środa, 21 kwietnia 2010

wypalona

lubie pachnieć....lubie wsunąć się pod koc z ksiązką i pachnieć swoimi ulubionymi perfumami...jestem moze chyba ,chyba moze kobietą co powinna lezec i pachniec ,byc podziwiana przez swojego mężczyznę.....
może chyba chyba może....
...ulubione perfumy nieubłagalnie się kończą ,na czytanie książek po kocem mam tak mało czasu....a mężczyzna który może i kiedyś mnie nawet podziwiał ,jest mi teraz tak obcy....dlaczego i kto wymyślił te cholerne małżeństwa? w których trzeba tkwić bez sensu....i nawet nie potrafisz się zmusić do cmoknięcia go w policzka....
najgorsze jest to,że on mysli ,ze wszystko jest jak trzeba....
nie ma w nim nic co kiedyś mi się podobało....
ale on myśli,że wszystko jest ok...i o co ci kobieto chodzi?
.......mój krzyk samotności, tęsknoty jest niemy ,cichy i kwilący....jestem zmęczona tym człowiekiem...potrzebuje powietrza....