środa, 2 maja 2012

majowe....

a  wczoraj sie upiłam jak ta lala w pieknym ogrodzie moich rodziców,było aktywnie ,wesoło ,bez obżarstwa ,ale za to alkohol był bardzo dobrze schłodzony  i fajni ludzie ....
ja matka Polka co śniadanka,obiadki i kolacyjki na czas ,olałam wczoraj wszystkie obowiązki i się upiłam (nawet nie wiem kiedy mnie tak ścieło).....
pózny wieczór był już mniej wesoły ,wiadomo .....chłodna woda z kranu i przeciąg.....to mnie ratowało,jak wrócilam nie wiem....kilka razy się zrywałam jeszcze do wiadomego miejsca.....
w pokojach u dzieci paliło się światło i komputery ,nie miałam śmiałości zaglądać.....
koło łożka miałam herbate i kocem mnie ktoś okrył,czyli nie byli na mnie aż tak zli.....co gadałam ,czy nie przegięłam,dowiem się jak wstaną.....
o drugiej w nocy zaczęłam dochodzić do siebie ,wyszłam więc z psami na spacer ,a co.....
ruch na osiedlu niesamowity ,dużo ludzi wracających i śpiewających,taka pani co ją znam z widzenia ,elegancka bardzo ,szła na boso trzymając w ręku swoje wysokie szpilki ,szła i darła się jak mogła najgłosniej,darła ,bo śpiewem tego nazwać nie można i piosenka składała się z róznych piesni ,znaczy taki miks.....za nią cięgnęła sie grupka jej znajomych tak cichych i zwartych w szeregu ,że ,aż chwilę się im przyglądałam....a ona śpiewała.....
czlowiek czasem musi inaczej się udusi....
na rogu ulicy spotkałam Mileny męża....szedł smutny ,łzy ocierał,łzy jak grochy ,ktoś mu na grillu ubliżył,sobie usiedlismy na skraju jakiegoś płota i gadaliśmy....
noc ,głosy niesie podwójnie ,jakaś baba wyjrzala przez okno krzycząc :wynocha gówniarze jedne.....
ale nam się miło zrobilo.....bo wlasnie rozmawialismy o tym ,jakie my to juz stare som.....
.......szczeście ze nie mieszałam trunków ,rano nie było zle,kawa się przyjęła i serek bananowy sie przyjął,będę żyć.....
nie wiem gdzie my bylismy ,bo bzu narwałam tyle ,ze zaraz pójde na rynek troche sprzedać....caly stół zawalony bzem....i lampka nocna tez zwalona ,nie wiem czemu.....
trudno ....czasem człowiek upodlić się musi....
i dobrze jak czasem  urwie się film....przynajmniej zapomni na chwilę o tym pędzącym życiu.....
.....powsadzałam bez we wszytskie wazony jakie mialam w domu,wstawiłam pomidorową,wzięłam prysznic ,wylałam na siebie litry perfum,fryz,paznokieć i rzęsy ,czekam, aż dziatwa wstanie....
i niestety dzisiaj do pracy....nie ma zmiluj się....
jutro znów wolne....tak można pracować....
mam ochotę  gdzieś pojechać coś pozwiedzać,tym bardziej ze kanapowy wraca....dzieci raczej mnie nie wydadzą.....
dzien piękny,wnętrzności dochodzą do siebie....fajne te majowe dni się zaczynają.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:-)