film,książka ,kawa i zeby mi ktoś zrobił jakomś dobrą salatkę....

ogólnie chwilo trwaj ,najważniejsze ,że nie ide do pracy.....