środa, 23 stycznia 2013

remont

mam remont....domowa maruda ma natchnienie ,więc cisnę z pomysłami ile się da....jestem przy tym miła ,usłużna ,seksi i gotuje te jego ulubione golonki....ale warto bo będe mieć ładnie w domu...

a zimy mam dosyć ,wydaje mi się ,ze zycie ucieka szybciej niż zwykle....

ale jak posprzątam i kupie moje ulubione wino ,usiąde sobie w nowym salonie i będę się zachwycać....

narazie musze wytrwać....

sobota, 19 stycznia 2013

czar

wydaje mi się ,ze jest sobota ,a jest piątek!
cudowne uczucie!!!! jeden dzień do przodu....

odzyskalismy mieszkanie ,bo nasz gość wyprowadził sie gościnnie dalej ,mówiąc ,że bardzo się z nami zżył ,bo to taki ciepły dom jest....

dobra,dobra wyjadł nam wszystko z lodówki,z komody ze słodyczami i z koszyka z kiślami i budyniami ,szperał ,zaglądał ,jednym słowem zajmował nam nasz wolny czas dokładnie....

ciekawym człowiekiem jest owszem ,ale zdecydowanie za dużo uwagi trzeba mu poświęcić ,nawet jak się nie chce....

jednak jestem mu za parę rzeczy wdzięczna ,dzieci moje też...
no i miałam wobec niego dług wdzięczności....mam nadzieje ,że już go spłaciłam....

na "dowidzenia" podarował nam trzy bilety do  Filharmonii "Dziadek do orzechów" ,bo wie ,że my lubimy takie smaczki....
niedawno wróciliśmy.... oczarowani.....

nawet juz zapomniałam ,że troche nam przeszkadzał....przesadził mi kwiatka ,który zdecydowanie jęczał ze zduszenia w zaciasnej doniczce ,kupił  przepiękną donice ,
na półce wszystkie nasze książki ,a mamy ich masę ,są poukładane równo ,dokładnie ,przeraża mnie tylko ,że alfabetycznie.....



......nie chciałam po takiej uczcie doznań zajeżdzać po chamburgera do McDonalda ,bo wydawało mi się,że to takie prostackie ...
zaprosiłam więc dzieci do włoskiej knajpki,gdzie akurat panu właścicielowi urodził sie syn,więc wszyscy dostali po lampce wina z małą dolewką ,niepijący zaś sorbuś pomarańczowy ,nigdy tak dobrego nie piłam....

urocze ,pięknie urządzone miejsce,wypiliśmy trunki ,patrząc na  radość posiadacza syna ,na jego śpiewy i pląsy z grubym kucharzem w śmiesznej czapce....

po czym pani kelnerka ,ładna nie powiem ,młody nawet na nią zerknął z błyskiem w zrenicach ,
przyniosla nam kartę menu....
przeglądaliśmy jakiś czas z niedowierzaniem ,że może być tak drogo....
po stwierdzeniu młodej : te ceny są z dupy....

równym krokiem wyszliśmy....

troche czar prysł....więc zajechałam po tego wieśmiaka.....

piątek, 18 stycznia 2013

kier. dupa

wczoraj tak się wkurzyłam na cholerną hipokryzję u mnie w pracy ,za kumoterstwo ,za to ,że Ewka się rozpłakała ,za to ,że ten niby kryzys ,który nie dotyka dziwnym trafem tych których szef lubi....

że zwolniłam się po śniadaniu ,zadzwoniłam do lekarza ,(szok bo sie dodzwoniłam).....siedziałam na bezdechu w poczekalni ,bo wszyscy parskali i kaszlali,siedziała o dziwo całkiem krótko .....i mam zwolnienie na trzy dni ,aby ochłonąć....chociaż czuje się dziwnie....

jesli macie okazje zacząć prace w firmie zagranicznej gdzie wyznaoczny przez nich kierownik zmiany ,"wciąga " do pracy swoją żonę,potem szwagierkę,potem córkę szwagierki ,siostrzenicę,sąsiadkę ,niedawno wciągnął też syna i zięcia ,to obróccie się na pięcie i spierdalaj...cie...

w takiej firmie nie ma co szukać....a wrzody gwarantowane...
tam rządzi żona kierownika zmiany ,a kierownik dupa....a te niemcy nie wiedzą o co kaman ,
oni tylko zacierają ręce,że my głupki za tak marną kasę zapieprzamy jak kanarki ......

mam już dosyć tego zastraszania pt.: będą zwalniać  więc zapieprzajcie ,bo wielki brat paczy.....
nie przychodzę do pracy ,żeby się opierdzielać ,ale też nie przychodzę do pracy ,żeby popierdzielać ponad moje siły .....

na dowód ...ta sama blizniacza firma w Niemczech robi w trzy miesiące to co my w miesiąc......i tam nikt nikogo nie straszy zwolnieniami ......a człowiek jest szanowany


musze odetchnąć ,bo nie zdzierże.....

czwartek, 17 stycznia 2013

gość

niestety jako posiadaczka dużego mieszkania i wolnego pokoju z wolnym łózkiem jestem zawsze na celowniku znajomych ,których akurat coś tam spotkało na drodze życia....
oczywiście mogę powiedzieć nie...ale raczej nie mówie....
rzadko używam tego słowa...zbyt rzadko...
więc pomieszkuje ten nasz gość....dzieci na mnie są złe i warczą....bo obcy w domu ,burzy całą naszą harmonie ,nasze przyzwyczajenia...
niby ma swój pokój....niby...
każdy z nas ma swoje rytuały i obrzędy ,a teraz każdy z nas czuje sie jak nie u siebie...
nasz gość jest ciekawym człowiekiem ,dużo widział,dużo zwiedził i jest bardzo towarzyski ,zagląda do pokoju dzieci ,chce rozmawiać ,słuchać....
naprawił mi pare rzeczy,nauczył młodego z matmy ,pokazał młodej kilka trików przy robieniu zdjęć,zabrał nas na kolację w łądne miejsce ,ba,nawet nam gotuje...
ale i tak chciałabym już odzyskać swój dom....

wtorek, 8 stycznia 2013

ale co tam....

porozwoziłam potomstwo po edukacjach....nałożyłam maskę odżywczą na włosy ...
i deletktuje sie ciszą...
znaczy tak cicho to,az nie jest....
w kuchni mruczy zmywarka ,którą trzeba bedzie opróznić,w łazience  chachroli pralka ,z ktorej trzeba będzie zaraz wyjąć te cholerne pranie i powiesić....
na balkonie wisza ręczniki na które zacina marznący deszcze i mam to w dupie....

zapuszczam włosy ,więc relaks ....niech się maska wsysa...Kukulska jest w moim wieku (prawie) wczoraj w wywiadzie powiedziała,że zapuszcza włosy ,bo jeszcze nie jest taka stara ,ale to jednak może ostatni raz na długie włosy...
więc ja tez zapuszczam...
potem już trzeba będzie nosic stateczną fryzurę ....

moja sąsiadka o tym nie wie i nosi rozpuszczone włosy ,czasem warkocz....a ma tyle lat jak dwie Kukulskie ,no może jedna i pół...
ale powiadam wam nie ma nic gorszego jak kobita w warkoczu z włosami mysio-siwymi własnymi....
o ile ładniej wyglądałaby gdyby walnęła sobie jakiś kasztan...

a ona na ten warkocz
 jeszcze dwie spinki i basta....
i jej to się podoba...
no i dobra....
ja bym mojej sąsiadce te włosy ładnie podcięła....tak do ramion chociaż....szamponetka z ładnym kolorem...odrazu z 10 lat mniej...
jaką mam ochotę przeprowadzić na mojej sąsiadce matamorfozę...aż mnie nieraz łapy świeżbią ,jak tak siedzi u mnie w kuchni tyłem...żeby złapać nożyczki i cichnąć jej tego chudego mysiego warkocza...
....
ale cenią ją za to ,że opanowała czterech synów ,dobrze ich wychowała,grzeczne ,mądre...jeden nawet został obibokiem na całe życie czyli księdzem...
coś tam studiuje już trzeci rok....nie wiem co może studiować ksiądz...ilośc objawień i niepokalanych poczęć? i jeszcze mu te studia sponsorują durni parafianie...


zaraz konczy mi sie czas delektowania...

i druga zmiana w obozie pracy....niecierpie drugiej zmiany....w sumie pierwszej też....

codziennie słyszę te straszenie o zwolnieniach...

już niech nas w koncu zwolnią....niech już nie słyszę tego w kółko...
traktują nas strasznie ,płacą śmiesznie...a biuro pęka w szwach,na każdego fizycznego pracownika przypada jeden kierownik plus zastępca
,przecież my w zyciu na nich nie zarobimy!
no i  połowę moich podatków idzie na takich jak syn mojej sąsiadki czyli księży...
weś tu człowieku kurwa nie klnij!
.....
mam jeszcze ten komfort psychiczny ,że domowy zarabia dobrze...
zarabia dobrze ,bo oże za granicą....
gdyby robi w tym samym zakładzie gdzie ja ,pewnie jedlibyśmy suchy chleb dla konia....
....
dobra...maska się wchłonęła ,polowę spłynęło....moja pralka własnie się rozbujała i wiruje ,aż szyby w drzwiach latają....
pora dopić kawę,zrobić kanapki do pracy....
...
i znów wrócę padnięta ....pogadam trochę z moimi kochanymi potomkami i padnę jak długa w moimi wygodnym łóżku....

nic mądrego ani lotnego nie napisałam....ale co tam....

piątek, 4 stycznia 2013

eliksir

jestem nieziemsko zmęczona...marzył mi się popołudniowy letarg z kubkiem kawy w moim wygodnym łożku....
jak zwykle nie było mi dane...
całe moje wolne popołudnie ,musiałam wysłuchiwac szlochów mojej znajomej...
w sumie nie wiem dlaczego na mnie padło.....
ani mnie ona ziębi ,ani grzeje....ziembi?
kobieta chciała poczuć się młodo....zamiast kupić sobie krem 30+ wolała umówić się z młodocianym napaleńcem....

i sobie zchrzaniła małżenstwo ,życie i kontakt z dziecmi....

banalne nakrył ich jej mąż i jej syn.....
koncertowo....
wysłuchałam ,sypnęłam kilkoma morałami,chociaż sama święta nie jestem...
i delikatnie dałam jej do zrozumienia ,że mogłaby sobie już pójść....
...i poszła....
Zuzia pisze do mnie sms,że jest u niej H. i ryczy....
czy H. ma zamiar obejść wszystkich znajomych ,żeby powiedzieć jaka jest nieszczęsliwa
kuracja odmładzająca podziałała w drugą stronę....
przybyło jej z kilka lat więcej......

p.s. nie mogę się skupić ,bo kanapowy pieprzy mi coś o H. o swojej pracy i o tym ,że mam wlosy spięte jak jakaś małolata....
.....

wtorek, 1 stycznia 2013

i po

święta to niby ,że relaks i można odsapnąć od dnia szarego????

własnie załadowałam ostatni sort brudnych naczyń w zmywarkę....i ogarnęłam mieszkanie ,przewinęło się przez nie wiele osób....
kilka nawet nocowało czego nie znoszę szczerze....
caly czas gotowałam ,kroiłam ,nakrywałam ,podawałam....

jestem strasznie zmęczona ,a jutro zadzwoni budzik i trzeba iść do pracy....

święta to bardzo męcząca impreza....