wtorek, 15 czerwca 2021

To co się stało z naszą paczką po tym srovidzie, to jest dramat w aktach. Umarła nam Iza, ale nie przez srovid, ale przez to, że lekarze bali się pacjentów. Opowieść jest straszna i jak słyszę, że lekarze pracowali ponad siły, a pielęgniarki chcą podwyżek, to mnie trzęsie. Jeszcze gorsza była historia naszego Jurka,człowieka, który każdemu pomógł, z każdym umiał pogadać, gotował najlepszy bigos. Lekarze olali jego ból brzucha, pielęgniarki zamiast udzielić mu pomocy, musiały testy kurwa robić, pół żywemu. Też historia do sądu,, bo tego nie można tak zostawić. Jurek jest roślinką. On jeszcze jakoś to scala, jeździmy do niego wspieramy, myjemy, ale on tylko w sufit. Każdy z nas ma wkurwa na to co zgotowali nam Chiny, ich wirus zmajstrowany w laboratorium, głupie rządy i koncerny farmaceutyczne... I dzięki tym ostatnim straciliśmy dziś Julkę, nie chciała się szczepić, no ale firma kręciła nosem, że mus. W piątek rano szpryca, w niedzielę zator, dziś rano Julki nie ma na tym świecie.... Wszyscy umywają ręce, nikt nie ponosi odpowiedzialności.... Ona tak czekała na lato, dzisiaj taki piękny dzień... Zdrowa kobieta, musiała się zaszczepić, bo by ją zwolnili. A ona musiała pracować, na utrzymaniu wspaniała córka lat sześć... Straszą nas kolejną falą, ilu ludzi przez zaniedbania służby zdrowia odejdzie z tego świata... Nie poszłam dziś do pracy, o śmierci Julki dowiedziałam się o 9,właśnie szłam z kubkiem kawy do ogrodu, pod ukochaną brzozę. I tam przesiedziałam cały dzień... Sama. Kiedyś zjechalibyśmy się w jedno miejsce. Teraz każdy u siebie, dwie telekonferencje,łzy do monitora i tyle... Na słowo ograniczenia robi mi się już obojętnie... Staliśmy się introwertykami z wyboru... ...