sobota, 12 marca 2011

wróg

ta praca jest jednak pożyteczna....
przebywanie wśród tylu kobiet i garstki atrakcyjnych facetów to tykająca bomba....tam nie ma przyjazni i zaufania....ale jest znośnie...ja ogólnie niecierpie tylko jednej osoby....nie wiem dlaczego ...ja na takie damy ja owa osoba nie reaguje ,grzecznie cześć i do widzenia...
za wysokie progi i nie mój klimat...
nie znosze kobiet które publicznie okazują swoje fochy ,które rzadko się usmiechają, a jak już to jest to szydercze szczerzenie się ....takie osoby traktuje jak wiatr ,a że stalo sie to ,że traktuje ją ja zero...cószzzzz......
 czuje ,że ona knuje za moimi plecami....nie mam ochoty na jej gierki....i nie podejmę rękawicy....
ona wiecznie obrażona na cały świat i ja wiecznie uśmiechnięta optymistka....to ją naprawde musi wkurwiać....
ale jak to mówi mój cudny ojciec....jak kogoś wkurwiasz to jestes kimś...
.....nie może być za miło....
ta praca kształtuje.....moją glupio dobrą duszę... zawsze chce widzieć choć cien dobroci .....w nawet największym ludzkim zerze...
....lubie te baby z którymi spędzam 8 godzin dziennie...ale bardziej lubie patrzeć jak mnie ta franca obserwuje....zaprzyjazniłam się z jej największą rywalką,(chodzą już legendy o ich kłótniach)....,tylko dlatego ,żeby podnosić jej cisnienie makssss.....czyli jednak gram w jej gierkę?
ciekawe która z nas wyciagnie z tego lekcje....