stwierdziłyśmy ,że po drodze zawieziemy papiery panu ,który nie wstawia się na nasze prośby....
papiery dotyczyły błahostki,nieważne...
okazało się,ze nie jest to całkiem po drodze ,bo musiałyśmy zjechać z głównej drogi i prawie 20 minut jechać lokalną ...
dom tego pana był olbrzymi ,jakby luksusowy....na zupełnym odludziu....
szukałyśmy go długo po obejściu , przybiegł do nas pies ,ale niegrozny...
w koncu zeszłyśmy na dół po takiej skarpie ,tam było kilka budynków....
jakieś dziwne dzwieki dochodziły do naszych uszów...
w sumie nie powinnyśmy tam być.....czułyśmy to obie ...
wszystko pootwierane ,cisza ...
i te dzwięki....
jakoś instynktownie z wielkim trudem otworzyłyśmy jedne z drzwi do budynku ,skąd dochodziły dziwne dzwięki.....pies też chciał wejść ,bo na swój sposób pomagał nam przy otwieraniu....
kiedy w koncu otworzyłyśmy i weszłyśmy ...doznałyśmy szoku....
kilkanaście minut stałyśmy nie wierząc co widzimy....
mnóstwo klatek ,a w nich mnóstwo kur....ciasno ,ciemno ,brudno....te kury ściśnięte ,wystarszone ,obolałe....
Kaśka zaczęła płakać ,ja zresztą też...całe szczęście ,że miałam w torebce aparat ,zaczęłam robić zdjęcia....
obraz był tragiczny....
Kaśka zaczęło pośpiesznie szukać w torebce komórki .... zaczęła nagrywać,głośno komentując to co widzi....
im bardziej wchodziłyśmy w głąb ,tym widoki były masakryczne....
i te dziwne dzwieki które te kury wydawały.....one zwyczajnie cierpiały.....
kiedy narobiłam masę zdjęć,zadzwoniłam po policję ,zgłosiłam co i jak ,policja wiadomo reaguje różnie....
zadzwoniłam do Haliny ,ona jest wprawiona w walce ze znęcaniem się nad zwierzętami....
z ledwością mogłam jej opisać co widzę ,bo ,aż mi się szlochało....
co to za okrutny człowiek....
te kury miały znosić jajka ,żyjąc w takich strasznych warunkach....
policja przyjechała dość szybko,
za nią służby weterynaryjne,które też powiadomiłam.......
policjanci i reszta byli tak samo zszokowani jak my....to co zobaczyli wybiło ich na chwilę w ziemię....
zaczęli nagrywać ,robić zdjęcia .....
dom piękny ,ogród bajka ,budynki gospodarcze zadbane a w środku horror....
w końcu
zaczęliśmy wszyscy tak zwyczajnie instynktowanie otwierać klatki i wypuszczać te biedne kury....większość z nich nie miała siły chodzić ,kiedy poczuły twardy grunt nie wiedziały co robić i siadały wystraszone....
wychodziły powoli na słonce ,na trawę ,jak więzniowie w niemieckich obozach ....
cieszyły się ,były słabe ,ale cieszyły się....
dziwne było ,że nikt nie wychodził z domu ,nikt się nie interesował nami....
....
policja zdobyła namiary właścicieli .....zadzwoniono na komórkę włascicielki ,powiedziała,że jest na wystawie ,że nie ma jej w domu....że jest mąż....
i tu dziwny zwrot akcji ,właściciel owszem w domu był ,ale nie zauważył ,że na podwórko zjechało mu się sporo ludzi ,bo akurat zabawiał się z kochanką.....
Halina dotarła swoim żółtym busem po dwóch godzinach....zabrała ze sobą bojowniczą grupę....
porobili zdjęcia ,zwyzywali właściciela i obiecali ,że nie ujdzie mu to na sucho....
jak dobrze ,że tam pojechałyśmy.....
wielkie stadko kur na wypielęgnowanym trawniku właściciela _bezcenne