poniedziałek, 17 maja 2010

padammmm

powiem tak jestem padnięta.....stara praca byla tragiczna ,a w tej sie idzie natyrać jak wół...zresztą nasz szefuncio juz na wstępie powiedział jasno i bez ogródek : u nas się nie pracuje ,u nas się zapierdala.......boli mnie wszystko..szczególnie tyłek i kciuk...dostałam zjebkę od pana z głupim wąsem za pierdołę...i ogolnie trzeba isc szybko spać ,bo rano trza wyslać moje cudne dzieciaki do szkół....
....nie wiem na ile moje ciało da rade sie zregenerować....
....to będą wiekopomne słowa do ktorych wróce po 30 czerwca....od dzis przestaje mi zależeć na tej pracy (choc wiadomo z pracą cięzko)....ale trzeba sie troche cenić...jesli mi nie przedlużą umowy to baj baj maszkaro...jesli przedlużą to będe tam zapindalała jak głupia....za dośc dobre pieniądze...no ale bardzo cięzko zarobione....no i bede głupia...
......mój monsz przyniósl mi piękny bukiet kwiatow zerwanych w ogrodzie jego mamusi...bo niby kocha mnie coraz bardziej....szkoda ze ja to go prawie wcale...ale pachną te konwalie cudnie...
jak to człowiekowi duzo do szczescia nie potrzeba ....cisza w domu ,zapach konwali i kubek ciepłej rukoli....oczywiscie nadal boli mnie wszystko....i podziwiam swoją matkę ,ze w tym zakładzie wytrzymała tyle lat....i ma siłe na pieczenie ,gotowanie i jednoczenie rodziny....ja jestem jednak z innej epoki....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:-)