czwartek, 23 grudnia 2010

świeta święta

dotrwałam do konca pracy....z ledwością przebiłam się przez korki....zaliczyłam zakupy i gigantyczną kolejkę.....kupiłam jemiołę,ulubione wino i zrobię ulubioną sałatkę....dużo...żeby starczyło do poniedziałku....i sernik.....i coś tam coś tam....oczywiście nie mam zamiaru pichcić jak głupia,narabiać się przy garach ,a potem nie mieć siły nawet usiąść przy stole....kobiety polskie są pod tym względem głupie...za to
mam zamiar leniwie sączyć świąteczne dni....potrzebuje powolności,leniwości.....a jak będzie się okaże....