sobota, 16 października 2010

matko pozwól żyć

nabyłam sobie krem pod oczy który ma funkcje "wypoczętego oka"...no jaja....no i pora wklepywać takie tam rózne ,chociaż człowiek jeszcze czuje się młody nieprawdaż...
tak jak szybko wypływa mi kasa z portfela ,tak mi szybko upływa życie...czlowiek się stara ,napina ,kombinuje ,a tu zaraz koniec aktu ...
....matka dzisiaj wkurzyła mnie od samego rana....od samego rana wolnej soboty (juz nie pamiętam kiedy miałam wolną)...leniwe ,powolne wstawanie,spokojnie pita kawa w łożku,potem w oknie ,potem na balkonie...śniadanko spokojnie przygotowywane....i nagle telefon od matki...pt. bo ona sobie własnie zaplanowała i o 11 zbiórka pod blokiem....
...odwazyłam się zaprotestować i chyba mnie wydziedziczyła....
nasza relacja z matką jest przyzwoita na pograniczu wybuchu bomby....nigdy nie moglam na nią liczyć,aczkolwiek jak coś potrzebuje to jest....paradoks ...niby jest ,niby chce pomóc ,a po fakcie szczodrym komentarzem rzuci....ojca absolutnie uwielbiam ,ale matka przekręci go zawsze w swój tok rozumowania....a jej tok rozumowania jest dla mnie jedną wielką niewiadomą....uważam że jest poprostu głupia (ale to szczegół)
może dlatego lgnę tak do pani D . i W.   to moje wymarzone kandydatki na matki....na czasie ,myślące całościowo,szanujące moje zdanie ,mój gust ,mój wybór ....ehhh....matki się nie wybiera....
...dlatego staram się byc najlepszą ....i moje relacje są szczere i cenie to ,że dzieciaki potrafią mi wypalic czasem z grubej rury...
ja swojej bym się nie odważyła....chociaż taką mam czasem chęć...jesos jaką mam chęć....