w zeszłym roku swoje urodziny wyprawiłam hucznie .....nagotowałam się ,nastroiłam ,jednym słowem narobiłam się jak wół....tanczyliśmy,piliśmy ,goście rozeszli się nad ranem....a ja padłam ze zmęczenia ,z wielką śrubą w głowie......
rano czekało na mnie sprzątanie i oczywiście kac.....popołudniu goście przyszli na poprawiny.....
w tym roku ofiarowałam sobie dzien swoich urodzin -sobie w prezencie...
pospałam,wypiłam kawę w łóżku ,pobiegałam z psem po parku....
zjadłam na mieście pyszne co nieco....snułam się leniwie między regałami z książkami w naszej miejskiej bibliotece ....wypożyczyłam ,aż dziesięc książek......
zakupiłam sobie dwa flakony perfum....wypiłam kawe na starówce....kupiłam sobie bukiet frezji.....
wieczorem pojechałam rowerem nad jezioro ,zabrałam ze sobą psa ,który z roześmianą szczęką siedział w koszyku....w koncu dziś też dzien psa....
biegał potem jak szaleniec po wielkiej plaży z jakimś szalonym kundelkiem ,którego pani intensywnie całowała się z panem na ławce obok trzcin....
a ja zabrałam się do czytania książki,pijąc kawe z kubka.....wiał lekki przyjemny wietrzyk i było mi dobrze....
.....po powrocie dzieciaki przygotowały dla mnie kolację i było to przemiłe....lubię jak są w domu....lubię mieć ich blisko ....
po kolacji fundnęłam sobie kąpiel przy świecach z lampką wina......
to był mój dzień ,tylko dla mnie....tak jak lubię.....i tak powinno być.....
a jutro budzik postawi mnie na równe nogi o nieludzkiej porze.....
rano czekało na mnie sprzątanie i oczywiście kac.....popołudniu goście przyszli na poprawiny.....
w tym roku ofiarowałam sobie dzien swoich urodzin -sobie w prezencie...
pospałam,wypiłam kawę w łóżku ,pobiegałam z psem po parku....
zjadłam na mieście pyszne co nieco....snułam się leniwie między regałami z książkami w naszej miejskiej bibliotece ....wypożyczyłam ,aż dziesięc książek......
zakupiłam sobie dwa flakony perfum....wypiłam kawe na starówce....kupiłam sobie bukiet frezji.....
wieczorem pojechałam rowerem nad jezioro ,zabrałam ze sobą psa ,który z roześmianą szczęką siedział w koszyku....w koncu dziś też dzien psa....
biegał potem jak szaleniec po wielkiej plaży z jakimś szalonym kundelkiem ,którego pani intensywnie całowała się z panem na ławce obok trzcin....
a ja zabrałam się do czytania książki,pijąc kawe z kubka.....wiał lekki przyjemny wietrzyk i było mi dobrze....
.....po powrocie dzieciaki przygotowały dla mnie kolację i było to przemiłe....lubię jak są w domu....lubię mieć ich blisko ....
po kolacji fundnęłam sobie kąpiel przy świecach z lampką wina......
to był mój dzień ,tylko dla mnie....tak jak lubię.....i tak powinno być.....
a jutro budzik postawi mnie na równe nogi o nieludzkiej porze.....