czwartek, 17 czerwca 2021

Pół życia szukam perfum, idealnych. Powinno się mieć trzy zapachy, żeby wymieniać. Szukam. Dzisiaj znalazłam zapach Elena, o kurde jakie ładne. To będą te idealne... Taaa, za tydzień znowu będę szukać... Ale ten sklep z arabskimi zapachami to dla mniej raj, błogostan, ta pani, która tam pracuje potrafi tak opisać zapach, że czujesz jak wszystko z ciebie spływa, wszystkie sprawy codzienne... i tylko unosisz się na tym pachnącym obłoku....

środa, 16 czerwca 2021

Spotkałam dziś, całkiem przypadkiem dawną miłość. Wielką miłość mą. Trzyma się, starzeje się pięknie. Serce mi biło mocno, te, serce które mi złamał. Dwa razy, bo dałam mu szansę, po pierwszym skoku w bok.... Dalej mnie boli, dalej mam żal. Był bardzo miły, pytał o dzieci i takie tam... A ja miałam mu chęć wykrzyczeć, że nadal mam złamane serce...

wtorek, 15 czerwca 2021

Koniec bajki...dyżur

Żyć trzeba, bo żyć to fajnie... Kiedyś sama twierdziłam, że stare baby śmierdzą. Bo śmierdziały, takiej młodej wtedy...... Teraz też podchodzę pod starą babę, dlatego biorę prysznic dwa razy dziennie, wieczorami kompiel z olejkami. Kurwa nie dam się. Moja koleżanka, która ma bardzo niepełnosprawnego syna, ale pracuje, z nami. Powiedziała mi dzisiaj, kiedy tak siedziałyśmy na schodach przed firmą. Że życie zaczęła od bajki. Jej dzieciństwo było bajką. Do siedemnastych urodzin, wtedy poznała swego męża, co ma tylko trzy klepki, jebnięty jest po prostu, urodziła niepełnosprawnego syna i koniec bajki. Zaczął się dyżur.
To co się stało z naszą paczką po tym srovidzie, to jest dramat w aktach. Umarła nam Iza, ale nie przez srovid, ale przez to, że lekarze bali się pacjentów. Opowieść jest straszna i jak słyszę, że lekarze pracowali ponad siły, a pielęgniarki chcą podwyżek, to mnie trzęsie. Jeszcze gorsza była historia naszego Jurka,człowieka, który każdemu pomógł, z każdym umiał pogadać, gotował najlepszy bigos. Lekarze olali jego ból brzucha, pielęgniarki zamiast udzielić mu pomocy, musiały testy kurwa robić, pół żywemu. Też historia do sądu,, bo tego nie można tak zostawić. Jurek jest roślinką. On jeszcze jakoś to scala, jeździmy do niego wspieramy, myjemy, ale on tylko w sufit. Każdy z nas ma wkurwa na to co zgotowali nam Chiny, ich wirus zmajstrowany w laboratorium, głupie rządy i koncerny farmaceutyczne... I dzięki tym ostatnim straciliśmy dziś Julkę, nie chciała się szczepić, no ale firma kręciła nosem, że mus. W piątek rano szpryca, w niedzielę zator, dziś rano Julki nie ma na tym świecie.... Wszyscy umywają ręce, nikt nie ponosi odpowiedzialności.... Ona tak czekała na lato, dzisiaj taki piękny dzień... Zdrowa kobieta, musiała się zaszczepić, bo by ją zwolnili. A ona musiała pracować, na utrzymaniu wspaniała córka lat sześć... Straszą nas kolejną falą, ilu ludzi przez zaniedbania służby zdrowia odejdzie z tego świata... Nie poszłam dziś do pracy, o śmierci Julki dowiedziałam się o 9,właśnie szłam z kubkiem kawy do ogrodu, pod ukochaną brzozę. I tam przesiedziałam cały dzień... Sama. Kiedyś zjechalibyśmy się w jedno miejsce. Teraz każdy u siebie, dwie telekonferencje,łzy do monitora i tyle... Na słowo ograniczenia robi mi się już obojętnie... Staliśmy się introwertykami z wyboru... ...