piątek, 15 lipca 2011

słoiczunie

nie lubie zdrobnień....nienawidze....przyjęli do naszej firmy kobietę dość atrakcyjną....ale coś ma z deklem (jeszcze nie wiemy co)....i jest miła....nie wiem czemu u pani Danusi to,ze zdrabnia i miła jest wogóle mnie nie drażni....a u tej nowej ,aż mi sie kartofle w piewnicy przewracają...ona codziennie gotuje kartofelki z sosikiem i pomidoreczkami....wogóle lubi robić chlebeczek,znaczy piec ,z kurwa mączuni ....i słoiczki juz zrobiła,całe tysiąc....z wisienkami i może naleweczke zrobi w karafeczce....
codziennie musze tego z rana słuchać w zatloczonym autobusie, my stare pracownice w jednym rzędzie one nowe naprzeciw.......
....druga kobitka ktorą przyjęli....jest równą babką,ale klnie nieprzeciętnie,aż się oko przymyka....te jej przekleństwa łączą się z jej lekkim smrodkiem...zalatuje od niej z deka....co tam z deka-dość....
ja amatorka perfum,zapachów i świezo upranych majtek:-) i ona....polubilismy ją....jej smrodku nie....
kobieta powinna pachnieć,każda kobieta powinna pachnieć i  nie drobić....kiedyś uduszę tą babe jak powie ,że ma bułeczki z sałateczką,jajeczkiem i boczusiem....
.....
czwarta która przyjeli to esencja kobiecości....codziennie ma inne buty ,zawsze pod kolor torebkę i jest sexi....po pracy na przystanku  czeka na nią facet ,zakochany w niej po uszy....najchetniej zjadłby ją odrazu....
patrzymy na te ich powitania i wzdychamy....
na nas tam tylko psy czekają....i wyglodniałe towarzystwo....