niedziela, 11 marca 2018

bo przecież życie....

taki dzień jak ten...ciepło ,spokojnie...typowe slow...

wtedy każdą kobietę nachodzi tęsknota ....żeby się zakochać....żeby poczuć te mrowienie ....te oczekiwanie...ucieczkę.....

.nie wierze ,że kobiety nawet w średnio udanym związku małżeńskim ,nie marzą o czymś więcej....
przysłowiowy munsz ,myśli ,że jak da wypłatę i naprawi pralkę ,albo zrobi z tobą zakupy w tesco ,to sprawi ,że będziesz spełniona,przeszczęśliwa i  nic ci więcej nie trzeba....wieczorem jakiś dziwny sex i sen....rutyna do bólu...czasem dochodzą jeszcze kredyt ,teściowa w pokoju obok, niekończący się kaszel syna i popsuty samochód......i to wszystko tak wysycha ,że nie da się potem tego na nowo .....

taka to wiosna jest...

niebezpiecznym jest ...od czasu do czasu ....pogadać ze "starą miłością"....bo jak mówią babcie :stara miłość nigdy nie rdzewieje...

ta stara miłość ,która rozkochała cię tak ,że aż bolało....
bolało ,bo raniła cię ta miłość, a ty dalej go kochałaś....

któregoś razu ,w przypływie sił rzuciłaś go...i wybrałaś  rozsądny związek...z tym nudniejszym ,ale stabilnym...

ale on nigdy nie da ci tych emocji co tamten....
i do końca życia kiedy go spotkasz ,gdzieś przypadkiem....nadal będziesz czuła to dziwne mrowienie ....

rozmawiamy coraz częściej.....i wiem ,że to nie jest dobre...ale rozmawiamy....on ma udane małżeństwo....tak udane ,że co jakiś czas powtarza ,że bardzo szanuje swoją żonę....jakby sam sobie tłumaczył ,że  owszem szanuje ...ale coś jest silniejszego od tego szacunku....i czy ja powinnam to uszanować? powinnam....szanuje....ale....to umykające życie....nie szanuje nas....



.....u Kasi ,mojej koleżanki ...jest zle...rak niby odpuścił....niestety....niby.....rodzina i lekarze ,nakarmili ją lekko strawnym kłamstwem...

chociaż w tych czasach ,pacjentowi już się nie kłamie ,już mówi się co mu jest....oni postanowili ,że jej nie powiedzą

Kasia czuła się jakiś czas bardzo dobrze....nawet obie chodziłyśmy "na kijki".....gadałyśmy dużo....upiliśmy się nawet....i tak się śmiałyśmy....

jej wyniki są złe....lekarz tym razem  powiedział jej bez żadnych bibułek i ogródków.....i nie wiem czy dobrze ,czy zle....

napisała mi tylko sms-a ....i od tamtej pory cisza....nie chce ingerować i głupio ją pocieszać....ona musi sama sobie to w głowie poukładać....

przecież jeszcze żyje ,jeszcze jest tutaj....


i takie to życie jest....ja tęsknie ,żeby poczuć chociaż przez chwilę te mrowienie zakochania ,zauroczenia,nie potrafię przestać tych zakazanych rozmów.... ....a ona tęskni ,żeby czuć życie....żeby jeszcze je czuć.....bo wiosna idzie przecież.....