niedziela, 17 lipca 2011

przeprowadzka

ciotka zarządziła przeprowadzkę w sobotę....a że cała rodzina bliższa i dalsza się wczasuje w gorach,więc ja jako jedyna ostała się w mieście zostałam wydelegowana.....żeby tam paprotki przenieść i kartony.....
jedyna wolna sobota od miesiąca,ale weś coś powiedz,nastawiłam budzik o 10 stałam pod blokiem ,w którym ma zamieszkać ciotka....
napisała ze juz jadą z tragarzami....siedze i siedze, a tu z balkonu tego bloku z drugiej klatki woła do mnie kolezanka jeszcze z podstawówki....nawet nie wiedzialam,że tu mieszka....zaprosiła,głupio było odmówić....
wejszłam....przy stole w duzym pokoju biesiadowała rodzina ,przyjechali z UK połowa tylko po angielsku szperchała....nie było jak uciec....
przysiadłam....odrazu talerzy,szklankę i kielicha...kolezanka do mnie błagalnie :gadaj coś z nimi ,bo nam sie tematy pokończyły....
a więc zostałam zaproszona w celu....
więc szprechałam ,a że niedawno przeglądałam ciekawostki z naszego regionu to im zaczęłam wykład....byli niezle zorjentowani i ciekawscy....
pamiętam tylko,że mialam zamiar pokazać im na mapie jeden taki zamek,ale Kaśka wylała na nią drinka ....pamietam ,że malowałam się  w łazience razem z tym ładnym anglikiem,on też sobie oko robił....na tance wychodzilismy....pamiętam ,że kontem oka jak wsiadalam do taksówki widziałam jak ciotka z tragarzami noszą graty i te paprotki....
obudziłam się w swoim łożku na szczęście....nogi brudne jakbym obhakała hektar buraków...na jednej stopie japonka ,ale zepsuta ,jak ja w niej przyszlam....
tance były,że hej.....siniak na ręce i dwa na nodze....a jakie afro na glowie i brokat!!! brokat we wlosach w lipcu!
ciotka pewnie focha ma....a ja miałam takie dobre intencje...
nie wiem czy ja w tamtej okolicy sie dzisiaj pokazę.....ale zostawiłam u kolezanki rower ....