sobota, 2 lipca 2011

do dupy z takimi urodzinami....

z racji tego ze w piatek miałam urodziny i z racji tego ,że byłam wykonczona tą praca na akord w naszej pieknej firmie ,wzięłam sobie na żadanie,tak sobie po 4:20 pomyslałam i przykryłam się szczelnie kołderkom...
 ....takie nasze piekne prawo,że sobie na żądanie można wziąść ,nie musząc się tłumaczyć....teoretycznie....
zadzwoniłam ,powiedziałam.... a w słuchawce głos sekretarki,taki markotny :szef się na panią pogniewa....
i wiadomo....
będe musiala zostac po godzinach i znosić jego dziwne minki .....
ale wzięłam....
poszłam sobie na małe Spa....fundłam se....chociaż mnie nie stać....
od kilku lat na nic mnie nie stać ,bo mam tak kurwa zaradną małżowinę....nie wiem po co ja go trzymam i karmię...jak to takie ....
dzieci kupiły mi prezent....na wieczór zaplanowałam kolacje ....i wino....
leżę w tym spa....
....próbuje się zrelaksować....odebrałam juz dwa telefony....że ten jutrzejszy slub naszego brygadzisty  to na włosku wisi....a ja wydelegowana do kościoła....drugi telefon potwierdza większą aferę....po piątym telefonie wiadomo już ,że slubu nie będzie....
a my taki mu prezent kupilismy....i oddać nie można...jesos....a składka po 7zł....
i pamiętam słowa Aski ,że na uj nam paragon przecież nie będziemy oddawać....a Aśka trzepok paragon zgubiła....
młody dzwoni,że ten nowy komputer nadal szwankuje....a ja coś w domu szwankuje to mi nic nie idzie....
a małżowina napisal wymijającego esa ,że mu kasy nie wypłacą w tej nowej pracy ,ósmej już  i że on ma wyjazd,nagły....ciekawe gdzie?....a niech jedzie w pizdo ....no ale cisnienie mi podniósł....
ledwo wytrzymałam ten masaż....walnęłam się jeszcze na solarkę,opryskałam pachnidłami i wparowałam do domu....komputer pod pachę,kilka słow w stronę Piotursia Pana....dwa telefony do Achy....i do dupy z takimi urodzinami....
....wieczorem zjadłam spokojną kolację z dzieciami....chciałoby się gdzies pójśc ,potanczyć,ale budżet napięty...
znów musze liczyć na siebie....
zapomniał nawet ze mam te urodziny ,o prezencie od niego to juz nawet nie marze....chciałam sobie kupić sama....ale budżet ucierpi....
do dupy z takim urodzinami....
.....na swoj sposób jestem szczęsliwa ale na jaką cholerę ja takiego nieudacznika pod dachem trzymam to nie wiem....