wtorek, 8 stycznia 2013

ale co tam....

porozwoziłam potomstwo po edukacjach....nałożyłam maskę odżywczą na włosy ...
i deletktuje sie ciszą...
znaczy tak cicho to,az nie jest....
w kuchni mruczy zmywarka ,którą trzeba bedzie opróznić,w łazience  chachroli pralka ,z ktorej trzeba będzie zaraz wyjąć te cholerne pranie i powiesić....
na balkonie wisza ręczniki na które zacina marznący deszcze i mam to w dupie....

zapuszczam włosy ,więc relaks ....niech się maska wsysa...Kukulska jest w moim wieku (prawie) wczoraj w wywiadzie powiedziała,że zapuszcza włosy ,bo jeszcze nie jest taka stara ,ale to jednak może ostatni raz na długie włosy...
więc ja tez zapuszczam...
potem już trzeba będzie nosic stateczną fryzurę ....

moja sąsiadka o tym nie wie i nosi rozpuszczone włosy ,czasem warkocz....a ma tyle lat jak dwie Kukulskie ,no może jedna i pół...
ale powiadam wam nie ma nic gorszego jak kobita w warkoczu z włosami mysio-siwymi własnymi....
o ile ładniej wyglądałaby gdyby walnęła sobie jakiś kasztan...

a ona na ten warkocz
 jeszcze dwie spinki i basta....
i jej to się podoba...
no i dobra....
ja bym mojej sąsiadce te włosy ładnie podcięła....tak do ramion chociaż....szamponetka z ładnym kolorem...odrazu z 10 lat mniej...
jaką mam ochotę przeprowadzić na mojej sąsiadce matamorfozę...aż mnie nieraz łapy świeżbią ,jak tak siedzi u mnie w kuchni tyłem...żeby złapać nożyczki i cichnąć jej tego chudego mysiego warkocza...
....
ale cenią ją za to ,że opanowała czterech synów ,dobrze ich wychowała,grzeczne ,mądre...jeden nawet został obibokiem na całe życie czyli księdzem...
coś tam studiuje już trzeci rok....nie wiem co może studiować ksiądz...ilośc objawień i niepokalanych poczęć? i jeszcze mu te studia sponsorują durni parafianie...


zaraz konczy mi sie czas delektowania...

i druga zmiana w obozie pracy....niecierpie drugiej zmiany....w sumie pierwszej też....

codziennie słyszę te straszenie o zwolnieniach...

już niech nas w koncu zwolnią....niech już nie słyszę tego w kółko...
traktują nas strasznie ,płacą śmiesznie...a biuro pęka w szwach,na każdego fizycznego pracownika przypada jeden kierownik plus zastępca
,przecież my w zyciu na nich nie zarobimy!
no i  połowę moich podatków idzie na takich jak syn mojej sąsiadki czyli księży...
weś tu człowieku kurwa nie klnij!
.....
mam jeszcze ten komfort psychiczny ,że domowy zarabia dobrze...
zarabia dobrze ,bo oże za granicą....
gdyby robi w tym samym zakładzie gdzie ja ,pewnie jedlibyśmy suchy chleb dla konia....
....
dobra...maska się wchłonęła ,polowę spłynęło....moja pralka własnie się rozbujała i wiruje ,aż szyby w drzwiach latają....
pora dopić kawę,zrobić kanapki do pracy....
...
i znów wrócę padnięta ....pogadam trochę z moimi kochanymi potomkami i padnę jak długa w moimi wygodnym łóżku....

nic mądrego ani lotnego nie napisałam....ale co tam....