poniedziałek, 16 maja 2016

.....samotność

w pracy dobra zmiana wychodzi nam bokami ,nawet moja kochana Trójka nadaje jak radyjko ojca dyrektora .....powiem po młodzieżowemu :kurwa żal!    muza jeszcze spoko.....ale karnowski w mojej trójce ,albo ten małolat pereira.....i semka....,aż sobie splunę...tfuuuu

muszę odpłynąć myślami gdzieś na te trzy lata dobrej zmiany....bo zapluje się na amen....

Becia awansowała ,bo to stara pisiówa jest,no ale jak szybko awansowała tak się szybko pochorowała....i

 nagle wszyscy jej przyjaciele z kółka różancowego pod wezwaniem samego Rydzyka zapomniało o Beci....Rydzyk też zapomniał ,bo kto by pamiętał o kimś kto nie ma kasy na radyjko....bo musi leki wykupić.....przecież ma być odwrotnie....


żal nam się jej zrobiło i odwiedziłyśmy ją w szpitalu.....dobrze ,że w ostatniej chwili Jagna odpięła od bluzy znaczek KODu ,z ostatniego marszu ....Becia mogłaby zawału dostać....

ale pomijając te polityczne bagno ,w którym siedzimy po uszy.....

Becia jest chora bardzo....wyniki ,ma złe ,bardzo złe...tak złe ,że lekarz mrugał do nas znacząco cobyśmy się tak w nie dokładnie nie wczytywały i to na głos.....

znów pojadę po młodzieżowemu : --smuta wielka....

zapytałyśmy się Beci co by chciała ,jakaś zachcianka czy coś.....a ona ,że zjadłaby kawał ciasta cappuccino ....i lody i białą czekoladę....

takie przyziemne ,żadne tam skoki z bandżi i inne nurkowania w rafie koralowej.....

pognałam z Anką do marketu ,nakupiłyśmy cały kosz  i zrobiłyśmy sobie babski wieczór na oddziale...

mmmm jakie te ciasto było dobre!!!  

poczęstowałyśmy współlokatorkę Beci...
jadła tak zachłannie ,że wszystkim nam się ryczeć chciało....

Becia to samo....wszystko na raz....

i tyle te życie warte .....że na koniec się nawpieprzasz  wszystkiego czego sobie odmawiałaś przez pół życia....

a nawet całe....

Becia kiedyś miała raka piersi...wyszła z tego.... tym razem bolało ją coś w nodze....myślała ,że to zakwas ,zmęczenie .....
 .......

nie widziałam jej przeszło tydzień.....i wbiło mnie w ziemię jak ją zobaczyłam...

aż niemożliwe ,że człowiek w tak krótkim czasie może się tak fizycznie zmienić.....

przez chwilę była zaskoczona.......

odkąd tu leży ,nikt do niej z jej bliskich nie zajrzał.....

jak nas zobaczyła .....sama nie wiedziała co robić....

....


spędziliśmy z nią cały dzień....objadłyśmy się białej czekolady.....i uśmiałyśmy się do bólu przepony....

lekarz odprowadził nas do samej bramy.....opowiadając o jej szansach ,a raczej o braku szans....



do dupy z tym wszystkim.... 


nikt mi tak ciśnienia nie podnosił jak ona....