sobota, 25 stycznia 2014

problem na cząsteczki ....

miałam od jakiegoś czasu problem....cholera jak on mnie męczył.....

dziś siadłam spokojnie z notesem i dlugopisem w reku i bezwiednie zaczęłam wypisywać różne hasła,związane z tym problemem....

coraz więcej haseł....coraz więcej skreśleń i nagle doszłam ....

co mnie tak w tym wszystkim dręczyło.....

dotknęłam jądra problemu,samego sedna i zrobiło mi sie cholera lżej!

warto czasem pogadać samemu ze sobą....(byle nie idąc  przez miasto)....

nie warto męczyć się z  problemem  i z nim żyć.....mimo ,że rozwiązanie nie jest zbyt mile widziane....

bo w tym naszym marnym życiu sami o siebie musimy zadbać ,o samych siebie i tych których kochamy....

bo tak na prawdę każdy dba tylko o swój własny tyłek....a szczególnie w tym katolickim(haha) kraju.....

nie opłaca sie być matką teresą....

zresztą jak sie okazało matka teresa też niezłą larwą była....
i dlatego nie chce mi sie wciskać capsa ,żeby napisac jej imię z dużej litery....

p.s. mam sie zamiar wyspać....

piątek, 17 stycznia 2014

żółte buty

Caitlin Moran: "każda kobieta powinna mieć parę żółtych butów. niby dziwne, ale naprawdę pasują do wszystkiego" :)

tęsknie za wiosną.....

Jest pani w POLSCE , pięknym tolerancyjnym , pełnym miłości KATOLICKIM kraju !!! Więc czemu się dziwić ? Sąsiad ma lepiej - spalić drania

Jest pani w POLSCE , pięknym tolerancyjnym , pełnym miłości KATOLICKIM kraju !!! Więc czemu się dziwić ? Sąsiad ma lepiej - spalić drania

sobota, 11 stycznia 2014

podsumowanie

mogłabym napisać książkę....ale jest już ich takich wiele....

takich o życiu z toksycznymi ludzmi....

wiedziałam , że mój domowy jest toksyczny...a całkiem niedawno mój syn uzmysłowił mi i to bardzo dobitnie i odważnie,że moja matka jest chodzącą toksyną...


myślałam,że tylko ja tak odczuwam,że sobie wyolbrzymiam....
wymienił mi wszystkie jej słowa,zdarzenia i poryczałam się jak dzieciak....


mój kochany syn przytulił mnie mocno ,mówiąc :mamo nie daj sobie wmówić ,ze masz tylko wady....bo twoja matka widzi tylko to.....


kiedyś z bratem chcieliśmy jej troche wygarnąć....nic z tego nie wyszło....
mieliśmy jedynie odwagę zapytać :dlaczego nas nigdy nie chwaliła?
ale za to krytyka przychodziła jej nader łatwo.....dlaczego?



a potem daliśmy sobie już spokój,bo zaczęła odgrywać sceny i śmiertelnie sie obraziła.........


po co się szarpać.....mogliśmy jej o tym powiedzieć wcześniej.....



nie chce być taka jak ona.....


od miesiąca domowy jest bezrobotny....


od miesiąca siedzi w domu zadaje masę pytań,wtrąca sie do wszystkiego,gotuje jakieś beznadziejne strawy .....

i mamy go dosyć....

dzisiaj od rana gdzieś wybył i poczułam jakbym wyszła z więzienia....



od kilku miesięcy mam nową pracę....trudną i męczącą,potrzebuje wytchnienia ,jakiegoś wsparcia ...on tego nie rozumie....

zresztą co on rozumie....

jemu niczego nie potrzeba ,on wszędzie już był.....
cały dzien na mnie warczy ,a wieczorem chce aby się z nim namiętnie kochała.....


mam swój  próg wytrzymałości......
na prawdę daje radę wytrzymać wiele....
bo jestem osobą spokojną .....
kiedyś ten próg ,a dokładnie jego przekroczenie ,objawiał sie płaczem....takim konkretnym....

teraz wycofuje sie wewnętrznie...nie becze.....

rozmawiamy ze sobą ,ale jestem wycofana....w sypialni odwracam sie na bok i mam go gdzieś....niech sobie gada....dosyć tego.....

gdybym była bogata ,pewnie bym sie rozwiodła.....nie jestem bogata i strasznie boję się biedy......



ale im dzieci są większe ,tym bardziej utwierdzam się w tym,że nie trzeba być bogatą i od razu zostać biedną,żeby wyrzucić ze swojego życia takiego egoistycznego gnoma.....



co z tego ze jest złotą rączką ,kiedy nie pozwoli nam się cieszyć z tego co zrobi.....co z tego ,że czasem się stara ,a potem znów jest gnomem....co z tego ,że miał trudne dzieciństwo.....
.....


to nie jest postanowienie noworoczne.....ale takie zwykłe postanowienie....że mam go kurwa serdecznie w dupie!



może warto też w koncu przestać marzyć o domu z ogródkiem....a pogodzić się z tym ,że nigdy tego domu z ogródkiem nie będzie...a moje m4 jest całkiem ładne ,wygodne i nie mam na głowie kredytu....mam fajnych sąsiadów i lubie tu zwyczajnie mieszkać....


domek z ogródkiem z tym gnomem ? po co i na co?

a życie leci z górki .....

dzisiaj zjedlismy razem śniadanie....coś tam zagadaliśmy do siebie...coś w tv leciało....i znośnie.....da się wytrzymać......

czuje taki przesyt jego obecnością....że miałam chęć oblać go tą jego kawą,którą tak dokładnie przygotowywał....

ale znośnie....dałam nawet radę wysłuchać  jego głębokich przemyśleń....głupkowatych jak on sam i cała jego rodzinka....


przesyt......

a potem młoda namówiła mnie na jogging....
....
i pobiegłyśmy....
z każdym kilometrem było mi coraz lepiej.....

dobiegłyśmy do domu znajomych córki....
do wielkiego domu z ogródkiem....bardzo fajni ludzie.....
akurat rozpalali ognisko ,bo zachciało im sie pieczonych kiełbasek....


obserwowałam ich .....tam nikt nikomu nie wchodzi w paradę....każdy szanuje każdego....nie mają progu wytrzymałości...bo nie muszą....


to dlatego własnie tam dzisiaj zabrała mnie moja córka....moja mądra córka....


dobrze mi tam było....aż sie nie chcialo wracać.....

w progu stał gnom ,który stwierdził ,że baby które biegają mają coś z głowami.....

we wtorek zmieniam sobie kolor włosów....mam już dość tej czerni...dosyć....
kobieta która zmienia coś w swoim zyciu ,ponoć obcina włosy....ja na razie je lekko rozjaśniam....chce mieć czekoladowe....mokka....byleby nie czarne....

postanowiłyśmy z młodą ,że pojedziemy na spa....,będziemy pławić się w lukusie przez całe dwa dni .a rano będziemy biegać brzegiem morza ....

powiedziałam mu o tym....stwierdził ,że już tam był i jedna wielka lipa....i strzelił focha
wiadomo....gnom.....to gnom.....a my i tak pojedziemy.....


młody ma zagrać jutro w WOśP i jestem z niego bardzo dumna....chociaż widzę jak stres go doslownie zżera....na nim też odbiło się gnoma podejście do życia....chociaż jego wrodzona inteligencja uchroniła go dość sprytnie.....

moja nie dała rady :-)   jestem wyprana i wymnięta.....

.....ale za to mam popołudnie dla siebie.....

puściłam też totka ,a nóż ,widelec....

trzeba cieszyć się z tym co sie ma ,jesli nie ma się odwagi czegoś zmienić.....



jestem też nadal w takiej dziwnej zadumie no i szoku po samobójczej śmierci kuzynki gnoma.....

zostawiła list w którym napisała ,że juz nie może żyć obok człowieka ,który ją wyniszcza od środka...najgorsze ,że nikt tego nie zauważył....on zawsze taki miły i prawie ją na rękach nosił ( a teraz okazuje sie ,że to wszystko na pokaz)....

rozumiem ją ,tylko nie rozumiem dlaczego wybrała taką metodę....

nie wiem czy jego tym zraniła .....ale na pewno zraniła tym swoje dzieci....

tym bardziej ,że najmłodszy znalazł ją taką wiszącą.....

żal mi jej i żal mi jej życia....i życia jej dzieci ,które teraz muszą jakoś żyć......

ja bym takiego rozwiązania nie wybrała....
w sumie ja nie wybieram żadnego rozwiązania.....żyje z toksycznym gnomem i słucham komentarzy toksycznej matki....

oboje znoszę grzecznie.....bo ja taka grzeczna jestem....

.....