sobota, 2 lutego 2013

jest pięknie

i już po remoncie....było ciężko,nawet bardzo ciężko....wydawało mi się że za chwilę zwarjuje ,albo juz zwarjowałam....żeby tak zdemolować chatę...i te przedzieranie się przez te wszystkie przeszkody ,gniewne spojrzenie młodego ,bo popsułam mu pierwszy tydzien ferii dzwięcznym śpiewem wiertarki....
ale pomysł był  i jest suuuper...było warto....mimo wszystko....młoda ma pokój vintage i jestem pełna podziwu jej konsekwencji ,wszystko zaprojektowała,zaplanowała ,kupiła.....we mnie się jednak nie wdała....ja to raczej działam szaleńczo ....potem zmieniam.....
dokładnie przed półgodziną dokonałam ostatniego przecierania podłogi ,siedzę w wymuskanej kuchni  i najpierw ,albo jak mówi moja babcia "nasamprzód":

jest pięknie

kawussssiaaaa 

oby dzisiaj już nikt niespodziewany nie wpadł ,bo po tym remontowym bombardowaniu chce ciszy....

i pomyśleć ,ze żona mojego wujka czyli ciotka o 25 lat nic nie zmieniła w swoim mieszkaniu ....raz na trzy lata ,jak to ona mówi : opierdoliłam ściany wapnem i basta...
nigdy nie przestawiła mebli ,nie dokupiła jakiejś pierdółki .....ale co tam pierdółki .....żeby ona chociaż od tych 25 lat zwyczajnie posprzątała w swoim mieszkaniu....jak można pić kawę w takim syfie?

i pomyśleć ,że wpadła z wizytą w trakcie remontu i coś kręciła nosem...że ściana za ciemna i te półki....
już jej miałam powiedzieć...ale ugryzłam się w język....
bo mimo ,że ciotka ma syf w domu.....jest fajnym człowiekiem i lubie ją zwyczajnie....chociaż nic u niej nie zjem...a kawę cedzę przez zęby.....ale za to uśmieje się z nią po pachy z róznych naszych wspólnych spraw.....

nie ma więc co oceniać człowieka po tym czym się otacza....

chociaz ja ze swojego otoczenia zadowolona jestem niezmiernie....nawet mlody powiedział :sory matka ,Piotrkowi bardzo się u nas w mieszkaniu podoba...

Piotrek to wyrocznia młodego i jak on coś powie to coś znaczy.....


.....moja sunia ma obiecany długi spacer,chociaż za oknem pizdzi jak w kieleckim....ale co tam jak po takim hard spacerze ,wrócę do przecudnego gniazdka mmmmm......

wyleciałam też z blokowych tematów.....ponoć córka Majki bez pozwolenia wytatuowała sobie zajebisty łapacz snów na caluśkich plecach...zrobiła to w czwartek i od czwartku w tym mieszkaniu na drugim piętrze rozgrywa się horro z trzaskaniem drzwi....

młoda mówi ,że tatuaż jest piekny,że Majka gorączkuje ,a stary mówi mniej niż zwykle...no to faktycznie ....jej stary przeważnie ograniczał się do jednego wyrazu :No

pani Kazia pali znowu ciasto....ona nie piecze ,ona je pali ,bo czuć po całej klatce...
o dziwo ,jadłam kilka razy i jest pyszne...
więc dlaczego tak daje spalenizną nikt nie wie...
znaczy pan Jurek z pierwszego mówi,że ona je faktycznie pali ,a potem leci do pobliskiej cukierni kupuje gotowca i nas tym częstuje....

każdy orze jak może.....

a ja mam czysto ....