niedziela, 27 maja 2012

matki

zaczyna się urlopowy czas,więc jakaś radość w sercu, jest po co żyć, rozplanowałam sobie dwutygodniowy urlop, a potem tzw.kukanie ,pokukam juz na Boże ciało ....
na urlop nie wiem gdzie pojadę,jak ma się kanapowego kretyna i samolouba to się nie planuje.Wogóle chyba mi sie"przelało" bo nie mogę już na niego patrzeć,słuchać itd....chyba to kryzys ,taki kryzys duszony w środku ,bo czy on sie kapnie ,że ja mam dosyć?
może te lata słuchania jego głupot,mrzonek,lata samotności ,gdzie wszystko na mnie spadało ,a jego rady i pomoc można było o kant stołu rozbić.Może to przedawkowało.....gdybym była odważniejsza pewnie bym zmieniła coś w swoim zyciu,ale jestem nie dość ,że bojazliwa to jeszcze jestem nadgorliwą matką polką ,ktora nie może rozwalić światu swoim dzieciom ......
na dzien matki otrzymałam prezenty ,zaproszono mnie na pyszną kawe z truskawkami i bitą śmietanę,w bardzo urokliwe ,spokojne miejsce.....miło....
wiecznie mam do siebie pretensje ,ze za mało jeszcze robie,że mogę więcej ,lepiej ,moje zycie jest podporządkowane dzieciom .....chce dobrze,lepiej ,więcej ,a oni mi zyczą ,żebym się tak nimi nie przejmowała....
może fakt ,muszę odpuścić ,wyluzować ....ale tak to jest jak kobieta ma wszystko na głowie....
a moja matka? cóż byłam dzisiaj u niej na obiedzie,relacje dobre....z boku zajebiste....
ale nie czuje potrzeby przytulenia sie do mamy ,jest między nami jakaś granica.....nie jestem wylewna nie czuje takiej potrzeby,względem tej owej kobieciny....
mam do matki wiele żalu,ale raczej nigdy jej tego nie wyżygam....
mam żal ,że nie pokierowała mnie ,tak mlodą,bardzo mlodą osobę tak jak trzeba,bo taka guwniara ma fiu bzdziu w głowie ....
.....ale to juz i tak się nie wróci......
każda matka chciałaby posiąść mądrość,zeby te swoje pociechy dobrze pokierować....nieraz sie udaje....ale ogólnie takiej mądrości nie posiada żadna z nas,życie i tak zrobi co chce....
od dzisiaj odpuszczam,przestane przechodzić sama siebie ,żeby dogodzić swoim dzieciom....
......moja mama typowa matka zakochana w swoim synku ,chyba tez sie gdzies pogubiła ,bo moj brat poznał dziewczyna ,która dośc szybko weszła w konflikt z naszą mama i praktycznie brat nie utrzymuje kontaktów....
jest mu złe,bo ta dziewczyna jest zła,ale on ją kocha ,a jak wiadomo ,miłośc roztacza taką zaćmię mgielną ,że zakochany nie widzi nic,nic rozsądnego.....
cóż ,poczekamy.....
może to ironia losu ,ja nie trawie swoich teściów,moje nerwy i usposobienie nie dały rady w zderzeniu z taką ilością jadu i hipokryzji....
jestem dumna ,a przede wszystkim szczęsliwa ,ze wykresliłam ich ze swojego życia....jest spokojnie ....chociaż moje życie i bez tego ,bez nich-kolorowe nie jest .....ale co tam...
.....