środa, 20 lipca 2011

rocznica

dzisiaj rocznica mojego ślubu....ogólnie niecierpie wszelkich rocznic ,urodzin,imienin-zbrzydło mi to....
rocznica jak co roku czyli on tam ja tu....sms na urodziny,na święta i na rocznice...wpakowal się w takie guwno,że sam juz nie wie jak stamtąd wyleść,dobrze ,że chociaz jest mu głupio,ale musi robić na obczyznie ,nie wychodzilam za marynarza...a tak sie czuje.......
jestem zawsze sama,utetłana w tym zyciu po pachy....czasem brak mi tchu....kiedys było mi ciężej bo myslałam,że moge na niego liczyć....teraz wiem ,że nie mogę i licze na siebie....
smieszą mnie jego postulaty....
nie moge nic zmienić,nic zaplanować ,bo niewiadomo co "odstawi"....
....owszem zazdroszcze jak mąż odwozi zonę do pracy, jak są na zakupach,idą do kina....on na to czasu nie ma....
nie stara się i mysli że wszystko jest w najlepszym porządku....no bo przecież mnie kocha....
....najsmieszniejsze jest to ,że mi to lata....jego smętny sms o miłości przyszedł akurat jak wychodziłam z pracy....przeczytałam beznamiętnie wchodząc do autobusu....
.....mam chęc odpisac mi tak jak  czuje....
ale czy warto sobie burzyć święty spokój....
dzieci wypoczywają z dziadkami w gorach....ja staram się wypoczywać po pracy....na swój sposób jestem szczęsliwa....nie ubolewam chociaż czasem zaboli....
jak każda kobieta chciałabym mieć obok "te silne ramię"schornić się w tych ramionach ble ble ble....