poniedziałek, 18 lipca 2011

nocne mary

niestety w nocy dopadł mnie kac....cały dzien nic...a w nocy jeden wielki karnawał....uspokoiło się nad ranem znaczy pół godziny przed budzikiem ,a ja wstaje o"nieludzkiej" 4.15.....
postanowiłam skorzystać z prawa łaski :czyli urlop na żądanie....
szefa nie ma, zastępca ma wszystko gdzieś także raczej mi się udalo...smieszne jest to,że ja dorosła kobieta obawiam się matki...że się dowie...on wielki wzór pracowitości....
....jestem juz po kawie i spacerze z psami...mam zamiar iśc do biblioteki ,bo w koncu doczytałam te moje książki....jednak choroby nocne mają jeden plus....
mam ochotę na lekkie zakupy ,wizytę w banku i nowy zapach.....
oby mnie szef na urlopie nie spotkał na głównej ulicy....
jak to mówią:  Najważniejsza w życiu jest wewnętrzna  wolność i święty spokój............