piątek, 16 maja 2014

czas

załapałam się do pewnego projektu....

teraz to się nazywa projekt.....kiedyś nie wiem jak to się nazywało....


długo by pisać o tym owym projekcie....
najważniejsze ,że dorobię sobie do pensji.....

kupie za to ulubione trampki dla młodego,kieckę dla córki ,a dla siebie moje ukochane perfumy....a domowemu zostanie tylko powąchać....



w firmie ,w której pracuje atmosfera jest mocno dziwna....dziewczyny zaczynają toczyć ze sobą śmieszne boję....aż czasami przykro...

kobiety są silne ,ale też wredne,chyba bardziej wredne niż silne.....rozmawiają z tobą ,śmieją się ,a za plecami obrabiają ci tyłek ......nie lubię takich klimatów....szczególnie jak robią to sobie przyjaciółki.....

może dlatego przestałam wierzyć ,że coś takiego jak przyjazń istnieje.....



męcząca atmosfera....ostatnio po pracy marzę tylko o świętym spokoju....


jakoś nie mam ochoty na życie towarzyskie....



młody poszedł na prawko.....i nie jest zachwycony....

a młoda chce sie wyprowadzić....i  jest zachwycona 

tym pomysłem....ja nie bardzo.....

nie dociera jeszcze do mnie ,że mam już dorosłe dzieci.....