czwartek, 22 kwietnia 2010

kobiety to zawistne są.

dobra tamten dzien -niewazny....rano odpilismy razem kawe,pogadalismy o pogodzie i czarnych skrzynkach,przegryzlismy to bułką z serem...zdawkowe pa,ciał ,czy jeszcze jakieś burknięcie....(najlepiej wróć jak będe juz spała )
....
sniadanie z dziecmi....uwielbiam swoje dzieci...uwielbiam jak sa takie rozespane,cieple,pachnące mydłem i doroslością ...całuje je i sciskam , zachowuje nadmiar cierpliwosci ....jakby to były malutkie jeszcze szkraby,zresztą lubią to mimo ich:--oj mamo no,weś........uwielbiam je

za to nie uwielbiam swojej pracy...sama praca ciekawa ,ale te całe, że tak powiem zaplecze,jest zawsze napięte jak baranie jaja...mam dosyć całych tych akcji typu ,tej nie ufaj,ta ci dupę obrobi,z tą wogóle nie gadaj ,a ta donosi szefowi....czy ja pracuje w jakiejś super tajnej agencji siesaj? czy na zwykłej informacji?
...nie potrafie ogarnąć kobiet ,które śmieją się do siebie ,zwierzają ,a po chwili ,za plecami dorabiają ci etykiete,nowe fakty i nowe sensacje.....wolę szczerość nawet bolesną,brzydze się wymyśloną plotką jestem słabym partnerem do obrabiania komuś tyłka....ale chyba dobrym słuchaczem ,bo
dochodzą do mnie czasem te całe syfy.... staram sie trzymac zasady ,ktorą wymysliła moja mądra babcia...obserwuj uwaznie ,dużo słuchaj ,swoje przemyślenia zostaw dla siebie i mów tyle ile nakazuje ci zdrowy rozsądek....

chciałabym wyjśc kiedyś z pracy i powiedziec sobie ....kurde lubie tą pracę ,lubie tych ludzi....no miałam szczęscie ,że tu trafiłam....za to
wychodząc mówie zdawkowe pa ....ciał...czy inne jakies lekkie pocałujcie mnie w dupę....jestem wykonczona psychicznie...uspokajam się dopiero w parku....zaczynam oddychać głeboko i staram się zapomnieć na chwilę o tych wszystkich rzeczach....musze wywietrzyć mózg...żeby jutro od nowa go zapelnić....
.....na osłodę kupuje sobie na ryneczku podróbkę żółtej Lacosty...piekny zapach......potem pęczek rzodkiewki i kilo cebuli...i stoje w mięsnym....patrze na te ekspedientki krojące schab ,podwawelską i salceson, lubią swoją pracę...pracują we trzy...nas jest ,aż 19....w takim skupisku bab nigdy nie będzie w miarę przejrzysto...moze to dobrze,bo nie tak nudno ,ale czemu tak bardzo ponizej pasa?

........w domu jeszcze cisza...dzieci w szkole....przeciąg w domu i wymarznięty pies...cholerna pogoda...wstawiam na kawę i idę z małochętnym psem na podwórko....na ławce przed blokiem wynudzone sąsiadki ,rządne krwi...a mają czym sie aktualnie pożywić .... w bloku jedna taka sama wydlubała sobie ciąze,zwykłą wykałaczką....magister farmacji,taka wyuczona i niby wielka pani ,głowa wysoko,poszła raz na bok...facet w delegacji ,ona samotna...moze nawet wyciagnęły ją jakieś fałszywki z pracy i namówiły,albo silnie pijana była...ale dla rządnych krwi liczą się tylko suche fakty...udawała ,ze ma grype,więc nikt jej nie odwiedzał..leczyła się sama,myślała,ze opanuje ...dopóki nie straciła przytomności na środku kuchni ,podając dzieciom zupę.....
....lezy w cięzkim stanie w szpitalu...wdało się zakażenie....wszyscy o tym wiedzą oprócz jej dwóch synów....im powiedziano ,ze mama ma sepse....nie wiem jakim cudem ale nawet mój syn wie ,ze to była domowego sposobu-aborcja....jednak to prawda ,że ostatni dowiaduje się,głowny zainteresowany.....
....kobiety na ławce ,aż trą piętami,zerkając w jej okno,obuzone ,ze jej maz nagle wrócił z delegacji i siedzi przy szpitalnym łózku dzien i noc i czy wie ,ze to nie sepsa?.....szkoda mi tej kobiety...miała pecha..kazda ma jakies skoki w boki,mniejsze lub większe,nawet te ławkowe tufty napewno miały ..słucham ich bzdurek ,kiwając lekko głową i usmiechając się sztucznie.......kontem oka widzę jak mój pies na środku pięknego trawnika robi wielką brązową kupę....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:-)