niedziela, 28 lipca 2013

brrrrrr

niestety jutro do pracy.....
żygam porannym wstawaniem i mam doła....w dodatku po drodze mam zabrać taką pinidzie ,co to nawet z rana potrafi zadać tysiąc pytań i sama na nie odpowiedzieć....

jedyne co dziś pozytywne w tym ostatnim urlopowym dniu ,że na spotkaniu rodzinnym wszyscy wzięli się za łby....a sytuacja jest napięta jak baranie jaja....

ktoś w koncu przeciwstawił się mojej mamie....ale jaja.....

zajadałam sie pomidorami koktajlowymi uśmiechając się pod nosem...

.....ojciec mrugnął na mnie dwa razy....więc tylko dla niego skutecznie zmieniłam temat.....rzucając niusem zza płota.....
ale bomba tykała nadal ,a matce nóżka chodziła szybko.....

jaja będą jak berety.....


a teraz musze nastawić budzik brrrrrr.....
 

czwartek, 25 lipca 2013

pomyśle....

......brak neta ,a nawet kompa w urlopowy czas to dobrodziejstwo....ile rzeczy można zrobić,zobaczyć i dopracować.....

net pożera nasz czas wrednie zacierając ręce......

ale człowiek robi się głodny kiedy nie ma do niego dostępu.....

urlop minął w tym roku ,dość zmiennie.....
naprawdę wyjazd z rodzicami był dobrym pomysłem ,acz dziwnie się czułam ,widząc humory mamy....nie wiem czy była zadowolona czy nie....
każdy ma inny tryb dnia......
a ona zawsze była dziwna.....a może ja jestem dziwna.....nie wiem....

młody stwierdził,że babcie kocha ,bo to babcia.....ale poklepując mnie po plecach dodał,dziwną masz tą matkę....cud ,że w ogóle jesteś na świecie....
 ......
po przyjezdzie nie kontaktowalismy się ze sobą równy tydzień.....więc było coś na rzeczy....
.....
jak w koncu wpadłam do niej na kawę ,znów miała focha....
cóż....
nigdy za własną matką nie przepadałam....ale nigdy nie było między nami zawiści .....
szczerości też nie było......


pewne rzeczy trzeba zwyczajnie sobie odpuścić......już tak będzie.....
lepiej dziobnąć się w język ,niż potem znosić tą dziwną ciszę.....

.....w każdym bądz razie ,na urlop za rok pojedziemy oddzielnie....

jak dożyjemy.....a bo to wiadomo....

na razie moje myśli zaprząta pewnie dom na sprzedaż.....kompletna ruina,a tak mnie zachwycił.....
.....
niestety zachwyt blednie przy strachu przed kredytem.....
koleżanka podejrzanie mocno namawia mnie ,żebym wzięła ,bo teraz wszyscy się budują i żyją z kredytem.....

nie wiem czy potrzebny mi ten garb.....
pomyśle....
.....