niedziela, 31 lipca 2011

Beatricze

musiała go bardzo bardzo rozkochać dopiero sie rozebrała.....
takowesz stwierdzenie usłyszałam dzisiaj przy porannej kawie u Juśki...nasza wspólna znajoma Beatricze jakiś rok temu poznała faceta na ....czacie....pisali ,pisali....w koncu się spotkali....kawa ,gadka i spacer ,kino,tetar takie tam....
Beatricze urodziła trójkę dzieci,raz chudła ,raz tyła,na jej skórze widać wszystkie skórne przypadłości,zwisy ,grudki i inne okropne rozstępy....Beatricze jest cudną,ciepłą ,dobrą kobietą....ale te jej skórne sprawy to wielka blokada...jak zmarł jej mąż ,stwierdziła ze przed innym się nigdy juz nie rozbierze....
facet którego poznała ma w sobie to coś,no jest fajny....
też ma dziecko i też ma jakies tam wady...
ale facet z wiekiem przystojnieje, a kobieta z wiekiem ma problemy celulitowo-rozstępowe....
...długo z nim spotykała sie tylko na kawe ,na zakupy ,na zapoznanie z dziecmi.......on nie naciskał chociaż wyposzczony facet to wiadomo....
poznał ją jako matkę,dobrą kucharkę,zaradną kobietę....rozkochała go w sobie ,zachwyciła i kiedy wiedziała ,że to ten moment oczarowania zaprosiła go do sypialni....
zakochany facet nie zauważa mankamentów ,które dla kobiety są istnym dramatem...on ją poprostu kocha....

piątek, 29 lipca 2011

urlopuje się

no i mój urlop trwa ,generalnie to leje cały tydzien i dobrze ze nigdzie nie pojechalismy....
wysprzątałam chatkę,cos tam dobrego upierdziele ,relaksujemy się,gadamy jemy ,ogladamy filmy ,spacerujemy pod parasolem nie jest zle....
chociaż terazniejsza młodzież ,to juz prawie na dwór nie wychodzi....boiska świecą pustkami,kto teraz się w berka bawi ,albo w podchody? wszystko w przytulnych pokojach ,przed kompami....moze czasem gdzies tam na dwór wypełznom...jak jakies gnomy....
widać na podwórkach takie typowo"wygonione od kompa przez matkę" takie chodzące wokół bloku co by się stara nie czepiała....

dobrze mi ten urlop robi w tej nowej pracy ,pierwszy urlop taki długi....mogę nabrac oddechu i spojrzec na nią z boku...
sa dziewczyny-france i dziewczyny-fajne i kobitki które uwielbiam...z dziewczynami francami nie mam zamiaru utrzymywac kontaktu ,staram się wogóle ich nie zauważać, z fajnymi można się posmiać ,powygłupiać,ale bez zbędnego zaufania a od tych kobitek ktore uwielbiam można sie duzo nauczyć....wydaje mi się ,ze juz się duzo nauczyłam...
....nie potrzebuje zbytnich przyjazni...
za to potrzebuje faceta....mój osobisty jak zwykle w rozjazdach....niby chce nam zapewnić to i tamto ,ale nie zdaje sobie sprawy ,że moja samotność,szczególnie wieczorna jest niepokojąca....
.........na nocnej półce mam stertę książek ....za oknem poprostu ulewa ,oberwanie chmury....w tv  mnóstwo polityki,a dokładniej raport Milera ....Hoffman biega jak w amoku  wygadując coraz to nowe brednie,pyskaty gnojek....Jarek tez sie wypalił powiedział ,ze Tusk nie ma honoru i poszedł,Maciarewicz latał z brzozą.....kazdy Polak wie ,że Lechu kazał lądować i basta ,ten biedny pilot bał się o robotę ,więc próbował posadzić żelaznego ptaka,ale nikt tego głośno nie powie.....szkoda.......Tusk jest mądrym facetem chciałabym mieć jego spokój jak widze wokół tylu oszołomów....
zmarł wujek "mojego" jakoś nie specjalnie chciało mi sie na ten pogrzeb ....ogólnie reaguje typowym"najeżeniem" jak mi coś nakazują....mam potrzebe to pójdę....nie miałam....
nie miałam potrzeby oglądania tych mord z jego rodziny....jak ten wujek zył wszyscy mieli go w dupie jak umarł ,każdy chciał odwalić pokazówkę....
nic nie muszę ,i co mi zrobicie....
moja matka i babka troche kręciły nosem....chociaz wiedzą jak jego rodzina mnie traktowała zanim się opamiętałam i zerwałam kontakty....
.....jutro ide na wielkie zakupy....moze kino i jakis deser.....chciałabym poleżeć na plaży ,taki totaly leniuch na słoncu....ale nie wiem czy bedzie mi dane

lato w tym roku dziwne jakieś...

wtorek, 26 lipca 2011

mam urlop

czekałam na swój urlop niecierpliwie....a tu chcą mi dzieciaki wcisnąć rodzinnie ,bo remont mają...już zaplanowali ,że ja z córką będe spać w jednym łóżku ,a oni w jej pokoju!! młoda własnie wróciła z gór,stęskniona za pokojem i intymnością,a ja jej mam wyskoczyć z taką wiadomością?......młody cwiczy nowy kawałek na koncert i testuje po nocach jakomś gre,a ja mam mu teraz powiedzieć,że prawie na głowie będą mu siedzieć ,zaglądać przez ramię i grzebać,komentować...brrrr
dlaczego mam poświęcać swój urlop,czas który obiecałam moim osobistym dzieciom,nad rodzinne interesy ,żeby komuś pomóc,....
....niech sobie radzą sami,ja mam urlop! chce odpocząć....
kiedy ja miałam remont ....radziłam sobie sama
kiedy oni mają remont...pomóż im....

dlaczego ja tak się przejmuje ,a oni potem mnie oleją....
z rodziną to trzeba trzymać dystans...zdecydowanie świąteczne wizyty wystarczą....
ja mam urlop i moje dzieci są dla mnie najważniejsze...
cenie sobie swój czas....uwielbiam nasz rozkład dnia ,nasze przyzwyczajenia i rytuały... ....mam urlop...i jak mam cholera im odmówić?

sobota, 23 lipca 2011

ciotka

wkurwiła mnie ciotka okropnie na ostatniej rodzinnej imprezie ,miałam zerwać kontakty....ale stwierdziłam,że rodzina to rodzina ,raz na miesiąc odpękam wizytę lub u niej zwizytuje....
wyprowadziła się akurat ze starej kamienicy ,którą mają rozbierać....przeprowadziłą się do bloku....do mieszkania tak zdewastowanego ,że nie wiem jak oni doprowadzą je do używalności....ale i tak to okazja....co to za ludzie tam przedtem mieszkali? dzicy?
i znów wróciłam od ciotki prawie całując ściany mojego przytulnego wymuskanego mieszkania...przestronnego ,widnego i czystego....i z przyjemnością poszłam z piesem na spacer po okolicy...ja uwielbiam tą okolicę....nawet szkoda mi tej ciotki ,była dzisiaj strasznie miła,nawet tak dużo nie kłamała i nie ubarwiała....a niech tam wybaczam jej...
...sąsiad naprawił mi dzisiaj dynamo w rowerze ,tak sam z siebie...jestem mu wdzięczna,bo jeżdzę wieczorami...ale zrobiło mi się przykro,bo nawet nie ma mi kto dynama naprawić......

czwartek, 21 lipca 2011

jak codzien

u mnie zajebista jesień tego lata....wieje tak ,że wywiało mi z reki i tak zdezelowaną parasolkę....szła bez...
w pracy musiałam pracować z młodym nabytkiem ,więc natyrałam się za nich i za siebie....ale czy one to docenią....
przy zyciu trzyma mnie zbliżający się urlop....
....finansowo na wyjazd nie ma ....ale może jakiś spontan....
na cykliwy nocny sms od ślubnego ,odwaliłam mu calą listę rzeczy popsutych w domu ,popsutych w zyciu i dwa awiza ,jak się dowiedziałam to jakiejś jego mandaty....tak mu odwaliłam a co....
wchodząc do domu zastałam moją slodką sukę ,intensywnie wylizująca kark mojego starego piesa....uwijała sie jak w ukropie....jak ona tak go wylizuje ,a on patrzy na mnie błagalnym wzrokiem ,bo ma jej serdecznie dosyć to musi cos sie dziać....więc ,ze cos się dzieje.....
no i znalazłam infekcje....lezy teraz wymyta ,odsmarowana w miejscach intymnych i zerka na mnie tymi swoimi pieknymi oczyskami.....
....kupilam sobie siemie lniane ,zaraz sporzyje,otworze buka Duma i Uprzedzenie na przypadkowej stronie (bo przeciez znam ją na pamięć) i zachwyce sie krótkim fragmentem....po czym zasnę ,żeby zaraz się obudzić....czyli 4.15.........

środa, 20 lipca 2011

rocznica

dzisiaj rocznica mojego ślubu....ogólnie niecierpie wszelkich rocznic ,urodzin,imienin-zbrzydło mi to....
rocznica jak co roku czyli on tam ja tu....sms na urodziny,na święta i na rocznice...wpakowal się w takie guwno,że sam juz nie wie jak stamtąd wyleść,dobrze ,że chociaz jest mu głupio,ale musi robić na obczyznie ,nie wychodzilam za marynarza...a tak sie czuje.......
jestem zawsze sama,utetłana w tym zyciu po pachy....czasem brak mi tchu....kiedys było mi ciężej bo myslałam,że moge na niego liczyć....teraz wiem ,że nie mogę i licze na siebie....
smieszą mnie jego postulaty....
nie moge nic zmienić,nic zaplanować ,bo niewiadomo co "odstawi"....
....owszem zazdroszcze jak mąż odwozi zonę do pracy, jak są na zakupach,idą do kina....on na to czasu nie ma....
nie stara się i mysli że wszystko jest w najlepszym porządku....no bo przecież mnie kocha....
....najsmieszniejsze jest to ,że mi to lata....jego smętny sms o miłości przyszedł akurat jak wychodziłam z pracy....przeczytałam beznamiętnie wchodząc do autobusu....
.....mam chęc odpisac mi tak jak  czuje....
ale czy warto sobie burzyć święty spokój....
dzieci wypoczywają z dziadkami w gorach....ja staram się wypoczywać po pracy....na swój sposób jestem szczęsliwa....nie ubolewam chociaż czasem zaboli....
jak każda kobieta chciałabym mieć obok "te silne ramię"schornić się w tych ramionach ble ble ble....

poniedziałek, 18 lipca 2011

nocne mary

niestety w nocy dopadł mnie kac....cały dzien nic...a w nocy jeden wielki karnawał....uspokoiło się nad ranem znaczy pół godziny przed budzikiem ,a ja wstaje o"nieludzkiej" 4.15.....
postanowiłam skorzystać z prawa łaski :czyli urlop na żądanie....
szefa nie ma, zastępca ma wszystko gdzieś także raczej mi się udalo...smieszne jest to,że ja dorosła kobieta obawiam się matki...że się dowie...on wielki wzór pracowitości....
....jestem juz po kawie i spacerze z psami...mam zamiar iśc do biblioteki ,bo w koncu doczytałam te moje książki....jednak choroby nocne mają jeden plus....
mam ochotę na lekkie zakupy ,wizytę w banku i nowy zapach.....
oby mnie szef na urlopie nie spotkał na głównej ulicy....
jak to mówią:  Najważniejsza w życiu jest wewnętrzna  wolność i święty spokój............

niedziela, 17 lipca 2011

przeprowadzka

ciotka zarządziła przeprowadzkę w sobotę....a że cała rodzina bliższa i dalsza się wczasuje w gorach,więc ja jako jedyna ostała się w mieście zostałam wydelegowana.....żeby tam paprotki przenieść i kartony.....
jedyna wolna sobota od miesiąca,ale weś coś powiedz,nastawiłam budzik o 10 stałam pod blokiem ,w którym ma zamieszkać ciotka....
napisała ze juz jadą z tragarzami....siedze i siedze, a tu z balkonu tego bloku z drugiej klatki woła do mnie kolezanka jeszcze z podstawówki....nawet nie wiedzialam,że tu mieszka....zaprosiła,głupio było odmówić....
wejszłam....przy stole w duzym pokoju biesiadowała rodzina ,przyjechali z UK połowa tylko po angielsku szperchała....nie było jak uciec....
przysiadłam....odrazu talerzy,szklankę i kielicha...kolezanka do mnie błagalnie :gadaj coś z nimi ,bo nam sie tematy pokończyły....
a więc zostałam zaproszona w celu....
więc szprechałam ,a że niedawno przeglądałam ciekawostki z naszego regionu to im zaczęłam wykład....byli niezle zorjentowani i ciekawscy....
pamiętam tylko,że mialam zamiar pokazać im na mapie jeden taki zamek,ale Kaśka wylała na nią drinka ....pamietam ,że malowałam się  w łazience razem z tym ładnym anglikiem,on też sobie oko robił....na tance wychodzilismy....pamiętam ,że kontem oka jak wsiadalam do taksówki widziałam jak ciotka z tragarzami noszą graty i te paprotki....
obudziłam się w swoim łożku na szczęście....nogi brudne jakbym obhakała hektar buraków...na jednej stopie japonka ,ale zepsuta ,jak ja w niej przyszlam....
tance były,że hej.....siniak na ręce i dwa na nodze....a jakie afro na glowie i brokat!!! brokat we wlosach w lipcu!
ciotka pewnie focha ma....a ja miałam takie dobre intencje...
nie wiem czy ja w tamtej okolicy sie dzisiaj pokazę.....ale zostawiłam u kolezanki rower ....

wieczorny spacer

przechadzając się wieczorową porą po urokliwych uliczkach mojego miasta(uwielbiam to) przysiadla sobie na jednej z wielu ławek....piesy wesoło brykały po skwerku....naprzeciwko knajpka tętniła zyciem,lekko upojonym promilami....na ławce obok siedział mężczyzna...elegancko ubrany,noga no nogę ,prowadził telefoniczną rozmowe...po 5 minutach podsluchiwania....w sumie nie musialam ,mówił glośno,histerycznie wręcz.... błagał przez telefon ,żeby nie robiła mu tego....czyli z drugiej strony kobieta....
tłumaczył,że miał duzo pracy,te wyjazdy,że nigdy go nie ma....no ale teraz jest,czeka a ona nie przyszła....
....ciekawe jest to u facetow ,że jak mają kobietę nie potrafią o nią zadbać znaczy nie potrafią docenić,powiedzieć czasem coś miłego,poadorować,zaprosić na randkę....no bo ,przecież wiesz ,ze cię kocham, na cholerę mam się wysilać,żeby ci to udowadniać....
żyją obok ,nie widząc,jak są sobie obcy,a codziennośc jest szara do obrzygania....
...ale kiedy mają świadomość ,że ONA odchodzi,że ma dosyć...zaczynają walczyć jak lwy....w koncu są zainteresowani....
.....
facet widać zaniedbał totalnie...bo nie chciala z nim gadać i miała w dupie jego kolacje ....
....przechodząc obok rzuciłam mu szyderczy usmiech....bo przecież taki obiekt też przerabiam...
.....
przeszłam jeszcze dwie uliczki...wdychając tą cudną atmosferę....chociaż jak na lipiec ,cholernie zimno...
w domu otworzyłam drzwi tarasu ,otuliłam sie kocem i nalałam sobie wina....na ulicach lekkie życie nocne...bez szału

piątek, 15 lipca 2011

przerabiałam

przerabiałam już czaty byłam od nich uzależniona....kiedyś poznałam na nich faceta ,z którym pisałam prawie 3 lata....
a potem znikł....
i pustka po nim...
teraz juz nie potrafie....czasem zajrze na czaty poklikam ze znajomymi nickami....ale to juz nie to co kiedys....
jakiś ostatnio napisał do mnie mial takie samo imie jak ON....starał sie jak mógł toczyć gadkę ,ale wszystko i tak sprowadzało sie do seksu....opowiadał mi o swojej zonie ,że ma przyjaciółkę z ktorę chyba sypia....
facetowi marzy sie trójkącik....
postanowiłam pociągnąć tą znajomośc chociaż z tydzien,żeby udowodnić sobie ,że tamto nie złamało mnie całkowicie....
złamało....
nudził mnie,niczy nie intrygował....nuda...
w koncu wysłal swoje zdjecie chociaz wcale nie chciałam....
facet w staroświeckich dżinsach ,jasnych! i sportowych butach,białych!!!.....nie wiedzial,że takiego stylu niecierpie wybitnie....
ale miał za to ładne oczy....
wczoraj napisał mi ,że jestem dziwna i wywalił z kontaktów....
ja juz nie potrafie...jak kiedyś....eh.....przerabiałam to i chyba przerobiłam do konca....
i przerzuciłam się na politykę....bardzo mnie to wciąga....za bardzo

słoiczunie

nie lubie zdrobnień....nienawidze....przyjęli do naszej firmy kobietę dość atrakcyjną....ale coś ma z deklem (jeszcze nie wiemy co)....i jest miła....nie wiem czemu u pani Danusi to,ze zdrabnia i miła jest wogóle mnie nie drażni....a u tej nowej ,aż mi sie kartofle w piewnicy przewracają...ona codziennie gotuje kartofelki z sosikiem i pomidoreczkami....wogóle lubi robić chlebeczek,znaczy piec ,z kurwa mączuni ....i słoiczki juz zrobiła,całe tysiąc....z wisienkami i może naleweczke zrobi w karafeczce....
codziennie musze tego z rana słuchać w zatloczonym autobusie, my stare pracownice w jednym rzędzie one nowe naprzeciw.......
....druga kobitka ktorą przyjęli....jest równą babką,ale klnie nieprzeciętnie,aż się oko przymyka....te jej przekleństwa łączą się z jej lekkim smrodkiem...zalatuje od niej z deka....co tam z deka-dość....
ja amatorka perfum,zapachów i świezo upranych majtek:-) i ona....polubilismy ją....jej smrodku nie....
kobieta powinna pachnieć,każda kobieta powinna pachnieć i  nie drobić....kiedyś uduszę tą babe jak powie ,że ma bułeczki z sałateczką,jajeczkiem i boczusiem....
.....
czwarta która przyjeli to esencja kobiecości....codziennie ma inne buty ,zawsze pod kolor torebkę i jest sexi....po pracy na przystanku  czeka na nią facet ,zakochany w niej po uszy....najchetniej zjadłby ją odrazu....
patrzymy na te ich powitania i wzdychamy....
na nas tam tylko psy czekają....i wyglodniałe towarzystwo....

no...

mam chęc napisać mu :masz już dosyć? bo ja mam.....
ale oczywiscie moja babska duma na to nie pozwala....
.....
jednakże musze się przyznać....kobieta potrzebuje mężczyzny ....czasem jak ryba roweru ,a czasem jak powietrza

poniedziałek, 11 lipca 2011

jak

jak przekazać facetowi w dodatku ciemnej masie.....ze miedzy nami jest taka "wyrwa" której zasypać się już nie da....że o związek trzeba dbać,bo samo się nie zadba....że najwazniejsze! trzeba być razem ,a nie bywać.....
jak mu powiedzieć ,że to już ostatni dzwonek na ratowanie...
a może juz nawet nie ma dzwonka ....jakiś tylko głuchy odgłos....
bo więcej żalu ,niż  uczuć....więcej przemilczeń niż słów....
wypaliło się ,zdechło ,nie tęsknie ,nie kocham ,nie myśle....co ty na to?

sobota, 9 lipca 2011

akcja: złapać dzień,wykorzystać do bólu....
dlaczego wolne dni tak szybko uciekają ,prawie przez palce....

piątek, 8 lipca 2011

krzyk

mam za sobą ciężki tydzien....siedze teraz brudna ,spocona ,czekam na wolną łazienkę,mam ochotę na dlugi prysznic z rozkosznie pachnącym płynem ....
przez tydzien nie miałam nawet czasu tu zajrzeć...bieg ,bieg i galop...i po co to wszystko...
w srode pożegnalismy naszego kolege z pracy...chłopak miał 23 lata...plany ,marzenia i wszystko rozbiło sie o drzewo w deszczowe popołudnie....jeszcze rano z nami rozmawiał....
zeby wiedział ,ile ludzi do niego pojechało....dziewczyny z urlopów nawet pozjeżdzaly ,szefostwo zamknęło firmę ,pojechalismy do niego " w odwiedziny" w te ostatnie ...w 200 osób,ludzie z jego wsi zerkali jak nas tylu zajechało.......żeby widział,mam nadzieje ,że widział....
wieczorem poroniła moja suczka...pierwsza ciąża,nie zwróciłam uwagę że coś sie dzieje ,ona taka grzeczna,tak cierpiała,trafiłam jeszcze na hujową weterynarz,sama bym lepiej sobie poradziła...zresztą sama jej ten poród odebrałam....martwe szczenie....
rozpacza bardzo,ze spaceru szybko wraca do domu,tak jakby spieszyla sie do dziecka....mówie tej mojej suni ,że też to przezyłam...też poroniłam,pozbierałam się....
w zyciu erotycznym marnie,mój związek wygasł ,nie wiem co dalej...on czuje się obrażony ,a mi szkoda czasu....
potem bedzie płakał i przepraszał,ale po mnie nic nie spływa tak jak po nim ,szkoda ,że tego nie rozumie....
i tego czasu szkoda...
kiedy kobieta potrzebuje przytulania,adoracji ,ciepła ,miłych slów ,a nie dostaje tego....to co robi?  zdradza...
to taki krzyk rozpaczy ,próba zwrócenia na siebie uwagi....oczywiscie facet odczytuje to inaczej....więc niech spada....
....za stara jestem na jego gierki....
łazienka się zwolniła,wino się chłodzi ,paluszki krabowe czekają....w domu juz sie wycisza....wekeend...regeneracja sił....

niedziela, 3 lipca 2011

l.

rano była czarna dupa ....teraz nie jest zle...znaczy opalona...
jak czlowiek nie ma kasy wydaje mu sie ze zaczyna smierdzieć...
jutro kupie sobie wielki flakon perfum ,ten zapach bedzie za mną szedł ulicą ,klatką schodową , uśnie w moim łozku i zostanie w nim jak wyjdę do pracy....
 ....schudłam ,idę za ciosem....rower....rowerem do pracy i z pracy....zaoszczedze czas ,kasę i czas.....
fajnie ze moje dzieci zaczynają wakacje...podostawali się do upragnionych szkół ,można odetchnąć....
przynajmniej nie musze zaglądać do książek, z wyjatkiem tych które sama sobie wypożyczyłam w bibliotece....cudem...bo pani bibliotekarka co chwila na L4....
czytam teraz książkę która mnie przeraża, poleconą przez panią bibliotekarkę....miała wtedy chyba ciezki dzien i myślała ,zeby znów prysnąć na L4....przeraża mnie ta książka i jednocześnie pociąga....
małzowina przegięła....on wie z kim zadarł....kocham ludzi,szanuje ,ale jak ktoś ze mną zagra nie fer -wykreślam z listy znajomych i koniec....nie ma odgrzewanych kotletów....my chyba juz nie potrafimy razem żyć....nie wiem co dalej...
....jutro albo we wtorek pogrzeb kolegi z pracy....nie mogę uwierzyć,że tak młody chlopak zniknął z tego świata....miał tyle planów,tak ciężko pracował,tak mało miał i jeszcze mniej widział....
szkoda mi go....dwa tygodnie temu pracowałam z nim na nocnej zmianie ,duzo mi opowiadał ,a ja tak mu się przyglądałam....ten moj ósmy zmysł zawsze mi coś sugeruje...
...szkoda chlopaka bardzo....w piątek składalismy się na prezent slubny ,a sobote na wieniec....eh życie...

sobota, 2 lipca 2011

do dupy z takimi urodzinami....

z racji tego ze w piatek miałam urodziny i z racji tego ,że byłam wykonczona tą praca na akord w naszej pieknej firmie ,wzięłam sobie na żadanie,tak sobie po 4:20 pomyslałam i przykryłam się szczelnie kołderkom...
 ....takie nasze piekne prawo,że sobie na żądanie można wziąść ,nie musząc się tłumaczyć....teoretycznie....
zadzwoniłam ,powiedziałam.... a w słuchawce głos sekretarki,taki markotny :szef się na panią pogniewa....
i wiadomo....
będe musiala zostac po godzinach i znosić jego dziwne minki .....
ale wzięłam....
poszłam sobie na małe Spa....fundłam se....chociaż mnie nie stać....
od kilku lat na nic mnie nie stać ,bo mam tak kurwa zaradną małżowinę....nie wiem po co ja go trzymam i karmię...jak to takie ....
dzieci kupiły mi prezent....na wieczór zaplanowałam kolacje ....i wino....
leżę w tym spa....
....próbuje się zrelaksować....odebrałam juz dwa telefony....że ten jutrzejszy slub naszego brygadzisty  to na włosku wisi....a ja wydelegowana do kościoła....drugi telefon potwierdza większą aferę....po piątym telefonie wiadomo już ,że slubu nie będzie....
a my taki mu prezent kupilismy....i oddać nie można...jesos....a składka po 7zł....
i pamiętam słowa Aski ,że na uj nam paragon przecież nie będziemy oddawać....a Aśka trzepok paragon zgubiła....
młody dzwoni,że ten nowy komputer nadal szwankuje....a ja coś w domu szwankuje to mi nic nie idzie....
a małżowina napisal wymijającego esa ,że mu kasy nie wypłacą w tej nowej pracy ,ósmej już  i że on ma wyjazd,nagły....ciekawe gdzie?....a niech jedzie w pizdo ....no ale cisnienie mi podniósł....
ledwo wytrzymałam ten masaż....walnęłam się jeszcze na solarkę,opryskałam pachnidłami i wparowałam do domu....komputer pod pachę,kilka słow w stronę Piotursia Pana....dwa telefony do Achy....i do dupy z takimi urodzinami....
....wieczorem zjadłam spokojną kolację z dzieciami....chciałoby się gdzies pójśc ,potanczyć,ale budżet napięty...
znów musze liczyć na siebie....
zapomniał nawet ze mam te urodziny ,o prezencie od niego to juz nawet nie marze....chciałam sobie kupić sama....ale budżet ucierpi....
do dupy z takim urodzinami....
.....na swoj sposób jestem szczęsliwa ale na jaką cholerę ja takiego nieudacznika pod dachem trzymam to nie wiem....