piątek, 7 stycznia 2011

kociokwik....

przez trzy dni obserwowałam jak totalnie rozwala się zycie Beci...i chyba wiem czemu ją przygarnęłam...taka kurwa pokuta za to co i mnie mogło spotkać kiedy dostałam kociokwiku....
nie warto...żeby chociaż było warto....jak se przypomne i jak patrze na Becie...
no chyba ze chlop pije ,bije i ma w dupie dzieci...ale jej chłop prawie wzór....a ona dostała kociokwiku....
bo tak to jest jak osobisty domowy nie domyśli się,że oprócz tego,że łoży na rodzine i w łożu też czasem,to powinien od czasu do czasu kupić swojej kobiecie kwiatka,perfumy,powiedzieć,że ładnie wygląda i że ją najzwyczajniej kocha....
....opusciła w koncu me mieszkanko ,nie przygarnęła ją ani sis ,ani matka ,ani inna ciotka....bo taka rodzina,wogóle z rodziną to wiadomo...
ale jak nadchodziły święta to wszyscy się zwalali do Beci i gościli i żarli....a teraz żadna....
ale po krótkiej rozmowie w markecie z jej mężem wnioskuje,że najprawdopodobniej da jej szanse...bo mimo,ze zle zrobiła ....to ten z którym poszła w tango to uja warty....
....jak poczujecie ,że dostajecie kociokwiku zastanówcie się sześć razy....