czwartek, 12 lipca 2012

dom

wrócę do wuja Stefana ,nadal bawi za granicą ,pisał,że kupił mi bransoletkę z koralików jakiej jeszcze nigdy nie miałam (zauważył ,że kocham takie bransoletki) i jak dobrze ,że nie jest moim wujkiem ,tylko wujkiem moich znajomych....
będę mogła bezgrzesznie dalej sie w nim zadużać....
moja kochana Pani Ela sprzedaje swój piekny poniemiecki dom,willę ukrytą wśród bujnego drzewostanu ,w pieknej okolicy -prawie centrum....gdybym miała kase odkupiłabym ją od niej....
dlaczego sprzedaje? bo została w tym wielkim domu ,calkiem sama z psem i dwoma kotami....zawsze chciała mieć dużą rodzinę ,duży dom,duży salon i duży stól.....
i miała....
dużo poświęciła zeby wychowac swoje dzieci i wychowała je dobrze ,nie wiem co się porobiło ,ale każde poszło w swoją stronę ( to akurat dobrze) ale to ,że wszyscy weszli w dziwny konflikt (to akurat zle)  .....
jej marzenia o zgranej rodzinie padły w oparach kurzu....
jej dzieci nie rozmawiają ze soba ,a przeciez zawsze powtarzała ,że trzeba miec kilkoro dzieci,bo będa dla siebie wsparciem....
nienawidzą się,chociaż wychowywały sie w kochającym domu....
poszło a głupotę ,potem o kase ,potem wtrąciły się żony ,teściowe i wiele postronnych osób...
miała czterech synów,ma czterech synów ,fajnych przystojnych ,dobrych ,niestety ich żony nie polubiły Pani Eli....nie polubiły siostry swojego męża....też nie wiem dlaczego ....
wszystko poszlo nie tak.....
moja sąsiadka z naprzeciwka czasem żałuje ze ma tylko jedno dziecko ,bo ono takie same,będzie jak ich zabraknie i oni będa tacy sami jak sie wyprowadzi....a wcale tak nie jest ,regularnie ze swoja zona odwiedzają rodziców ,mają znajomych ....
a Pani Ela miala piątke dzieci i żadno w tym roku nawet nie zadzwoniło na święta ,każde myslało ,że wybrała się do ktoregoś z rodzenstwa...albo wogole o niej nie pomyślało.......
.....utrzymanie domu dużo kosztuje....więc sprzedaje....
ma już nawet kupca ,to miłe małżeństwo ,ona w ciąży ....
i w sumie dopłacają ,bo Panie Ela "idzie" na ich mieszkanie ,bardzo miłe dwupokojowe niedaleko jej domu,w kamienicy ,na parterze z małym ogródkiem,przyjemne....
....i tak dzisiaj z Panią Elą kiedy pakowałysmy rzeczy do kartonów ,zaklinalismy ten dom ,aby był dla tego malżenstwa szczęsliwszy ,niech mają jedno dziecko ,może dwoje...niech się nie zadręczają jak poprzestaną na jednym.....
i nie ma reguły ,ze wychowasz dziecko najlepiej jak potrafisz ,a potem nagle cos sie rozsypię....
pani Ela przypłaciła tą historię -chorobą,ale pozbierała się,obcięła modnie włosy ,zmieniła ich kolor,kupiła parę modnych fatałaszków ,zapisała się na jogę i postanowiła już nie płakać nad tym rozlanym mlekiem....
jest tak kochanym człowiekiem ,zupelnie nie wiem dlaczego ją to spotkało....ale może to wina jej dzieci ,oni wybrali taką drogę,nikt nie robi nic by naprawić tą sytuację....
nie chce sie już nad tym zamartwiać,Ela chce żyć....
może i dobrze ze sprzedaje ten dom....siedziała w nim i rozpamiętywała....
chociaż ostatnio zamieszkała u niej wnuczka,córka najstarszego syna...kiedyś przypadkiem spotkały się na cmentarzu nad rodzinnym grobowcem ,pani Ela przyszła aby posprzatać i podlać kwiaty,a Ola -jej wnuczka przechodziła z koleżanką i jak przez mgłę przypomnialo jej się,że kiedyś była tu w tej alejce ,że musi tu być grób jej dziadka...
mama Oli powiedziała jej ,że babcia Ela jest dziwna ,chora i wogóle nie chce ich znać,co było zwyczajnym klamstwem....
długo wtedy rozmawiały nad tym grobowcem....

jest bardzo podobna do pani Eli i bardzo się obie kochają i to ona rzuciła ten pomysł,ze sprzedażą domu....
teraz będzie pomieszkiwac ze swoją babcią w pieknej kamienicy...Ola studiuje tak jak jej babcia -historię sztuki....
na dzieci Pani Ela liczyć nie może,za to ma przyjaciół,czterech takich solidnych z lat szkolnych i własnie tą wnuczkę ,która uwielbia jej towarzystwo ,obie chodzą na tą jogę....
dostałam od Pani Eli w ramach pomocy przy pakowaniu cudny stolik pod nocną lampkę do sypialni....zawsze mi sie ten stolki podobał....ma nawet swoja historię....
kilkanaście uroczych szufladek i cudny czekoladowy kolor....
w domu pani Eli zawsze stal na nim wielki wazon ze świezymi kwiatami...u mnie stoi moja nowa lampka z ikei....
.....rodzenstwo jest przereklamowane ,macierzyństwo też....
zdarzają sie wyjątki....ja z moim bratem wskoczylibyśmy za sobą w ogien ....niestety jego dziewczyna ,weszła w konflikt z moją mamą ,więc i ze mną trzyma się na dystans....ale ja wiem,że gdyby coś się działo moj brat rzuci dla mnie wszystko....no ale też już nie jest tak jak powinno być.....
niestety dzieci pani Eli wogóle się nią nie interesują i jako rodzenstwo też mają się w poważaniu....
ot takie życie pisze scenariusze....
a dom jest piękny....zacny....był....