niedziela, 18 grudnia 2016

esbecy

A propos "esbeckich emerytur".

Byli esbecy to jest dzisiaj garstka niedołężnych starców. Nie są groźni, zostali pokonani i odsunięci od życia publicznego. Moralność zachodniej cywilizacji w zgodzie z duchem chrześcijaństwa zabrania pastwić się nad pokonanym wrogiem.

A niebezpieczni to są dzisiaj pisowscy mentalni spadkobiercy byłych esbeków. To esbeckie metody sprawowania władzy przez PiS doprowadziły do blokady mównicy w sejmie i do wyjścia wolnych Polaków na ulicę.

niedziela, 11 grudnia 2016

Szafa

Kupiłam dawno temu szafę, starą, brązową... za grosze, odnawiam ją w wolnych chwilach,już rok....

 zdałam sobie dzisiaj sprawę, że odnawianie tej szafy daje mi totalne wyciszenie.... nawet wiatr na koncie nie jest mi w stanie tego totalnego wyciszenia zepsuć 

piątek, 2 grudnia 2016

poniedziałek, 26 września 2016

Terlikowski

Czy istnieje osoba której Terlikowski jeszcze nie wykluczył z różnych przyczyn ze wspólnoty Kościoła?

Na razie Jezus jakoś się trzyma, ale nie wiadomo jak długo.


A co z Franciszkiem?
Jeszcze go nie ekskomunikował Papież z Frondy?

Rydzyk

Rydzyk w 2007 tak powiedział na wykładzie:
"Pani prezydentowa z taką eutanazją? Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza".

czarny protest i Marta w czarnej kiecce

To się nazywa "kłótnia w rodzinie". Aż pisiorków zatkało :D. Widocznie nie ma jeszcze wytycznych z Nowogrodzkiej czy lekko skrytykować Martę Kaczyńską, czy "pocisnąć" Terlikowskiemu ;-)? Pewnie sam prezes wszystkich prezesów jest w ciężkim szoku, że bratanica wycięła mu taki numer (to jest dosłownie ZDRADA) i jeszcze nie wydał odpowiednich dyspozycji, stąd biedne pisowskie trolle nie wiedzą czy popierają zaostrzenie (i tak najostrzejszych w Europie) przepisów dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży czy też nie popierają. O "in vitro" to już w ogóle nie wspomnę.

WODZU wydaj szybko DYSPOZYCJE, bo zagubione PiSklaki nie wiedzą co myśleć! :D

ps. Czy wobec tego pani Marta Kaczyńska popiera "czarny protest"? Czyli zalicza się do grona "lewackich szmat", "feministek", "puszczalskich", "morderczyń", etc.? (to nie moje słowa - tak elektorat wPiSdu określa przeciwniczki zaostrzenia przepisów)

czwartek, 1 września 2016

bezurlopowo

dawno nie pisałam ,bo i czasu nie miałam....

w tym roku całe wakacje przepracowałam....nastały takie czasy ....skumulowało się tyle spraw ,że sama z nieprzymuszonej woli zgłosiłam się na ochotnika...

o dziwo jak ta cała hałastra wybyła na urlopy ,w pracy zrobiło się znośnie....było nas trzy i zakręcony szef....do obsługi też grupki ludzi(małe grupki) .... okazało się ,że  nawet bezdomni wyjechali na wczasy....

pracowało mi się o dziwo dobrze ....w te wakacyjne dni....

w domu cisza ,młodzież wybyła....
dwa tygodnie miałam malowanie i odświeżanie...myślałam ,że zabije tego majstra ,ale wytrzymałam ,uf.....mógł to zrobić w tydzień ,zrobił w dwa z hakiem i to dlatego ,że nad nim stałam i pilnowałam....gdyby nie to pewnie do dziś by się guzdrał.....

maruda,palacz i obibok w jednym.....w dodatku z silną brzusznicą piwną....



powiadam wam w tym kraju nikomu się nie chce robić...a jak robią to na odpierdol....

także wakacje za mną....zaprzyjazniłam się z nową podopieczną.....zabierałam tam mojego piesa ,który biegał jak szalony po wielkim ogrodzie....wielkim zapuszczonym ogrodzie....

jak już jest bieda ,to nawet o porządek się nie chce dbać....nie wspomnę o ogrodzie...

myślenie....jestem biedna ,więc wszędzie będzie na dodatek syf .....

Polska to dziki kraj.....


tak więc wracałam sobie z pracy całkiem na luzie ,gotowałam swoje ulubione dania .....zaczytywałam się w książkach z biblioteczki syna...popijałam jesienne wino.....

i czy nie mogłoby tak być ,żeby pracować  mniej a wydajniej....czemu u nas trzeba wszystko hurtowo i na odpierdol....

....młodzież jeszcze nie wróciła.....mieszkanie mam pachnące i  czyste.....i nie chce mieć już nigdy nic wspólnego z tym panem złota rączka....nie polece nikomu.....no chyba ,że ktoś lubi się znęcać nad samym sobą.... najgorsze ,że facet myśli ,że byłam zachwycona ....


jutro mam dzień wolny ,praktycznie....bo tylko jedna sprawa i to o 11-stej.....pojadę rowerem.....wracając zajadę do koleżanki ,która zaprosiła mnie na placki kartoflane....

narobiła mi takiej chęci ....że chyba nie zasnę....

gdybym miała pracować takim rytmem jak w wakacje....mogłabym ich nie mieć wcale...


czwartek, 14 lipca 2016

apel smoleński

w sumie popieram propagowanie Apelu Smoleńskiego gdzie się tylko da, wbrew logice, na chama, bezczelnie. Bo dzięki temu przyjdzie taki moment, ze nawet ciemnemu ludowi zacznie się chcieć rzygać na PIS(PRL)owska propagandę

piątek, 1 lipca 2016

tylko spokojnie tylko jak

jestem  wkurzona i rozżalona...młody stracił pracę,nie było to może szczytem marzeń ,ale blisko ,spokojnie i wydawało się miło....

on znosi to spokojnie ,ja mam wkurwa.....to młody ,pracowity człowiek ,a jakiś facet na górze zdecydował :ty ,ty ,ty i ty dziękujemy...

mam chęć przejść się tam i powiedzieć temu ważniakowi na górze ,że .....właściwie co ja mu powiem ...

muszę to odchorować....

na dodatek na horyzoncie pojawił się kolejny domek z ogródkiem...zawsze w sezonie mamy napady domkowe....chociaż mieszkanie w bloku jest wygodne ,spokojne .....to marzenie o domku z ogródkiem ,gdzieś siedzi w głowie....

obejrzałam go powierzchownie....ale znów poczułam ,że to może być to...już się widziałam tam na ganku z kubkiem gorącej kawy o poranku....kiedy jeszcze wokół taka cisza....taka jak lubię...

domek w mieście ,bo z wygody pt.: wszystko pod ręką nie zrezygnuje....nie warto

oczywiście jak co roku ,przejdzie mi z hukiem i na następne miesiące pokocham swoje mieszkanko w blokowisku.....

w pracy zaczynają się urlopy....dobrze ,że dzisiaj miałam możliwość wyjść wcześniej ,sprawa młodego nie pozwala mi się skupić....tak mi go żal....

taka Polska właśnie ,jeden podpierdala na drugiego ,niszczy i cieszy się jak mu nie idzie....a w niedziele do kościółka ze złożonymi rączkami....taka wiara wybiórcza ,tfu...

....mam nadzieję ,że się pozbieram....popłakałam bym sobie trochę ,ale nawet nie mam kiedy i gdzie ,bo do młodej zjechali się znajomi....i jest ich pełno ,wszędzie....
szanują to co się stało i pokój młodego omijają na paluszkach...

ugotowali dzisiaj wspaniałą potrawkę ,moje kubki smakowe -zachwycone....

ruszamy z akcją zbierania na aparat słuchowy dla dziewczynki z domu dziecka...kasa by była ,ale wszystko pożera wręcz program 500plus.....nie ma już żadnych darmowych kursów ,zajęć i projektów ,wszystko idzie na 500plus i to jest przerażające....

ostatnio składała wniosek pani ,która jest bardzo bogata ,jak to się mówi :pieniędzmi sra....

na odchodne rzuciła ,że da dzieciakom na kieszonkowe....

a my kurwa ciułamy grosz do grosza ,żeby pomóc głuchoniemej dziewczynce...której na dodatek pokazano ,jak będzie słyszeć w tym aparacie ,założono ...a potem ,że jeśli tak chce musi wyłożyć kasę.....

skurwysyństwo ,jeśli jest wynalazek ,który może pomóc powinien być dostępny....

Rydzyk dostał kolejną transze za wygrane wybory,co tam chore dzieci....

i śpij tu  człowieku  spokojnie...

na szczęście oprócz tych gorliwych katolików są też dobrzy ludzie ,którzy pomogli ....i aparat będzie....


 

 

niedziela, 5 czerwca 2016

bida

upał  ,uwielbiam mieszkać w mieście ,ale kiedy jest taki upał ,bardzo chętnie w wolnym czasie uciekam na wieś do babci do jej pięknego ogrodu i sadu....uwielbiam tak wylegiwać się w hamaku,czytać ,gadać ,jeść i pić kawę....

dwa dni spędzona w ciszy i lenistwie spowodowało ,że wjeżdżając do miasta miałam"banana na ustach" ,lubię ruch ,tętniące ulice....pędzących ludzi.....takich kolorowych ....jestem mieszczuchem....

pani Berta rozchorowała nam się na dobre....dali nam do pomocy inną nową kobietkę,obserwuje ją dopiero tydzień....staram się nie oceniać od razu ,bo już kilka razy się "przejechałam"....ale pierwsze wrażenie : wyniosła pinda 

i gitara....


dziewczyny prawie wcale z nią nie gadają ,ich ocena jest bardziej....ale zobaczymy ,może się mylimy ...

ogólnie zaczynam dusić się w tej pracy....może to już tęsknota za urlopem...nie wiem....

cały czas myślę ,żeby otworzyć coś swojego....mam czasem przypływy energii i pomysłów....
a potem mi przechodzi....wychodząc z pracy o 14-stej mam wszystko gdzieś i o nic się nie martwię ,a ze swoim byłoby już inaczej.....

plusy i minusy....

w tym roku nie zaplanowałam na urlop żadnych wyjazdów...bo marzy mi się remont łazienki....

nie wiem co mną kierowało w wyborze tamtych kafelek i kolorów....myślę ,że to syndrom ,żeby bardziej podobało się mamie i babci i tzw.ludziom .......

bo przecież mi zawsze podoba się coś innego ....
już teraz do tego dojrzałam.....ale wpływ mamy i babci na mnie był duży i dlatego teraz wiem co kierowało  moimi życiowymwyborami.......serce -trochę ,głowa -trochę ,większość babcia i mama....





spotkałam wczoraj koleżankę ,dawną....fajna osoba ,zawsze energiczna ,bardzo ją lubiłam....

daaawno nie widziałam.....nadal jest fajna i energiczna ,ale! dosłownie obrośnięta w tłuszcz....jej buzia taka ogorzała ,wypełniona tłuszczem....i te opona...tragedia....nogi ,uda! jesos

nie mogłam się skupić na  rozmowie z nią...co ona ze sobą zrobiła!?

ja rok temu przeszłam na bardzo fajną dietę,efekty są ,trochę sobie odpuściłam   ,ale od dzisiaj jem połowę .....znów się biorę,nie chce mieć takiej wielkiej dupy!


koleżanka zaprosiła mnie na kawę w środę....do takiej fajne kawiarni....

tak w ogóle przyjechała z Anglii....na dwa tygodnie...

chyba widziała mój szok....rzuciła coś w stylu ,że ona wcale nie gotuje ,wszystko zamawiają ,bo taniej i szybciej....

kupne żarcie....

nie przepadam za gotowaniem....ale kupne żarcie? kojarzy mi się z kucharzem ,który pali fajkę na zapleczu ,nie myje po tym rąk i co jakiś czas dłubnie sobie w nosie....



.....o polityce nie napiszę....bo czuje jakiś przesyt....czekam na totalną obsuwę jedynej słusznej partii....

tym bardziej ,że u nas brakuje już kasy na 500 plus....codziennie na korytarzu słychać awanturujące się matki ...
te roszczeniowe ,co narobiły dzieci ,nie myśląc jak je wychowają bez kasy ,pracy ,a czasem bez ojca.....im się należy mieszkanie ,im się należy opieka....
znam wiele kobiet w ciężkiej sytuacji ,ale radzą sobie jak mogą bez pretensji ,że ktoś ma im pomóc i basta.....

z unijnych pieniędzy wyremontowano ostatnio chatę matce sześciorga dzieci,pieknie wyremontowano .....już po miesiącu była sodoma i gomora ,ona nie sprząta ,nie dba.....pali ,pije kawę ,dzieci w samopas....
nie wierzyłam ,że tak można zdewastować wyremontowane mieszkanie w miesiąc!

ja czerpie moc od kobiet zaradnych ,a mam ich wokół kilka.....np.Marzenka ,która szuka szczęścia i nie może go znalezć ,ale pracuje ,zarabia ,wie ile może wydać ,owszem korzysta czasem z pomocy ,ale dba ,ogarnia ....nie żali się....jej syn jest fajnym człowiekiem....


podziwiam ją ,bo na miesiąc ma do dyspozycji na prawdę małą sumę ,ale tak kombinuje ,żeby starczyło....


cóż.....życie...

powtarzam dzieciom ,żeby nigdy nie doprowadzili do tego ,że będą bidować... boję się biedy ,a kilka razy zaznałam....chociaż nie chodziłam i nie wykrzykiwałam ,że mają mi pomóc.....


.....       bieda jest straszna....

jak widzę ludzi labidzących ,że mają biedę ,a w ręku trzymają papierosa ,to mam mieszane uczucia....
na fajki mają....

ale już na zapłacenie rachunków nie....inni płacą regularnie ,a oni nie mają....  




...a tak w ogóle chciałabym wygrać w totka ,kupiłabym sobie dom na wsi i czasami tam jezdziła.....

bo ja uwielbiam miasto....tu czuje ,że żyje....


   

środa, 18 maja 2016

Motłoch ma to co chciał! Motłoch się cieszy, bo motłoch dostanie " po pincet "

miałam nie zajmować się polityką ,bo i tak to nic nie da...ale muszę o tym wspomnieć...Jakaś niewydarzona, ruda pinda z PiSu proponuje fizjoterapeutom stosowanie klauzuli sumienia! FIZJOTERAPEUTOM!
- Pani na interdyn? Solux? Wirówki? A wkładkę domaciczną ma pani założoną? Oooj, kochaniutka, nic z tego - zabiegu nie będzie!
Następny proszę!



 A gdzież to dziś przebywał cały pisi /nie/rząd, długopis - duda i pół sejmu? Ano tu:
W środę w Toruniu został konsekrowany Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II. Uroczystości przewodniczył legat papieża Franciszka, kardynał Zenon Grocholewski. (http://www.tvn24.pl)
Było bardzo miło! Pokłony złożyli, rydzykowi po kolana się kłaniając nisko! O przywiezionych " marnościach " - nie wspominano, bo w tak " znakomitym " towarzystwie - o "pieniędzorach" się nie mówi....
Dostali po obrazku, z autografem toruńskiego zbója!
No i jak tu się nie wqrwiać?



p.s.
" I głowy unosimy znad poduszek,
Czy wreszcie przyszła pora wstać
Dobranoc, Europo,
moja Europo.
Dobranoc, Europo,
ty idź spać.
Dobranoc, Europo,
moja Europo.
Dobranoc, Europo,
ty idź spać ..."
Tym fragmentem pięknej piosenki K. Daukszewicza, znowu aktualnej? - powiem Wam Dobranoc:)

dobry czas.....śpiączka......

przy okazji operacji ludzi w śpiączce,o których dzisiaj bardzo dużo mówiono w TV....
zaczęłam wracać do tego co stało się w rodzinie Iwony...rodziny rozbieganej ......pędzili ,mieli plany ,rozmijali się....nie mieli dla siebie czasu ....nie mieli czasu dla swojego syna,on zawsze jakiś taki sam ,w tych półinternatach ,na stancjach ,nie było między nim więzi....
.....i nagle miał wypadek ,zapadł w prawie roczną śpiączkę....

przed wypadkiem nigdy nie można było zastać Iwony w domu ,zresztą oni do tego domu wpadali tylko wyspać się ,umyć i przebrać...nie mieli czasu na nic...
ich małżeństwo też nie miało czasu....

Grzesiek zapadł w śpiączkę....przywieziono go do domu....
zaczął się etap życia,w którym nagle wszyscy zwolnili ....Iwona wzięła urlop ....

zaczęła się walka...

podziwiałam ich ,bo zaczęli ją bez rozpaczy ,paniki....wymieniali się przy Grześku 
cały czas ktoś koło niego był ,cały czas ktoś mu coś czytał ,mówił do niego...

często do nich wpadałam ,już nie musiałam zapowiadać się telefonami ,chociaż nawet jak się zapowiadałam Iwonie zawsze coś wypadło w ostatniej chwili...a teraz była w domu...

ich dom zaczął być domem ,takim ciepłym ,pełnym....na gazie gotowała się zupa...na tarasie było mnóstwo kwiatów i spały psy,które zaraz po wypadku Grześka przybłąkały się pod ich dom i stały się jego  mieszkańcami....

bardzo ładne ,fajne i bardzo zatroskane stanem młodego....

czasem zastanawiałam się czy to nie anioły jakieś....

Iwona robiła kawę ,kroiła ciasto ,a ja siadałam w tym czasie obok łóżka Grześka i zaczynałam mu czytać..on bardzo lubił fantastykę,kryminały....

często wymieniałam kogoś ,kto czytał i już musiał iść ,często byli to koledzy Grześka ,jego babcia ,która wyglądała słodko czytając kryminał ,albo coś o ufo (bo to też była pasja Grześka).....babcia ,która krążyła między serialami w tv ,a wieczornymi mszami w kościele ....czytała z zapartym tchem :Władce pierścieni......

Grzesiek wybierał sobie co chciał ,żeby mu czytano,Iwona odczytywała to z jego oczu........
więc wybierał coś ze swojej kolekcji.....o ile ktoś nie kupił mu nowej książki....
dostał wtedy wiele książek ,wiele było podpisanych przez samych autorów...

bardzo lubiłam mu czytać.....wyciszało mnie to ,czułam się dobrze....z czasem zanim zaczynałam mu czytać ,opowiadałam mu co słychać i takie tam....

często siedzieliśmy obok niego większą grupą....nasze rozmowy były jakieś takie wyższych lotów ,mimo ,że przyziemne jak rzodkiewka....przyświecał nam cel....i to było wspaniałe...młodzi ,starzy ,dzieliła nas przepaść ,a mimo to gadało nam się świetnie....



obserwowałam jak Iwona z Pawłem mimo tej tragedii ,bardzo zbliżyli się do siebie....Paweł zaczął bardzo dbać o ogród ,Grzesiek często leżał na tarasie ,albo w salonie z widokiem na ogród.......więc Paweł dwoił się i troił ,żeby było pięknie....


były grille i ogniska i wieczory filmowe....wszystko toczyło się wokół łóżka Grześka...

ludzie wchodzili do ich domu....i nikt nie zadawał zbędnych pytań....przychodzili ,żeby poczytać Grześkowi ,coś mu przynieś .....takie niezobowiązujące ,takie normalne....

powstała taka przystań ,przy łóżku Grześka.....jakaś siła gromadziła przy nim ludzi...
przychodzili nawet ci co nie byli ,aż tak z nim blisko...
stawali w drzwiach pytając się czy mogą poczytać Grześkowi ,albo coś mu powiedzieć....a może pomóc,w czymś....

Iwona zawsze cieszyła się z takich gestów....nie było jej tak ciężko....

moje dzieci też tam przesiadywały....młody grał Grześkowi swoje nowe utwory ....raz nawet zaciągnął tam swój zespół....

drzwi domu Iwony były szeroko otwarte dla wszystkich ,którzy chcieli coś dla Grześka zrobić...

po pracy zawsze zachodziłam do nich ,chociaż na 15 minut....

wymieniałam Iwonę w czytaniu ,ona  w tym czasie mogła zrobić coś innego....zazwyczaj w połowie czytania ,ktoś wpadał w odwiedziny i wymienialiśmy się przy Grześka łóżku.....nigdy nie był sam...jego dzień wypełniony był ludzmi....

ten dom tętnił ....ale nie było to męczące....wszyscy starali się nie być ciężarem ,wszyscy chcieli zrobić coś dla Grześka....

po roku Grzesiek wybudził się ze śpiączki....to było przeżycie

....płakaliśmy wszyscy ,tym bardziej ,że jego pierwsze słowa to :dziękuje wam ,że tu byliście...

z tego co opowiadał ,słyszał jak mu czytamy ,opowiadamy .....że nie bał się ,bo cały czas ktoś było obok....


Grzesiu pojechał do sanatorium ,

nagle nie było kogo odwiedzać....kilka razy zachodziłam do nich do domu ,chyba już z przyzwyczajenia....

na tarasie kwiaty zwiędły.....psy przeniosły się do domu babci....

Iwona wróciła do pracy ,brała pojedyńcze zlecenia ,między czasie jezdziła do Grzesia....Paweł pojechał na kontrakt ,firma i tak "poszła " mu na rękę,gdy Grzesiu chorował....

kilka razy pod drzwiami ich domu  spotkałam  znajomych Grześka,którzy kiedyś przychodzili mu czytać.....spędzić tu czas....

wydawało mi się ,że czuli taką samą pustkę jaką ja poczułam...


  cieszyliśmy się ,ze Grzesiek wyzdrowiał ....

ale ta przystań jaką on nam stworzył ,nagle przestała istnieć....nie było już miejsca stałego w którym on był ,w którym byliśmy mu potrzebni.....do którego przychodziliśmy o każdej porze....i witano nas z otwartymi ramionami....



Grzesiu z jednego sanatorium pojechał do następnego ,załatwił  mu to jego chrzestny....właściciel kilku uzdrowisk....

Iwona znowu zaczęła dużo palić,do domu wracała tylko ,żeby spać....

.....rodzina ,znajomi ,którzy przybywali tłumnie do ich domu....nagle nie byli potrzebni....chociaż wielokrotnie odwiedzali jeszcze ich dom....całując przysłowiowo klamkę...


Grzesiu wrócił do pełni sprawności,ale chyba nie chce wrócić do domu....ostatnio był w sanatorium ,aż w Portugalii i tam też został ,żeby kontynuować naukę....bardzo mu w tym pomaga jego chrzestny....brat Iwony......



dzięki chorobie Grzesia ,śpiączce....na chwilę wszyscy zatrzymaliśmy się w tym biegu....nagle potrafiliśmy znaleśc czas  żeby usiąść ,poczytać ,pogadać....

głupio to zabrzmi ,ale to było fajny czas.....

Grzesiek zafundował nam reset ,który może czegoś nas nauczył....

szkoda ,że jego rodzice ,znów nie potrafią ze sobą być....

dom stoi pusty....

babcia wróciła do seriali i mszy w kościele...
....te dwa psy ,które przeniosły się do niej...z dnia na dzień zniknęły....poszukiwania ,ogłoszenia...nic....


kto wie może to był faktycznie anioły....

poniedziałek, 16 maja 2016

w dzisiejszych czasach „lepiej głośno przeklinać, niż być cichym skurwysynem”.

Uwielbiam Panią Bukę, znacie?
Albo Umiarkowanie Zimną Sukę:
– „I chuj”- pomyślałam. Bo myślę raczej zwięźle.

komfort

oczywiście życie nie lubi próżni na miejsce Beci ,tymczasowo ....przyszła Monika....

ten sam typ ,może nawet gorszy.....też ta partia...


 

ale jak na razie ,stara się wkupić....zobaczymy jak się rozwinie współpraca




Jola zaliczyła depresję.... zawsze twierdziłam i twierdzę nadal ,że na depresję popadają ludzie ,którzy nie mają co robić,mają czas  ,wiedzą ,że dzieci sobie poradzą ,mąż czy żona też.....

a ja w tym czasie zamknę sie w pokoju i będę się lenić..

dlaczego na depresję nie zapadła moja znajoma ,która ma dwoje niepełnosprawnych dzieci? chłopców niechodzących ? 
bo nie ma na to czasu ,bo walczy dla swoich dzieci o każdy dzień....
beznadziejnie zapowiada się ich przyszłość ,ale ona walczy....nie może sobie pozwolić  na luksus depresji.....ma co innego na głowie....



Jolka właśnie tak ma....dzieci w miarę ogarnięte ....mąż gospodarny ....dom piękny...wszystko jest ,wszystko Jolka ma....do szczęścia potrzeba jej tylko depresja....

nie będę się więcej wypowiadać na ten temat ,bo to dla mnie niezrozumiałe....żeby popadać w takie stany.....chodzić cały dzień w piżamie....i leżeć w łóżku oglądając tv ,a za ścianą jeszcze małe dzieci ,jeszcze młody mąż....






.... zaczyna się wypłata 500 plus....od początku mam mieszane uczucia.....patologia zaciera ręce.....a dzieci  nadal będą chodzić głodne i brudne....roboty z tym masę....owszem są mądrzy rodzicie ,którzy spożytkują tą kasę....ale patologia zrobi co chce....



a i jeszcze usta Ewki....zrobiła sobie usta! nadmuchane dwie wargi....

czy kobiety które robią to sobie nie widzą jak to wygląda?

Ewka ma teraz ksywę Minge.....bo ten sam model ust......

najśmieszniejsze ,że Ewa nie jest jeszcze taka stara i brzydka ,żeby się szprycować botoksem ....a ona bakcyla złapała....

najpierw wchodzą usta ,potem Ewka.....

widzisz a nie grzmisz....

.....samotność

w pracy dobra zmiana wychodzi nam bokami ,nawet moja kochana Trójka nadaje jak radyjko ojca dyrektora .....powiem po młodzieżowemu :kurwa żal!    muza jeszcze spoko.....ale karnowski w mojej trójce ,albo ten małolat pereira.....i semka....,aż sobie splunę...tfuuuu

muszę odpłynąć myślami gdzieś na te trzy lata dobrej zmiany....bo zapluje się na amen....

Becia awansowała ,bo to stara pisiówa jest,no ale jak szybko awansowała tak się szybko pochorowała....i

 nagle wszyscy jej przyjaciele z kółka różancowego pod wezwaniem samego Rydzyka zapomniało o Beci....Rydzyk też zapomniał ,bo kto by pamiętał o kimś kto nie ma kasy na radyjko....bo musi leki wykupić.....przecież ma być odwrotnie....


żal nam się jej zrobiło i odwiedziłyśmy ją w szpitalu.....dobrze ,że w ostatniej chwili Jagna odpięła od bluzy znaczek KODu ,z ostatniego marszu ....Becia mogłaby zawału dostać....

ale pomijając te polityczne bagno ,w którym siedzimy po uszy.....

Becia jest chora bardzo....wyniki ,ma złe ,bardzo złe...tak złe ,że lekarz mrugał do nas znacząco cobyśmy się tak w nie dokładnie nie wczytywały i to na głos.....

znów pojadę po młodzieżowemu : --smuta wielka....

zapytałyśmy się Beci co by chciała ,jakaś zachcianka czy coś.....a ona ,że zjadłaby kawał ciasta cappuccino ....i lody i białą czekoladę....

takie przyziemne ,żadne tam skoki z bandżi i inne nurkowania w rafie koralowej.....

pognałam z Anką do marketu ,nakupiłyśmy cały kosz  i zrobiłyśmy sobie babski wieczór na oddziale...

mmmm jakie te ciasto było dobre!!!  

poczęstowałyśmy współlokatorkę Beci...
jadła tak zachłannie ,że wszystkim nam się ryczeć chciało....

Becia to samo....wszystko na raz....

i tyle te życie warte .....że na koniec się nawpieprzasz  wszystkiego czego sobie odmawiałaś przez pół życia....

a nawet całe....

Becia kiedyś miała raka piersi...wyszła z tego.... tym razem bolało ją coś w nodze....myślała ,że to zakwas ,zmęczenie .....
 .......

nie widziałam jej przeszło tydzień.....i wbiło mnie w ziemię jak ją zobaczyłam...

aż niemożliwe ,że człowiek w tak krótkim czasie może się tak fizycznie zmienić.....

przez chwilę była zaskoczona.......

odkąd tu leży ,nikt do niej z jej bliskich nie zajrzał.....

jak nas zobaczyła .....sama nie wiedziała co robić....

....


spędziliśmy z nią cały dzień....objadłyśmy się białej czekolady.....i uśmiałyśmy się do bólu przepony....

lekarz odprowadził nas do samej bramy.....opowiadając o jej szansach ,a raczej o braku szans....



do dupy z tym wszystkim.... 


nikt mi tak ciśnienia nie podnosił jak ona....



 

niedziela, 15 maja 2016

Po co nam Hamas? Mamy własny u steru rządów – Chamas.

i pomyśleć, że wszystko zaczęło się, gdy Michał Boni nie zgodził się zalegalizować Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, mielibyśmy przynajmniej jakieś rozsądne oparcie, no ale jak nie dowierzacie fizykom to macie jak macie; ja słyszałem że ostatni psychiatra wysiadł już jakiś czas temu, teraz zdaje się, że wysiadają piloci.

niedziela, 3 kwietnia 2016

aborcja

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/171146/pieklo-kobiet

 Wszystkich facetów (w tym sukienkowych), którzy chcą decydować za kobiety o antykoncepcji hormonalnej, spiralach, pigułkach po, czy aborcji, należy wstępnie wykastrować (nie chemicznie lecz fizycznie i bez znieczulenia)! Co by nawet przez przypadek (pęknięta guma), a tym bardziej przemocą (fizyczną lub psychiczną), nigdy, żadnej kobiety nie zapłodnili.
Z nawiedzonymi babami, też sobie poradzimy. Wystarczy je wysłać na krótki staż przy opiece nad najbardziej upośledzonymi (poszkodowanymi) dziećmi.
I po ptokach, tematu nikt nie ruszy





 wiara sukienkowego powinna być udowodniona na mszy prymicyjnej. Na poczatek wydezynfekowany (lub oblizany wstępnie) kozik prymicjant otrzymuje do ręki i obcina sobie pierwszorzędne i drugorzędne cechy płciowe widoczne na zewnątrz. To będzie dowód jego wiary. Wszelakie przyrzeczenia, święcenia i inne bzdety to tylko nic nie warty rytuał czyli jedna wielka ściema dla ciemnego ludu. Zaś pomysł z nawiedzonymi babami także jest przedni, posłanki i aktywistki partyjne powinny świecić przykładem. 

 Katolicyzm to ideologia szkodliwa, wsteczna i niosąca potencjał krzywdy ludzkiej. Chrześcijaństwo ma na twarzy kaganiec świeckich demokracji i tylko dzięki temu nie jest (póki kaganiec siedzi) tak niebezpieczne dla ludzkości, jak było w ciągu całego swego istnienia. Wg mnie powinno zostać całkowicie zniszczone lub choć zmarginalizowane i całkowicie pozbawione wpływu na politykę i życie społeczne. Zwyrodnialcy w koloratkach zwani kapłanami katolickimi wprowadzili wartości pseudo chrześcijańskie oparte na dyktaturze bez prawa głosu, myślenia i decydowania o samym sobie. Trzeba z tym skończyc.

czwartek, 31 marca 2016

katastrofa smoleńska

fatalny dzień dla Polski.
Prezydent wyręczający wymiar sprawiedliwości i rozdający akty łaski według klucza partyjnego - smutny dowód upadku instytucji.

Minister Obrony Narodowej snujący teorie spiskowe i kolportujący urojenia.

 Teraz na czoło wysuwa się nowa narracja, „potencjalna wada fabryczna”, która rzekomo została zignorowana. Oczywiście żadnego konkretu nie dostajemy, wszak wtedy narracja mogła by szybko spalić na panewce. A tak obecny szef MONu może bez przeszkód insynuować co chce. Poprzednio uskutecznianych teorii, z których każda w swym czasie była równie przełomowa i znacząca, jak ma to w zwyczaju albo wypiera się w żywe oczy, albo mówi o nich jakby to nie on był ich siewcą.

piątek, 25 marca 2016

zebrać

przytrafiła nam się nie lada historia...aż wszystkie wylądowałyśmy w szpitalu z lekkim podtruciem....

za całość odpowiedzialna jest Berta.....ale jako zasłużona pisiówa została na razie odsunięta na tzw.inną parafię...sprawa zamieciona pod dywan ,a my za tzw."mordę w kubeł" dostałyśmy bony świąteczne na całkiem przyzwoitą sumkę....



Berta  to przeżyła na prawdę........w życiu nie spodziewałabym się zobaczyć ją płaczącą szczerze nad naszym losem ,znosząc dzielnie widok rzygających ( i nie było to spowodowane zatruciem alkoholowym )...

dużo by opowiadać...
dwa dni męki ,potem już luz...byłyśmy najweselszą salą na oddziale , pospałyśmy sobie ,w nocy zamawialiśmy chińskie żarcie i wielki szacun dla dostawcy,musiał stanąć na głowie ,żeby nam to dostarczyć....miał  w tym podwójny interes :pierwszy: sowity napiwek ,drugi:na dyżurce siedziała młoda pielęgniarka ,do której podobno wzdycha już pół roku....

 



już jestem w domu....młodzież bardzo się przejęła...do tego stopnia ,że okna pomyte,podłogi wypastowane  ,lodówka pełna ,nawet drzewko obwieszone jajkami stoi w dumnie w salonie...


ciekawe doświadczenie ,na prawdę....dziewczyny były super ,polubiłam je jeszcze bardziej ....mimo ,że musiałyśmy się zmierzyć z tak obrzydliwą ,okupioną wymiotami i innymi takimi przygodę...



muszę zebrać myśli...zwolnić ,pobyć z rodziną....może nawet wybiorę się na proszone śniadanie do znienawidzonej przez całą familię ciotki....

jestem bohaterkom w swoim domu....na fejsie wisi zaproszenie od grubej Berty....to musi coś znaczyć....

zwolnijcie....rozkoszujcie się powolnie płynącymi minutami....

nic nie musicie....bo i tak skończymy wiadomo gdzie....

i wiadomo,że żadnego raju nie ma.....


 

niedziela, 6 marca 2016

szafa

jak każdego w tym okresie dopada grypa....dopadła i grubą Bertę...praca bez niej ....mmmm ,tak powinno to wyglądać....dlaczego zawsze znajdzie się jakaś menda ,która będzie zatruwać nam życie....

z tamtej pracy odeszłam głównie przez Monikę....w życiu nie spotkałam tak toksycznego człowieka....ona wysysała całą moją energię.....najgorzej ,że nikt jej tego nie powiedział....

że jest taką głupią krową.....

ostatnią ją spotkałam między regałami w tesco ,zadała mi tysiąc pytań....odpowiedziałam na dwa....

odchodząc czułam jej wściekłość....

jakiś czas temu nauczyłam się eliminować takich ludzi ,ze swojego otoczenia...

trzeba szanować siebie ,szanować swój czas i swoje nerwy....

....ostatnio ,(a może nie ostatnio to jest jakiś proces)moja rodzina ta dalsza ,ale bardzo kiedyś zżyta ,po śmierci dziadka rozchodzi się w szwach...to się widzi ,to się czuję....

dziadek miał silną osobowość , nie miałam pojęcia jak bardzo scalał naszą familię....

babcia już taka nie jest....chociaż bardzo się stara....

zresztą babcia jest jak  ja ,znaczy ja jestem jak ona....domator ,kochający święty spokój i porządek....nigdy się nie nudzę i nigdy nie mogę się wyrobić....

tak jak ona potrafię się zaczytać na śmierć ,wciągnąć w robienie na drutach ,ostatnio haftujemy obie,wymieniamy się pomysłami ....to będzie trwać czas jakiś ,potem już nigdy do tego nie wrócimy....bo wena się skończy nagle i natychmiastowo....

organizujemy babci urodziny niespodzianka....pomysł mojej mamy...

ja na taką niespodziankę byłabym zła....wiem ,że babcia będzie wściekła....ale kto ma odwagę sprzeciwić się mojej mamie....

historia jest rozwojowa ,jeszcze mi się nie śni po nocach....(ale będzie)

w domu mam nowy mebel....starą szafę ,która stała latami w piwnicy sąsiada....chciał ją wywalić....a młody podjął się ,że ją zrenowuje ....

przyznam  ,że do końca nie wierzyłam ,że wytrwa ...
 a on wszedł w tą renowację jak w ciepłą wodę w basenach geotermii Rydzyka ....

odpicował mi tą szafę tak ,że się poryczałam....patrząc na nią przypomniały mi się czasy dzieciństwa....taką szafę mieliśmy w naszym wielkim domu na wsi ...stała na strychu ,miejscu magicznym i tajemniczym....

młody sprawił mi wielką przyjemność....nawet nie wie jak wielką....wzdrygnął tylko ramionami....mówiąc ,że mógłby lepiej ,ale już mu się wena skończyła.....nagle i natychmiastwo

skąd ja to znam....



p.s.  cytat znalazłam :"Dlaczego szukasz pokoju, kiedy stworzona jesteś do walki. Dlaczego szukasz przyjemności, kiedy stworzona jesteś do cierpienia." -modlitewnik Marty Robin daje do myślenia.

środa, 24 lutego 2016

resort

dobra uf......miałam nie zajmować się polityką.....przynajmniej w domowym ognisku....

w pracy od czasu do czasu....

gruba Berta wierna pisiówa sprawia ,że nie muszę rano pić kawy.....(to nawet w sumie zdrowiej)....

w poniedziałek nie wytrzymałam i widząc jak się odpicowała w okropną żółtą kieckę odpaliłam : pani Beato poprawiło się pani w tej nowej Polsce ,dobra zmiana...

gruba Berta roześmiała się niby szczerze...nie byłyśmy same ....mało tego były osoby ,którym Berta wchodzi w dupę bez wazeliny.....(to norma w tym środowisku)

moja satysfakcja trwała ,krótko.....ale za to smakowała wyśmienicie....nawet pani Ania przybiła mi piątkę....

gruba Berta rzuciła mnie na najtrudniejszy rejon....

jest ciężko ,ale ciekawie.........i nawet wzruszająco...

 w sumie zemsta jej nie wyszła.....

niestety Wolska jest już faktem....czasem oblewa mnie strach....a czasem myślę sobie ,że nie pozwolimy na to ,my normalni....




mój dom po kolejnym remoncie jest coraz doskonalszy.....i właśnie "przyszły" moje nowe perfumy ,które wyniuchałam od jednej pani w galerii....

podeszłam do niej i zapytałam czym tak obłędnie pachnie...i o dziwo powiedziała mi......nie wiem czy ja odpowiem na to pytanie,jak ktoś mnie zapyta....


a z kogo jestem dumna w tym tygodniu?  z Marzeny...w końcu wypieprzyła z życia tego barana....który twierdził ,że miała szczęście i powinna być wdzięczna ,że ją wziął....

facet bardzo zle traktował jej syna....krew się we mnie gotowała.....tym bardziej ,że to dziecko ,12-sto letnie....jak można być takim prymitywem....

.....Marzena na chwilę przez te zakochanie straciła kontakt z rzeczywistością.....na szczęście na chwilę....

spakowała co miała i odeszła....

jesteśmy z tego pokolenia ,w którym wmawiano kobietom ,że szybkie zamążpójście to największe szczęście,że posiadanie męża to spełnienie całkowite....


co za bzdura....

teraz dziewczyny są mądrzejsze....jeszcze kościółkowa ciemnota miesza im w głowach....ale one wiedzą swoje.....


uwielbiam jak ktoś mówi : żyje dla siebie ,żyję jak chce......nikomu nie muszę się tłumaczyć.....decyduje sama za siebie....

Marzenie będzie ciężko finansowo....ale uśmiech jej syna ,wynagrodzi wszystko..... 


co mi się marzy?  trochę czasu dla siebie...

ostatnio głośno wokół ,pełno ludzi i wszyscy głodni....gotuję więc,goszczę ich ,gadamy i gadamy.....
......


.




niedziela, 21 lutego 2016

Wałęsa .....Największe cierpienia z powodu internowania odniósł prezes Jarosław...

Kolejny wzwód pisiaków nad ubeckimi kwitami. Kiszczak się śmieje w grobie....

 Zza grobu karmi ich ubeckimi kwitami, a oni jedzą  mu z ręki aż się zachłystują

.Historie trzeba napisać na nowo, to nie Lech Walesa , a Lech Kaczyński stal na czele strajków.

Czy PiS-dyplomacja zajmie się odpowiednio szybko poinformowaniem o tym całego świata ?

 Nagroda Nobla należała się Lechowi Kaczyńskiemu, a nie Lechowi Wałęsie, Sztokholm był informowany - przecież "specjalne czynniki" posyłały do Sztokholmu teczki Walesy ( może kopie tych teczek, które bada teraz p.Kamiński ? )
Czy PiS-dyplomacja zajmie się "przepisaniem" Nagrody Nobla, jaka otrzymał, o zgrozo, Lech Walesa na Lecha Kaczyńskiego


p.s.  De Niro i Lech Wałęsa - Gdańsk, 1989. Andrzej Duda może sobie zrobić zdjęcie z Samuelem Pereirą.

poniedziałek, 15 lutego 2016

walentynki

mój sąsiad ,dzisiaj z rana widząc wzmożony ruch panów w osiedlowej kwiaciarni ,powiedział tym swoim pijackim tonem ,zerkając jak walczę z dwoma workami śmieci :- niech się nie posrają z tymi walentynkami.....

uśmiałam się pod nosem ....

.....mnie remont gniazda kosztuje nie tylko sporo kasy ,ale i sporo nerwów ....

faceci myślą ,że mogą cały dzień wyzywać,marudzić,wytykać błędy ,dokuczać zwyczajnie ,a wieczorem zrobią kolację ,dadzą bukiet kwiatów ,dorzucą coś jeszcze i kobieta  nagle zapomina i kocha jak opętana....

ale niestety tak to nie jest....i facet tego nie ogarnie....

po za tym kobiety coraz bardziej się cenią ....szanują i nie boją się....tego też faceci nie ogarniają....

pracuje z kilkoma rozwiedzionymi i wiem jak im trudno.....i wiem jak było im mega trudno ,kiedy żyli z marudami....

kiedyś Benia powiedziała mi ,że woli do końca życia jeść chleb z masłem niż siedzieć z człowiekiem ,którego nienawidzi....

jej matka wielka katoliczka ,załamywała ręce nad ich rozwodem ,no bo jak to ona w oczy księdzu spojrzy...

ksiądz ważniejszy od córki.....

ot matka...


obserwowałam też związek mojego brata z jego dziewczyną...wiele razy powtarzałam mu ,żeby o ten związek dbał....
jego dbanie polegało na tym ,że chodził do pracy zarabiał kasę ,a po pracy spał ,potem coś zjadł,a potem znów zasypiał na noc....

pracę ma wyczerpującą....ale czasem trzeba zewrzeć pośladki ,żeby wszystko miało sens....on myślał ,że to wystarczy....



jego dziewczyna nie wytrzymała i odeszła....i wtedy przyszło otrzezwienie ,tylko za pózno...

nie wymaże się z kobiecej głowy tych wszystkich przykrych słów ,które usłyszała pod swoim adresem.....

a taka to piękna miłość była.....



Aga moja inna kumpela dzisiaj umówiła się na kawę z facetem ,którego poznała na tych sławnych portalach internetowych....zaprosił ją w Walentynki-wow!


zaprosił ją do najdroższej kawiarni....Agata przez chwilę czuła się jak królowa....zamówiła sobie najdroższą kawę w lokalu i pyszny kawałek ciacha....

amant był nieco starszy niż na zdjęciu i cały czas mówił o mamie ...a mama to ,a mama tamto....

Aga już z matkami swoich partnerów przeszła nie jedno...wypiła kawę zjadła ciacho i stwierdziła ,że się zmywa....poprosiła go ,żeby ją odprowadził kawałek....


niestety amant od siedmiu boleści ,obszukał kieszenie i stwierdził ,że nie ma kasy....

pewnie mama mu nie dała....



Aga zapłaciła za swoją kawę ,ciacho i za jego też....jak to na królową przystało .....i już nie chciała ,żeby ją nawet odprowadzał....


wpadła do mnie lekko rozżalona ...wypiliśmy kilka lampek wina siedzią na stołkach w pustej kuchni ,w której właśnie schną ściany i kafle i fuga ,wszystko schnie ....

......wznosząc toast burkła piskliwie : a niech się posrają z tymi Walentynkami....



dwie złote myśli ,tej samej linii....nawet nie trzeba zapisywać ,bo tak łatwo w ucho wpadają :)


za rok postanowiłyśmy same sobie coś zorganizować....


p.s.wczoraj byłam w kinie na Planecie Singli ....i uśmiałam się bardzo głośno.... ....Karolak ,Sthur dali radę.....

Stenka grała starą babę.... i dobrze ,bo jak sobie przypomnę te serię filmików z jej udziałem ,przewidywalnych i słodkich ,aż do dzisiaj mnie trzęsie....tym bardziej ,że właśnie przez te filmidła ,pocięłam się z kumpelom i do dziś między nami zima.......




niedziela, 14 lutego 2016

słowo na niedzielę .....życie intymne Karola W.




 W1963 roku, gdy Karol Wojtyła został metropolitą, spotkania stały się rzadsze, ale erotycznie bardziej upojne. Irena zaczęła popadać w alkoholizm, po prostu upijała się z tęsknoty za swym ukochanym Karolem. Jeszcze większe ograniczenie kontaktów nastąpiło w 1967 roku, gdy Karol Wojtyła został kardynałem. Będąc na topie Kościoła i SB nie mógł już zachowywać się tak swobodnie jak by tego pragnął. Spotkania z Ireną stały się sporadyczne, a jej wizyty w kurii były nieprzyjemne i utrudniane przez aparat kościelny. Jako kardynał, Karol Wojtyła widywał się z Irenką zaledwie kilka razy w roku.


 Polecam  http://wolna-polska.pl/wiadomosci/zycie-intymne-ksiedza-biskupa-karola-wojtyly-2015-06



p.s. 
Odczuwam przemożny brak chęci pisania.
Mam wstręt do internetu.
Robi mi się niedobrze na widok tzw. polityków.