niedziela, 18 marca 2012

jak to mówi moja ciotka:kurwa jakie błogienicnierobienie....
kanapowy wybył ,starsza ma zjazd ,młodszy gra w garażu z kumplami(jak dobrze ,że ten graż znajduje sie kilometr od miejsca mojego zamieszkania)....pozmywałam po dwudaniowym obiedzie i siedz sobie na tarasie ,jest ciepło i powietrze zaczyna pachnieć....
obmyślam jak tu obsadzić taras ,wogóle mam kilka planów....
jak to w niedziele byłam na zakupach....nabyłam najwygodniejsze buty świata ,na moje szczęście w tym roku będą hitem....nabyłam na wyprzedaży w sklepie znajomej....bo właśnie likwiduje ,zbankrutowała ha ha ha....
cieszę się z tego bo pamiętam jaki bum był w związku z otwarciem jej butiku,zaprosiła nas wtedy na małe "przyjątko"było na bogato,dosrała mi wtedy kilka razy ,że nie potrafie po tylu latach otworzyć cos swojego,że żyje do 1 do 1,takie życie to beznadziejne jest,Luśkę zaś,która coś swojego już ma skrytykowała tak ,że Luśka piła szampana ,płacząc żewnymi łzami,zagryzając tym przysłonym kawiorem....
napawałam się z lubością tym napisem LIKWIDACJA SKLEPU.... żeby ją bardziej podkurzyć wzięłam butów trzy pary,trzy pary takich samych tylko kolory inne,dorzuciłam bluzkę dla młodej i wzięłam torebkę dla Luśki ,za pół ceny,nie omieszkałam zadzwonić przy niej do Luśki,z dziką satysfakcją targując się bezlitośnie o każda złotówkę........bankructwo Beatricze jest tak wielkie ,że sprzedaje  regały ,disajnerskie krzesło ,nawet kwiatki.....
chciałam jej coś dopiec ,ale po co.....
oczywiscie został kredyt ,bo odrazu musiała wziąśc zajebisty i odrazu musiała kupić sobie extra auto,żeby jezdzić po towar....
szłam sobie tym pasażem obładowana trzema parami butów ,śmiejąc sie do siebie,od 1 do 1 mi starczy ....wsiadłam do swojej wysłużonej audicy i odjechałam z piskiem....
a teraz oddycham pełną piersią na moim hucznie nazwanym tarasie....i ogólnie relaks....