na weekend moja córka zabrała mnie do kliniki jogi.....wiedziała ,że nie będę chciała jechać i będę marudzić....
miałam zamiar nadal trwać w szoku ,a jako terapię uznać karciankę i koniak u Marcinków z czwartego...spakowała mnie szybko ,rzuciła młodemu kieszonkowe na pizze i pojechaliśmy...
byłam kilka razy w SPA ,na biwaku ,w górach i nad morzem ,ale na czymś tak fantastycznym nigdy....
już po pierwszym seansie tych ćwiczeń,bardzo zresztą prostych -poczułam siebie....poczułam spokój....
jedliśmy lekkie potrawy ,popijając wodą z miętą ,cytryną i imbirem....cały czas otaczała nas kojąca muzyka i piękny zapach....poczułam się błogo ,dobrze....
pani od jogi ,kobieta bardzo konkretna ,a jednocześnie delikatna opowiedziała mi przez jaką traumę przeszła....jakie doły zaliczyła....i jak sobie pomagała....
długo gadałyśmy ,siedząc w wygodnych ogromnych fotelach , w cudownej palmiarni ,wśród ćwierkającego ptactwa.....
mogłabym tam zostać na dłużej....
nabrałam sił.....muszę tam zabrać dziewczyny z pracy....
potrzebna jest nam taka terapia...
po tym wypadku przyszedł do nas w prawdzie psycholog ,ale miał tak olewający stosunek ,że żadnej z nas nie chciało się uzewnętrzniać mu swoich doznań....
a tu po prostu niebo....tak właśnie wyobrażam sobie niebo...
w głowie mam jeszcze tą ciszę ....moja skóra pachnie jeszcze tymi cudownymi ,niespotykanymi na co dzień zapachami....w pudełku w lodówce mam jeszcze na rano ,porcję smacznego jedzenia stamtąd ....
wracając ominęłyśmy ogromny korek prowadzący wprost do centrum handlowego....skupisko nerwów,pośpiechu i stresu....i po co
miałam zamiar nadal trwać w szoku ,a jako terapię uznać karciankę i koniak u Marcinków z czwartego...spakowała mnie szybko ,rzuciła młodemu kieszonkowe na pizze i pojechaliśmy...
byłam kilka razy w SPA ,na biwaku ,w górach i nad morzem ,ale na czymś tak fantastycznym nigdy....
już po pierwszym seansie tych ćwiczeń,bardzo zresztą prostych -poczułam siebie....poczułam spokój....
jedliśmy lekkie potrawy ,popijając wodą z miętą ,cytryną i imbirem....cały czas otaczała nas kojąca muzyka i piękny zapach....poczułam się błogo ,dobrze....
pani od jogi ,kobieta bardzo konkretna ,a jednocześnie delikatna opowiedziała mi przez jaką traumę przeszła....jakie doły zaliczyła....i jak sobie pomagała....
długo gadałyśmy ,siedząc w wygodnych ogromnych fotelach , w cudownej palmiarni ,wśród ćwierkającego ptactwa.....
mogłabym tam zostać na dłużej....
nabrałam sił.....muszę tam zabrać dziewczyny z pracy....
potrzebna jest nam taka terapia...
po tym wypadku przyszedł do nas w prawdzie psycholog ,ale miał tak olewający stosunek ,że żadnej z nas nie chciało się uzewnętrzniać mu swoich doznań....
a tu po prostu niebo....tak właśnie wyobrażam sobie niebo...
w głowie mam jeszcze tą ciszę ....moja skóra pachnie jeszcze tymi cudownymi ,niespotykanymi na co dzień zapachami....w pudełku w lodówce mam jeszcze na rano ,porcję smacznego jedzenia stamtąd ....
wracając ominęłyśmy ogromny korek prowadzący wprost do centrum handlowego....skupisko nerwów,pośpiechu i stresu....i po co