niedziela, 25 stycznia 2015

Smoleńsk ....Macierewicz.....i

Jakoś nikomu przez klawiaturę nie może przejść rzecz prosta i podstawowa, ginie w mgławicowych sformułowaniach o „czyjejś winie”: głównym, jeśli nie jedynym winnym katastrofy od A do Zet jest ta ofiara „męczeńskiej śmierci”, czyli L. Kaczyński. Swoim zachowaniem po sławetnym (niedoszłym) locie do Tbilisi wywarł tu ową „niebezpośrednią” presję na załogę, a prócz tego o niemal godzinę opóźnił wylot tutki, co ucięło jakąkolwiek możliwość skorzystania z lotniska zapasowego bez rażącego spóźnienia się na katyńską inaugurację kampanii wyborczej.
I jeszcze jedno, w kwestii popłochu w kurniku, dla niepoznaki zwanym wieżą kontrolną smoleńskiego lotniska: czy tak trudno sobie wyobrazić, co by się działo wśród polskich „patriotów”, gdyby ta wieża nie zezwoliła na lądowanie i Prezydent Tysiąclecia szczęśliwie wylądował np. w Moskwie, ale do Katynia by nie zdążył?


  Póki żyw JarosławZbawiciel K. i niezłomny Antoni M. oraz ich żelazna gwardia (wystarczy poczytać posty na prawicowych portalach, choć zainteresowanie trochę jakby spadło po tych 5 latach, a miesięcznice na Krakowskim raczej rachityczne), temat nie zniknie.



  nie wierzę, by ktokolwiek przekonał wyznawców “religii smoleńskiej”, że to był wynikający z piramidalnych zaniedbań (osławione polskie jakoś to będzie) wypadek lotniczy. Iluż ludzi odcięło by gałąź, na której od lat wygodnie siedzą ! Niektórzy chyba nawet stracili by sens życia – tak daleko to poszło.