sobota, 28 maja 2011

etam

IW zaczyna dopadać trzydziestka i zero potomstwa na horyzoncie...może nie mogą ok....jest tyle dzieci w domach dziecka...
ale najbardziej żenua jest to ze Iw opowiada ile to z tymi dziecmi kłopotu,że bratowej dzieciak to drże morde dzien i noc i że ona tak go nosi na ręcach ,tak skacze nad nim,co chwila zagląda czy spi,czy mu się nie ulało,że te dziecko tak się wygina i sra w te pieluchy,że do lekarza trzeba jezdzić i ze mleko tyle kosztuje...
najzwyczajniej na świecie zazdrość....i pokazanie ,że nie ma czego żalować....
......przykre i śmieszne....