wtorek, 7 października 2014

histeria

jak dobrze ,że rzuciłam tamtą pracę.....coraz bardziej utwierdzam się w tym ,że dobrze zrobiła....




na prawdę nie ma co tkwić na siłę w firmie,która cię okrada i wyzyskuje.....
raz tak musiałam tkwić....bo musiałam spłacić kredyt.....




to były ciężkie lata i odliczałam miesiące ,żeby z szerokim uśmiechem powiedzieć szefostFU :pocałujcie mnie w dupę....




.....dziś obserwuje totalną wręcz obsesję śmiercią Anny P.

szkoda mi jej ....taki pedofil Wesołowski -żyje ,a ona matka ,żona ,cudna babka -nie żyję....


kiedyś byłam na wykładzie ,gdzie Przybylska też była...siedziała prawie obok....

byłam wtedy bardzo głodna ,wpadłam w ostatniej chwili....na stole tylko paluszki....

wpieprzałam je ,żeby zabić spadek cukru....kilka razy nasz wzrok z Anią się spotkał....ona też sięgała po paluszki...raz ,drugi....była głodniejsza niż ja....

uśmiechnęłyśmy się do siebie ,jak sięgałyśmy jednocześnie po kolejnego palucha....



....szkoda jej....ale po co ta zbiorowa histeria na fejsie? 


każda moja znajoma ma na swoim profilu jej zdjęcie i każda ma jakąś sentencję....





tylko Ala nie ma....w jej rodzinie rak trzustki ,zbiera istne żniwo ....z tego co wiem ,ona też jest pod stałą kontrolą....



kiedyś powiedziała ,że rak trzustki to wyrok....nawet jak się jest pod tą kontrolą....powiedziała to tak smutno ....że wracając do domu zaszłam do sąsiadki ,opowiedziałam jej o tym....upiłyśmy się wtedy okrutnie....

pierwszy raz spałam w wannie.....sąsiadka całą noc obejmowała czuło muszlę.....i chciałam jej towarzyszyć....






....wracając do mojej nowej pracy.....

nie jest szczytem marzeń....ale jest ......i zajmuje mnie dość sporo,znaczy czas szybko mija........

a ,że pieniądze potrzebne są zawsze,biorę nawet nadgodziny.....




obiecałam sobie ,że za tą moją ciężką pracę kupię sobie ,piękne skórkowe kozaki ,do których codziennie wzdycham ,mijając witrynę sklepową....




...w wekeend nocowała u mnie moja mama....i mam błysk w domu ,okna nie były nigdy takie czyste ...tylko nie wiem co gdzie mam w kuchni....wszystko nie na swoim miejscu....




poukładała też zapiski młodego ,pół dnia mruczał przez zęby szukając tego co powinno leżeć na swoim miejscu....



córka znowu się zakochała.....nawet poznałam młodzieńca.....


młodzieńca ,bo tym razem jest od niej młodszy.....zawsze miała starszych ,kiedyś nawet miała starucha....



syn mówił na niego Żuławski.....a mi nie było do śmiechu....




ten jest bardzo grzeczny i uczynny...wyniósł nam śmieci....wyprowadził psy,które o dziwo chętnie z nim poszły....( z Żuławskim nie chciały ,bo go nienawidziły)




ostatnio zawoziłam na randkę koleżankę z pracy....

fajna jest ,ale "niewyjściowa" z dość mocną samooceną....



randka w ciemno ...dosłownie...

poznali sie na czacie....nawet specjalnie nie wymieniali się fotkami.....za to godzinami gadali przez fona....dobrze im się gadało....




wysadziłam ją pod takim pomnikiem....miałam odjechać ,ale zatrzymałam się w ustronnym miejscu....

szła do niego wesoła,kręcąc swoją tłustą dupą.....

widziałam jego minę....




sam nie był Bradem Pitem ,ale po minie stwierdziłam ,że spodziewał się Pameli Anderson.....

koleżanka myślała ,że randka skończy się śniadaniem.....a nawet kolacji nie zjedli.....



cham zwyczajnie powiedział jej w twarz ,że nie ma ochoty ,na dalsze spędzanie z nią czasu....i sobie poszedł.....






na szczęście daleko nie ujechałam....w sumie stałam tam gdzie stałam....ale poszłam sobie do wielkiego lumpeksu....którego wypatrzyłam z okien mojego merca....




koleżanka prawie całą drogę się nie odzywała.....jak wysiadała powiedziała ,że  jak zobaczyła jego przykrótkie spodnie ,to jej się odechciało....



szkoda ,że ona pierwsza nie powiedziała,że spada.........


dzisiaj powiedziała mi ,że bardzo tęskni za rozmowami z nim.....

na drugi raz niech zostanie przy rozmowach....po co od razu real .... 



w trakcie notki dowiedziałam się ,że kuzynka kuzynki urodziła piąte dziecko....to taka katolicka rodzina ,co antykoncepcji się nie kłania ,bo to szatan....

owszem starają sie jako rodzice....ale ona jest już cieniem samej siebie....harówa......

na dodatek na obiad niespodziewanie ,przynajmniej dwa razy w tygodniu  wpada ksiądz....

zżera dwa dania ,pogłaszcze dzieci ,powie ,że podobają się panu i zniknie sobie gdzieś tam na odprężenie....
.....


jutro mam ciekawą sprawę na wokandzie :-).....zupełnie nie wiem jak tam dojechać....chociaż facet tłumaczył mi przez fona chyba z dwadzieścia minut.....a ja udawałam ,że rozumiem.....


 

....na koniec jeszcze dodam :śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą....i uszanujmy cierpienie rodziny...