niedziela, 17 października 2010

22 a ja gotuje ziemniaki na jutro...głupia jakas jestem...naprawde nie wiem jak te kobity ten obiad wieczorami pichcą ,trzeba być masochistką czy jak....moje dzieci chodzą najedzone i szczęsliwe,zamiast stania nad garami wole z nimi pogadać,wybrać się na basen ,albo na rower....ile czasu marnuje kobieta w  kuchni pierdoląc się z tymi słoikami...nogi w dupę wchodzą,połowa słoików zgnije w piwnicy ,ale trza robić...
bo tak trzeba ,bo matka tak robiła...o właśnie moja tak robiła....a tak czasem potrzebowałam ,z nią pogadać ,potrzebowałam,żeby sama domyśliła się co mnie gryzie o ile dostrzegłaby ,że coś mnie gryzie...ale ona wolała zrobić 100słoików ze śliwkami,50 słoików obrzydliwie słodkiego drżemu i jeszcze bigos na następny dzien upierdzielić ,zeby nas tuczuć jak te lochy...bo dziecko musi jeden posiłek ciepły zjeść....
i karmiła nas czy byłysmy glodne czy nie....
ja łamie wszelkie te jej przykazania...robie wszystko na odwrót i wiem,że robie dobrze...chciałabym powiedzieć jej czasem ,że zle robila,że głupio robiła ,bo nie miała dla nas czasu ,myslała ,ze jak nas nakarmi to będziemy przeszczęsliwe....nie przepadam za swoją matką ,chociaż nasze stosunki są poprawne...czasem tak głupio gada ,że mam chęć jej to powiedzieć....tylko po co....
.....jak widzę tą flądrę Górniakową w Tancu z Gwiazdami to mi się skarpety filcują... jaka diwa się znalazła,rozkapryszona krowa,tylko przez kogo ?jak jej matka miała ją w dupie?....może też dniami i nocami pichciła te obiadki i słoiczki ....
.....