wtorek, 2 sierpnia 2011

leniwie

chyba mam juz dosyć urlopu ....moze gdybym gdzieś wyjechała...byłoby inaczej...no ale dziura budżetowa znaczy jej załatanie ważniejsze....
codziennie lece na rynek po świeże warzywa ,owoce i bułki....pokazowe śniadanie na tarasie....wszystko podane pod nos ,czysto,ciepło...a moje dzieciaki wcale tego nie potrzebują,takiego nadskakiwania....:idz mamo na spacer....chodzmy na rowery....mamo jutro ja robię obiad....ja chyba nie mogę sie przyzwyczaić ze one prawie dorosłe....
...kocham te moje dzieci nad zycie...
....pamiętam jak poszłam do pracy ,jakie mialam wyrzuty...a tym czasem moje dzieciaki stały się niesamowicie samodzielne...