środa, 9 grudnia 2015

niebieskie frezje

jestem od tygodnia w  szoku.....
nasza koleżanka z pokoju ,
dziewczyna  bardzo pracowita ,sympatyczna -nie żyje...


zabił ją frajer ,zabił ją jak zwierzaka....tak zabijano świnie na wsi ,pamiętam u dziadków....

siedzimy od tygodnia w biurze w zupełnej ciszy....podajemy sobie tylko polecenia ,niezbędne informację no i odbieramy telefony,nic więcej.....nawet kawę pijemy osobno ,a zawsze co jakiś czas był tłok przy automacie....

z ulgą przyjmowałam zlecenia w terenie ,żeby nie siedzieć i nie zerkać na krzesło, na którym siedziała ta na prawdę fajna dziewczyna....nawet nie potrafię napisać jej imienia....żeby jeszcze nie dotarło do mnie ,że nie żyje....

wiedzieliśmy ,że mąż ją zostawił ,że popadła w dół finansowy,właśnie przez niego ,ale już prawie wychodziła na prostą....

ten jej zabójca był znajomym jej brata....

z tego co nam powiedziano ,to pożyczyła mu pieniądze....ona miała dobrą duszę....



 bardzo chciał te pieniądze pożyczyć , były mu potrzebne ,a akurat jej się zepsuł komputer i on słyszał jak dzieci się kłócą,kto go zepsuł,że nie będą mieć teraz na czym grać ,
więc wspaniałomyślnie zadeklarował ,że pożyczy im konsole....

przyniósł od razu,
dzieci zadowolone ,więc pożyczyła mu tą kasę....ponoć miał oddać zaraz na drugi dzień ,rano....

ale ,na drugi dzień kasy nie oddał ,ale już jej powiedział ,że chce konsole z powrotem ,
akurat pamiętam tą rozmowę...byłam z nią w terenie...pamiętam jak mówiła ,ze dzisiaj pracuje długo ,że nikogo nie ma w domu.....on też niby nagle gdzieś musiał jechać i nie miał czasu ,żeby na nią czekać ....na koniec zapytała się jak tam z jej kasą.....
rozmowa była dziwna ,słyszałam jego głos ,jego słowa z pretensjami....



pamiętam to i to co pamiętam zeznałam na komisariacie...

on zwlekał z oddaniem kasy ,ona zwlekała z oddaniem konsoli...

Aśka zeznała ,że słyszała jak mówiła mu ,żeby jej oddał kasę ,bo musi zapłacić za naprawę komputera....

on coś tam burknął .Aśka nie jest pewna ,ale chyba słyszała jak powiedziała mu ,że dzieci nie mają komputera więc pograją sobie na jego konsoli ,aż do zwrotu kasy.....


wieczorem  już nie żyła.....z tego co nam mówiono ,on zadzwonił do niej żeby zeszła na dół .....niby miał kasę....

najstarszy syn mówił ,że jak wychodziła powiedziała im ,że trzeba będzie oddać konsole ,trzeba ją zapakować....i tak też zrobili....



zeszła na dół....nie wiemy czy odbyła się jakaś rozmowa....ale zginęła po pierwszym ciosie siekierą...prosto w głowę....

przypadkowi ludzie zaczęli ją ratować ,złapano tego faceta....był na jakiś dopalaczach ,bardzo agresywny....

odebrano życie naszej koleżance za byle guwnianą konsole...

osierociła trójkę dzieci...była bardzo dobrą mamą ,zawsze myślała tylko o nich....rzadko sobie coś kupiła,chodziła w starych butach podklejonych kropelką....żyła biednie ,ale dzieci był zadbane...czyste ,oprane ,najedzone ...... fajne dzieciaki....

podobno pożyczyła mu 100zł ,miał oddać nazajutrz....jej brat jest załamany ,bo to był jego kolega.....brat mieszkał z nią....gdyby wiedział....

złożyłyśmy się na wieniec....jeszcze jak żyła mówiła ,że jak będzie bogata to zawsze na stole w jej pokoju będą stały w wazonie świeże kwiaty najlepiej frezje i to niebieskie....

dlatego wieniec przyozdobiony był niebieskimi frezjami...

stara Berta nie chciała się dołożyć do wieńca......

ale na pogrzebie trzymała w ręku spory bukiet białych róż.....

wszyscy płakaliśmy ,

po pogrzebie nie poszliśmy ani na kawę ,ani coś zjeść,każdy chciał uciec do domu i w ciszy jakoś sobie to ułożyć.....

zostały małe dzieci...jej brat przyciskał je do siebie....najmłodszy cały czas krzyczał :mama ,mama ,ja ce do mamy....

facet ,który ją zabił jest w areszcie ,jak był na prochach to mu guzik zrobią.....

zrobiłyśmy takie porządne paczki dla dzieciaków...pojechałyśmy tam we trzy....
dzieci smutne, tęsknią....nawet im się tych paczek otwierać nie chciało.....

brat zmobilizowany ,jakoś się trzyma...

powiedział,że wychowa je i zrobi wszystko ,żeby miały dobrze...o dziwo wróciła do niego jego dziewczyna,która go zostawiła  

....znam ją ,bardzo fajna ,bardzo mu pomaga....powiedziała nam ,że rozstała się z nim między innymi przez tą znajomość z tym frajerem,który zabił naszą koleżankę ...

powiedziała ,że też będzie pomagać ....



 dzieci smutne....nie chcą ani komputera ,ani konsoli ,chcą mamy....



w trumnie leżała  w garsonce ,którą kiedyś dostała od swojej kuzynki ,bo na nią była za mała...

pamiętam jak w niej przyszła do pracy ....zle się w niej czuła,cały czas marudziła ,że wygląda  w niej jak babcia,że nienawidzi tego koloru....ale nie było ją stać ,żeby sobie coś kupić....


na nogach w tej trumnie miała buty ,które sobie kupiła w niedzielę....na przecenach....Renia mówiła,że kiedy do niej zadzwoniła ,pytając o jakieś zlecenie ,wspomniała o tych butach.....

że średnio jej się podobały ,nie potrzebnie je kupowała i na dodatek lekko ją obcierają i pytała Reni czy z przeceny też można je zwrócić.....

nie zdążyła....

do nieba poszła w babcinej garsonce koloru ,którego nie znosiła i w za ciasnych butach.........