piątek, 27 czerwca 2014

po straceniu immunitetu dyplomatycznego Wesołowskiemu pozostaje tylko obywatelstwo polskie.

Pedofil w randze arcybiskupa Józef Wesołowski został tej rangi pozbawiony i jest tylko Wesołowskim. Coś w Watykanie zaskakuje, zmienia się.




p.s....akcja pt. ferma kurzęca ma swój ciąg dalszy ,Halina tego nie popuści.....i bardzo zresztą dobrze....

będzie nas można niebawem oglądać w TV

kury

stwierdziłyśmy ,że po drodze zawieziemy papiery panu ,który nie wstawia się na nasze prośby....

 papiery dotyczyły błahostki,nieważne...



okazało się,ze nie jest to całkiem po drodze ,bo musiałyśmy zjechać z głównej drogi i prawie 20 minut jechać lokalną ...




dom tego pana był olbrzymi ,jakby luksusowy....na zupełnym odludziu....


szukałyśmy go długo po obejściu , przybiegł do nas pies ,ale niegrozny...

w koncu zeszłyśmy na dół po takiej skarpie  ,tam było kilka budynków....

jakieś dziwne dzwieki dochodziły do naszych uszów...

w sumie nie powinnyśmy tam być.....czułyśmy to obie ...

wszystko pootwierane  ,cisza ...

i te dzwięki....

jakoś instynktownie z wielkim trudem otworzyłyśmy jedne z drzwi do budynku ,skąd dochodziły dziwne dzwięki.....pies też chciał wejść ,bo na swój sposób pomagał nam przy otwieraniu....


kiedy w koncu otworzyłyśmy i weszłyśmy ...doznałyśmy szoku....
kilkanaście minut stałyśmy nie wierząc co widzimy....



mnóstwo klatek ,a w nich mnóstwo kur....ciasno ,ciemno ,brudno....te kury ściśnięte ,wystarszone ,obolałe....




Kaśka zaczęła płakać ,ja zresztą też...całe szczęście ,że miałam w torebce aparat ,zaczęłam robić zdjęcia....



obraz był tragiczny....


Kaśka zaczęło pośpiesznie szukać w torebce komórki .... zaczęła nagrywać,głośno komentując to co widzi....

im bardziej wchodziłyśmy w głąb ,tym widoki były masakryczne....

i te dziwne dzwieki które te kury wydawały.....one zwyczajnie cierpiały.....




kiedy narobiłam masę zdjęć,zadzwoniłam po policję ,zgłosiłam co i jak ,policja wiadomo reaguje różnie....



zadzwoniłam do Haliny ,ona jest wprawiona w walce ze znęcaniem się nad zwierzętami....

z ledwością mogłam jej opisać co widzę ,bo ,aż mi się szlochało....



co to za okrutny człowiek....
te kury miały znosić jajka ,żyjąc w takich strasznych warunkach....



policja  przyjechała dość szybko,

za nią służby weterynaryjne,które też powiadomiłam.......



policjanci  i reszta byli tak samo zszokowani jak my....to co zobaczyli wybiło ich na chwilę w ziemię....

zaczęli nagrywać ,robić zdjęcia .....



dom piękny ,ogród bajka ,budynki gospodarcze zadbane a w środku horror....

w końcu 

zaczęliśmy wszyscy tak zwyczajnie instynktowanie otwierać klatki i wypuszczać te biedne kury....większość z nich nie miała siły chodzić ,kiedy poczuły twardy grunt nie wiedziały co robić i siadały wystraszone....



wychodziły powoli na słonce ,na trawę ,jak więzniowie w niemieckich obozach ....

cieszyły się ,były słabe ,ale cieszyły się....


dziwne było ,że nikt nie wychodził z domu ,nikt się nie interesował nami....

....

policja zdobyła namiary właścicieli .....zadzwoniono na komórkę włascicielki ,powiedziała,że jest na wystawie ,że nie ma jej w domu....że jest mąż....



i tu  dziwny zwrot akcji ,właściciel owszem w domu był ,ale nie zauważył ,że na podwórko zjechało mu się sporo ludzi ,bo akurat zabawiał się z kochanką.....





Halina dotarła swoim żółtym busem po dwóch godzinach....zabrała ze sobą bojowniczą grupę....

porobili zdjęcia ,zwyzywali właściciela i obiecali ,że nie ujdzie mu to na sucho....

jak dobrze ,że tam pojechałyśmy.....

wielkie stadko kur na wypielęgnowanym trawniku właściciela _bezcenne

czwartek, 26 czerwca 2014

szanujmy

zostałam zaproszona na wesele...
narzeczeni przybyli osobiście ...piękni i zakochani....

zaparzyłam kawę ,pokroiłam ciacho zakupione w ulubionej ciastkarni...

kiedy mi dali zaproszenie poczułam ich lekkie zdenerwowanie...

dopiero jak się wczytałam w wierszyk ,zrozumiałam ,że to będzie wesele bezalkoholowe....

moje zdanie ? super ,byłam raz na takim weselu....

i byłam zachwycona.....dobre jedzenie ,dobra kapela i wodzirej ,który był tak irytujący ,że każdy robił zupełnie co innego ,niż on kazał....

i to było najfajniejsze....facet wpadał w samouwielbienie ,a my ledwo trzymaliśmy sie na nogach...ze śmiechu....

śmiechoterapia i fajne wesele...


.......powiedziałam im ,że super....

trzeba potwierdzić za jakiś czas.....i tu młodzi mówią mi ,że kilkanaście zaproszonych gości już na drugi dzien ,no może na trzeci ,potwierdzili ,że nie przyjdą ,bo coś tam.....

ci młodzi to bardzo spokojni ludzie,działający w krucjacie ,trzeba to uszanować.....
a te buraki wolą się nachlać ,obrzygać ,inaczej wesele nieudane...



nawet rodzice są ofukani ,bo co ludzie powiedzą....

szkoda mi tych młodych ,ale podziwiam ich konsekwencje....

i to mi się podoba....chetnie pójde na takie trzezwe wesele....gdzie wszyscy będą mieć świadomość do końca....

szanujmy ludzkie wybory.....

wtorek, 24 czerwca 2014

dom nad rozlewiskiem

w niedziele byliśmy u Haliny na urodzinach....byliśmy  my czyli,prawie wszyscy z naszej klasy z podstawówki.....



Halina jako jedyna potrafi i to jest niebywałe ,zwołać naszą klasę ....a nasza klasa była cudna ,już takich ludzi nie ma....nie ma takich klas ......




Halina odziedziczyła dom po swoim chrzestnym....jak umierał powiedział : nigdy moja chrzestnica  Halińcia nie dostała ode mnie złamanego grosza ,więc zapisuje jej ten  dom....

pamiętam jak jego pasierb się wściekł o ten dom....wszyscy się cieszyliśmy ,bo ten pasierb to kawał sukinkota był.....



Halina  zamieszkała  w tym domu dopiero po roku....
a dom leży w fajnej okolicy....Halina przeprowadziła się do niego wprost z ciasnej kawalerki na dziewiątym piętrze....jej dwa koty były oczarowane....teraz ma ich z dziesięć....

do jej domu zjechalismy się stadnie....zresztą do jej kawalerki też się zjeżdzalismy....

Halina jest niesamowitą osobą,bardzo przypomina aktorkę Braunek ,zdaje sie,że wczoraj zmarła.....przypomina ją wyglądem i zachowanie,zresztą na Halinkę często mówiliśmy Braunek albo Lalka....



Halina nie jest bogata ,ale radzi sobie.....a ten jej dom ....jest boski....wystarała się o jakieś dopłaty ,bo to jakiś zabytek czy coś i jej Unia wyremontuje....



jej dom widać z drogi ,a do wsi jest niedaleko....w miarę dobrze...

z jej podwórka widać dom,który stoi w szczerym polu niedaleko lasu ,

w sumie ledwo go widać..... i tam mieszka duża rodzina....całkowicie na odludziu ....gdyby ich ktoś napadł i torturował przez kilka dni,nikt by im nie pomógł....



no ale Halinka mieszka przyzwoicie....zawsze podejmuje nas pieczonym własnoręczne chlebem ,kiszonymi ogórkami ,smalcem ze skwarkami i bimbrem....też zrobionym własnoręcznie....nauczył ją tego ,oczywiscie jej chrzestny....

dostała od niego dom na wsi i przepis na bimber ....który smakuje znośnie i nie ma po nim kaca.....



siedzieliśmy przy ogromnym stole na podwórku przed domem....i było świetnie....rzuciliśmy wszystko i przyjechaliśmy do niej...nasza cudna klasa ósma .....



Halina ...zorganizowała jakieś zabawy ....zataczaliśmy się ze śmiechu.....uwielbiam tą babę.....i trzeba ją poznać żeby zrozumieć ....



niepotrzebnie tylko ugotowała nam jakiegoś bigosu czy gulaszu....nigdy nic nie gotowała dla nas....

i......żeśmy się trochę pochorowali....



dziś tylko sms-y treści : ...przesrałaś całą noc ,czy trochę zmrużyłaś oko?

ale i tak uwielbiamy Halinę ,tylko niech ona już dla nas nic nie gotuje ,wystarczy chrupiący chleb ze smalcem i ogórki do tego....no i bimber....

resztę przywieziemy z miasta....

 

czwartek, 19 czerwca 2014

rozstania

moi znajomi się rozwodzą....szczerze nad tym boleję,bo ich uwielbiałam i mieszkali trzy piętra niżej,więc wygodnie i blisko i pod ręką....jakoś dobrze współdziałaliśmy.....nieupierdliwie ,acz miło.....wspólne piwo ,grille ,tańce i imieniny....

nigdy nie zauważyłam u nich ogólnego wypalenia....tym bardziej jestem w szoku....

stwierdzili ,że się wypalili....

chociaż ptaszki ćwierkają(czyli panie z drugiego) ,że on wdał się w dziwny romans....trwa krótko ,może nawet już się skonczył.....ale widocznie ją to tak zabolało....że postanowiła się rozwieść....


myśle,że każdy ma prawo przynajmniej raz w zyciu zrobić coś niebywale durnego i powinno mu to być wybaczone....


bo każdego czasem dopada pomroczność jasna....albo ciemna....


i tak dzisiaj poszłam do nich na kawę....zawsze było śmiesznie i ciekawie....a tym razem chlipałam kawę z porcelanowej filiżanki słuchając jej żalów na całokształt....no i powiedziała mi o tym jego romansie....nie mam pojęcia skąd panie z drugiego wiedziały a ja nie!?



coś w mojej podświadomości cały czas broni jego strony 

 .....ją wręcz uwielbiam....ale w związku z zaistniałą sytuacją narodził się we mnie jakiś do niej żal....

obym tylko tego nie ujawniła na głos....bo czasem słowa same wyskakują mi z ust....


tak jakoś doznałam przygnębienia ,że postanowiłam jutro pójść na babskie zakupy,a potem pojechać rowerem do mojej babci ,która mieszka 30km stąd....

taki mam plan.....może mi podświadomość lekko przycichnie....

poniedziałek, 16 czerwca 2014

stabilizacja

tak przy kawie ,na przerwie ,wsłuchując się w rozmowę koleżanek ,które marudziły coś o życiu.....stwierdziłam ,że nawet nie spostrzegłam ,że w moim życiu nastąpiła stabilizacja...

z kasą nie jest tak zle...chociaż mogłoby być lepiej....w nowej pracy nawet sie odnajduje....

młody załapał się do weselnego zespołu ,fakt gra muzykę ,z której zawsze sie nabijał ....ale zarabia niezłą kasę.....

córka szaleje za granicą ,znów jest zakochana i ma nowe plany...

ogólnie czuje wewnętrzny spokój...

wnerwiają mnie sprawy doczesne ,tak jak zawsze ....

no i mam gdzieś domowego...na prawdę szczerze mam go w dupie...






czwartek, 12 czerwca 2014

ograniczyć

młoda jednak stwierdziła ,że ma dosyć tej czarnej rozpaczy,podchodów czy do niego wrócić czy nie  i jedzie do swojej psiapsióły do Londynu.....

grzech nie skorzystać jak tak chętnie zaprasza....

czyli będę musiała ograniczyć wydatki na urlop ,prawie do zera....

 

młody też ma jakieś plany.....znaczy nie jakieś,ale jakiś objazd ......a objazd kosztuje ,wiadomo......


starczy mi tylko na mały basen z wyprzedaży i butelkę dobrego trunku.....

jak będzie święty spokój  ,to więcej mi  do szczęscia nie potrzeba.....Majorka poczeka



sobota, 7 czerwca 2014

sandałki

rozkręcam się w planach na wakacjach....w tym roku mamy na to więcej funduszy....





i te sandałki na wystawie ...nieziemski kolor.....kocham sandałki...

chociaż jest mi wstyd ,że marze o takich bzdurach....a co minute umiera z głodu afrykańskie dziecko ......


młoda zerwała z chłopakiem....czarna rozpacz ,chociaż najpierw  chciała z nim zerwać....

ona z nim ....nie on z nią....

jeszcze nie mam sił pytać o co tak dokładnie poszło.....

.....
przebywa w tej czarnej rozpaczy  jakby się nią delektowała ,ja tylko kontroluje ,żeby nie była zbyt czarna....

ale po ostatnim wpisie na fb ,mniemam ,że lekko się otrząsa....

nie to ,że ją kontroluje ....młody wypatrzył ten wpis....

on nie może przeżyć ,ze zerwała z chłopakiem ,który miał dostawczy wóz,którym chętnie przewoził wszystkie ich instrumenty ,nie biorąc za to grosza.....



fakt chłopak był bardzo urodziwy.....


 teraz dziewczyny są mądrzejsze (oczywiscie zdarzają się wyjątki)....

i nie planują od razu ślubu i dzieci.....i wiedzą czego chcą....(przynajmniej mniej więcej)


jutro wybieram się na rajd rowerowy.....cieszę się ....bo jadę z wesołą grupą.....potrzebuje zieleni ,ciszy i wesołości....i będziemy piec kiełbaski nad ogniskiem....