środa, 11 maja 2011

popołudnie kobiety

zrobiłam sobie popołudnie dla siebie....tak radzą te mundre baby z gazet....ze masz prawo byc zmęczona...
więce pędem z autobusy do po chinskie żarcie....pędem do domu....żarcie na stół....jedzenie gadanie....i psy proszące o spacer...
niby młody był ,ale w oczach psa widzę ,że nie....
pędze więc trasę standart....na której jak zawsze spotykam pani co mają mnóstwo czasu....i czyhają na wolnych słuchaczy....daje radę wysłuchać jednej histori o córce pani Ali....coraz bardziej naciągane te historie ....
pędze...wrzucam plastikowe kubły po jedzeniu do kosza,ogarniam kuchnie...i.....łoże....moje kochane...z kocykiem....
scieram kurz z mojej ukochanej książki....i opadam na poduszkę...
...nogi wyżej ,śpie....
niesamoiwta słodycz ....ciało zmęczone....i relaks...
wstaje po dobrannocce....pędze do sklepu coby kupić coś na śniadanie....
odkurzam z grubsza...z grubsza ogarnia...pranie...psy....solarium na 10 minut....prysznic ,szybkie wcieranie balsamu,na balsami pisze ,zeby wolno wcierać z ruchami zegara....ja raczej z ruchami budzika....
niekonczące sie rozmowy z dziecmi...pranie na balkon....jaka fajna bryza...idzie burza...przysiadam....
pod klatką siedzą jakies menele....szybkie napełniane foliowej torby ,rzut ,bryz.....i meneli nie ma....
moge spokojnie spać przy otwartym oknie.....pobudka o 4.05 zero perspektywy na wolną sobotę....