środa, 17 sierpnia 2011

rajd

zacznę od tego ze na dole trwa istna hulanka....w srodę....impreza...u mojej znienawidzonej sąsiadki ,która wyjechała ....zostawiała syna...
syn jest wporzo,wie ,ze nie nakapuje jego durnej matce ...tylko,ze ja wstaje o 4.15 a oni ganiają po wszystkich pokojach ....okna na oscież pootwierane,muza ,piski i własnie poleciała butelka na chodnik rozbijając się z hukiem....bez jaj....
mam cichą nadzieję ,ze ktoś z dołu zadzwoni po policję:-)....

a ja dochodze do siebie po zajebistym rajdzie zakładowym....
integracyjnym....na szczęscie nie pojechały te wiecznie obrażone flądry tylko fajna ekipa....
....praktycznie nie mam brwi ,rzęs też nie i skróciłam grzywkę....bo mi się zachciało skakać przez ognisko....a zresztą wszyscy skakali...
Aśka ma limo pod okiem o śliwkowym kolorze,nie wie kiedy i jak...i wogóle nie bolało...
dawno się tak nie wybawiłam ....było zajebiście....
jest tylko jedno takie małe incydentonarium....
po tych skokach przez ognisko w tych smierdzących dresach z tymi limami i poopalanymi brwiami wylądowalismy na tancach i to w klubie Prestiż ,gdzie wpuszczają tylko "pod krawatem"....
było fajnie nieprawdaż....parkiet nasz ,dj nasz bo Łuki "przejął" mikrofon.....tance ,hulanki prawie jak te teraz na dole....
tylko ,że....
nikt nie zajarzył,że nie leci z nami pilot!!! czyli szef zmiany....
po skokach zrobiło mu się sennie....ponoć zerkał na nas jak się malowalismy tym węglem....każda z nas miała domalowane wąsy ala hitler a chłopy wywijane ala szwejk....
i nasz szef sobie zasnął ,a my potykając się o niego popędzilismy w stronę muzyki....znieczulica....
....powiem szczerze....nigdy nie widziałam tak pogryzionego człowieka przez komary!!! wypiły mu z kilka litrów krwi...
a on sobie spał w najlepsze....
.....wygląda jak jeden wielki tykający bombel....