niedziela, 9 grudnia 2012

z obcymi

mój syn typowy samouk ,gra na gitarze..... booosko....


choć on uważa ,że grać nie umie ,a ja jestem jego matka i dla mnie będzie zawsze bosko....

jak założyli zespół liczyli na karierę.....nastawili się ostro i to był ich błąd....
ale wiadomo początki zawsze trudne...
chlopaki zdolne ,ale się podłamali....
i wtedy jeden z ojców chlopaków tak mądrze im powiedział,że przecież grają bo lubią ,kochają to ,więc niech sobie grają dla przyjemności....a kto wie może kiedyś....

zmówilismy sie z tymi rodzicami i wynajmujemy im jeden z garaży na obrzeżach miasta.....i tam sobie grają.....
no i ,ktoś ich tam uslyszał i zaproponował im żeby zagrali najpierw na takim lokalnym koncercie,teraz maja grać na Orkiestrze Owsiaka...
i starczy......

z racji tego ,że przygotowują swój program wczoraj zaprosili nas do tego  garażu na koncert ,nas czyli rodziców....
zajechalismy w ten zimny sobotni poranek....w garażu próba trwała ,huk niezły....i troszku zimno...
  w sumie rodziców nie znam dobrze....z większością rozmawiałam tylko przez telefon.....
wiem ,że takie ą,ę......
pan lekarz ginekolog,pani zasiadająca w radzie nadzorczej pewnej firmy,nauczycielka ,własciciel piekarni i własciel motelu i pani stomatolog ,no...i ja włascicielka stanowiska pracy ....

przywitalismy się ,
w środku krzesła ...brudne jak cholera ,ale przecież znamy swoich synów jak nikt inny....
i zaczęło się....
troche się wzruszyliśmy w pierwszy utworze...ja to obowiązkowo rycze....
potem było ostrzej....
i zimniej....
i tu zadziałała przewidywalność pana doktora -ginekologa i pana własciciela piekarni przynieśli po butelce wina ....rozlaliśmy ukradkiem w plastikowe kubki w fajnym kształcie ....
i zaczęło być nam coraz cieplej....

po czwartym kubku już skakalismy pod "sceną" ,ojciec Eryka machał marynarą ,ja z nauczycielką i stomatoloszką trzepaliśmy włosami ,z płuc ginekologa wydzierały się dzikie okrzyk....co utwór to głośniej....skoczniej....i polewamy....
chłopaki grali pięknie....młody na tej nowej gitarze co wydałam na nią swoją całą pensyję tak "dawał" ,że aż miałam ciary.....

ostro szli....


do chwili kiedy drzwi garażu otworzyły się i stanęli w nim policjanci....dokladniej pani policjantka i pan starszy policjant....że niby huk tu taki ,krzyki jakby kogoś ze skóry obdzierali....
poprosili nas na zewnątrz....
zaczeli spisywać....a my lica gorejące ,huh,ruchy taneczne ....

dużo nie spisali ,bo pani policjantka rozpoznała swojego lekarza ginekologa ,a pan starszy policjant w święta wyprawia wesele w hotelu ojca Grzecha....

po zakonczonym koncercie naszych synów właśnie tam sie udaliśmy....

szczerze...

dawno tak się nie ubawiłam ,nie uśmiałam ,nie upiłam....z zupełnie w sumie obcymi ludzmi....


posiadanie tak muzykalnych synów zobowiązuje....

młody dzisiaj zajrzał do mojego pokoju lekko kręcąc głową....pokazałam mu okeja...
bo grali booosko.....
i dadzą czadu na wielkiej orkiestrze.....

chcą jeszcze przed ,czyli po świętach zrobić jedną próbę i zebysmy znów byli....

owszem będziemy z Jackiem ,Honorcią ,Piotrkiem ,Julką ,Adrianem i Bartkiem (bo już jesteśmy na ty).......
okrzyknęlismy sie grupą menadżerską i uj.....

jak dobrze wypić wódkę z całkiem obcymi ludzmi....fajnymi w dodatku....
taka jestem oczyszczona i nie uwikłana.....