piątek, 27 czerwca 2014

kury

stwierdziłyśmy ,że po drodze zawieziemy papiery panu ,który nie wstawia się na nasze prośby....

 papiery dotyczyły błahostki,nieważne...



okazało się,ze nie jest to całkiem po drodze ,bo musiałyśmy zjechać z głównej drogi i prawie 20 minut jechać lokalną ...




dom tego pana był olbrzymi ,jakby luksusowy....na zupełnym odludziu....


szukałyśmy go długo po obejściu , przybiegł do nas pies ,ale niegrozny...

w koncu zeszłyśmy na dół po takiej skarpie  ,tam było kilka budynków....

jakieś dziwne dzwieki dochodziły do naszych uszów...

w sumie nie powinnyśmy tam być.....czułyśmy to obie ...

wszystko pootwierane  ,cisza ...

i te dzwięki....

jakoś instynktownie z wielkim trudem otworzyłyśmy jedne z drzwi do budynku ,skąd dochodziły dziwne dzwięki.....pies też chciał wejść ,bo na swój sposób pomagał nam przy otwieraniu....


kiedy w koncu otworzyłyśmy i weszłyśmy ...doznałyśmy szoku....
kilkanaście minut stałyśmy nie wierząc co widzimy....



mnóstwo klatek ,a w nich mnóstwo kur....ciasno ,ciemno ,brudno....te kury ściśnięte ,wystarszone ,obolałe....




Kaśka zaczęła płakać ,ja zresztą też...całe szczęście ,że miałam w torebce aparat ,zaczęłam robić zdjęcia....



obraz był tragiczny....


Kaśka zaczęło pośpiesznie szukać w torebce komórki .... zaczęła nagrywać,głośno komentując to co widzi....

im bardziej wchodziłyśmy w głąb ,tym widoki były masakryczne....

i te dziwne dzwieki które te kury wydawały.....one zwyczajnie cierpiały.....




kiedy narobiłam masę zdjęć,zadzwoniłam po policję ,zgłosiłam co i jak ,policja wiadomo reaguje różnie....



zadzwoniłam do Haliny ,ona jest wprawiona w walce ze znęcaniem się nad zwierzętami....

z ledwością mogłam jej opisać co widzę ,bo ,aż mi się szlochało....



co to za okrutny człowiek....
te kury miały znosić jajka ,żyjąc w takich strasznych warunkach....



policja  przyjechała dość szybko,

za nią służby weterynaryjne,które też powiadomiłam.......



policjanci  i reszta byli tak samo zszokowani jak my....to co zobaczyli wybiło ich na chwilę w ziemię....

zaczęli nagrywać ,robić zdjęcia .....



dom piękny ,ogród bajka ,budynki gospodarcze zadbane a w środku horror....

w końcu 

zaczęliśmy wszyscy tak zwyczajnie instynktowanie otwierać klatki i wypuszczać te biedne kury....większość z nich nie miała siły chodzić ,kiedy poczuły twardy grunt nie wiedziały co robić i siadały wystraszone....



wychodziły powoli na słonce ,na trawę ,jak więzniowie w niemieckich obozach ....

cieszyły się ,były słabe ,ale cieszyły się....


dziwne było ,że nikt nie wychodził z domu ,nikt się nie interesował nami....

....

policja zdobyła namiary właścicieli .....zadzwoniono na komórkę włascicielki ,powiedziała,że jest na wystawie ,że nie ma jej w domu....że jest mąż....



i tu  dziwny zwrot akcji ,właściciel owszem w domu był ,ale nie zauważył ,że na podwórko zjechało mu się sporo ludzi ,bo akurat zabawiał się z kochanką.....





Halina dotarła swoim żółtym busem po dwóch godzinach....zabrała ze sobą bojowniczą grupę....

porobili zdjęcia ,zwyzywali właściciela i obiecali ,że nie ujdzie mu to na sucho....

jak dobrze ,że tam pojechałyśmy.....

wielkie stadko kur na wypielęgnowanym trawniku właściciela _bezcenne