niedziela, 5 czerwca 2011

bratowe i tesciowe

rodzina mojego domowego jest typową patologią psychiczno-toksyczną....niezdrowa rywalizacja i jakies chore klimaty.....powiadam wam nie ma co utrzymywać kontaktów z teściami jesli owe kontakty cię wyniszczają....jakies porównywanie dzieci,porównywanie dokonań,obmawianie jednej drugiej,napuszczanie, te ploty i puste akcje....bosz....
na dodatek mam dwie bratowe....jedna zapowiadała się nawet fajnie....bylismy na kilku potancówkach ,wypilismy kilka butelek wódki ,ale to wszystko niestety dzialo się przed ich slubem....po ich slubie jakby piorun trzasnął....
ja jako osoba niepiecząca,uważam ,że przesadne stanie nad garami i te wypieki to strata czasu ,ja wolę zabrac rodzinę w jakieś ciekawe miejsca ,pozwiedzać,podyskutować ,a nie wpatrywac się wpiekranik czy urośnie czy nie ....
one obie pieką....i to stawia je na miejscu pierwszym....
żeby jeszcze bardziej mnie pogrążyć wydały przyjęcie na cześć teściowej.....baby która jak jest z jedną to obgada drugą,każdej coś wytknie ,nigdy ani razu nie wyprawiła urodzin swoim synom ,ale po slubach nagle zaczęła obchodzić......
te.....chciały pokazać się tam od tej piekarniczej strony....mi wysłaly esa ,że składają sie na impre po 200zł!!! bez jaj ,ja mam dać 200 zł na tą fałszywą babę?
odpisałam że dam im na imprezce coby teraz za mnie założyli...
bo ja pracuje i nie mam czasu jechać na te ich wioski ,gdzie one całymi dniami siedzą przed swoimi ruderami....mieszkają w strasznych ruderach i to ,że ja mieszkam w miescie ,w całkiem fajnym mieszkaniu w jeszcze fajniejszej dzielnicy to ich doprowadza do szewskiej furmanki.....mówią o mnie pani z miasta i krew zazdrosci ich zalewa ,oczywiscie skrywają to jak mogą.....
no i więc....
zajechałam na ta impre....rodzina naspraszana....a one chciały ją zaskoczyć duzym tortem ktore same piekły,pewnie całą noc....z marszu wpadłam do kuchni gdzie w sekrecie szykowały tort....zaskoczone moim przyjsciem ,bo oczywiscie podały mi złą godzinę ,cobym się spózniała,ale ja wyczułam france....kiedy zapaliły świeczki i miały juz wnosić, w pokoju czekali szemrani goście i światło przyciemnione ,ja z marszu spytałam grzecznie :dziewczyny co wam pomóc?
i wzięłam tort ,zgrabnie odwracając się i wychodząc z kuchni,nie zdążyły nic powiedzieć ,nie wiedziały co...Ha...wniosłam dumnie tort do salonu ,zdjęcia i flesze ,dodając niby żartem acz dosadnie :-droga teściowo piekłam dla ciebie dwie noce i wyrecytowała wiersz ,który podsunął mi jeden mój durny kolega....
głupie bratowe stały jak wryte,popsułam im wejście........
wysiliłam wszelkie swoje umięjetności i błyszczałam do konca imprezy....jakiś tam wujo powiedział ,że pracuje ,udzielam się i jeszcze torta upiekłam....aż się zachłysłam ciepłą wódką podawaną w tych ukochanych kryształach teściowej....
te dwie głupie były złe i nawet jak chciały sprostować nie dały rady....
obraz który kupiły był oblesny ,chinski i nawet w garażu bym go nie powiesiła....ja zaskoczyłam tesciową pięknym naszyjnikiem...dostałam go kiedyś od takiej jednej pani,ładny acz nie załozyłam go nigdy, różowy medalion robiny z kolorowych szkiełek ,fajna technika ,fajny no .....
teściowa cieszyła się szczerze....
z obrazu mniej....
powiedziałam im ,że nie dokładam się do tego kiczowatego obrazu za 40zł ,ani do tortu ze skwaśniałą śmietaną....powiedzialam im to grzecznie z usmiechem,bo ja zawsze grzeczna jestem i niech spierdalają....
zakonczyłam z nimi znajomość....nie chce słyszeć co u nich i co one o mnie....niech sobie żyją w swoim ubogim emocjonalnie,plotkarskim ,wrednym świecie....
z teściami też nie chce mi się gadać...
podobnież są fajne tesciowe i bratowe ....ja tego szczescia nie miałam i nie ubolewam....zupełnie dla mnie obcy ludzie....