czwartek, 17 czerwca 2010

kantorek na makulaturę....

....nie wiem za jakie grzechy i dlaczego po takich szkołach czlowiek w tym glupim kraju musi pracować w calkiem innym zawodzie i to ostro fizycznie?....a w tv Kaczynski mi pierdoli ,ze jak zostanie prezydentem to zadba o historie Polski....mam w dupie historie interesuje mnie dzien jutrzejszy !.....
....wczoraj osiem godzin siedziałam ,dzisiaj stałam...a jak stoisz i robisz cały czas to samo ,co chwila ktoś podejdzie zagada, nawet sie kurde otworzy...robisz swoje ,i nieswiadomie jestes wtajemniczany w sekrety rodzinno-firmowe....bo ta firma wogóle porypana ,tam wszyscy to rodzina,każdy z kazdym jak w modzie na sukces....ja tylko tam matke mam...tylko albo aż ,sama nie wiem...moze matka tez tam kochanka ma....
bo tam kazda miala jakiś incydent z facetem z firmy....a nawet dziecko miała,ma....połapac się trudno...ale zaczynamy z nowymi ogarniać,tylko powoli to idzie...moda na sukces sie chowa....
....szef firmy niejaki bogaty niemiec...to sie w takiej jednej fizycznej zakochał....wyobrazam sobie jak musial się koło niej nachodzić ...bo tak to z biura nie wychodzi...ponoc obserwuje nas przez weneckie lustro...nie wiem czemu ale zawsze wydaje mi sie ,ze on stoi za tą czarną szybką nagi i patrząc ,jak tyramy-onanizuje się.....
no ale wracając do tego ,ze sie zakochal....a ta pracownica urobiona ,widząc ,ze facet ma na nią chęć....raz dwa się rozwiodła ...i raz dwa zaczęła odbierać fluidy od szefa....
....dziewczyny opowiadaly ,że miała syndrom dobrego wyglądu....co chwila zerkała w swoje magiczne lusterko,poprawiając się , mizdrząc,malując....codziennie jej dekold był głębszy.....i sie facet zatopił totalnie i wyznał jej swoje uczucia na jednym z balów firmowych...
....apropos syndromów kolezanka B. twierdzi ze ma syndrom AA,bo jak juz wspominałam rodzina nakryla ją ,że daje w zyłę równo.....nie próbowali szukać przyczyny , odrazu AA.....B. czeka tylko ,az wszystko ucichnie i będa myslec ,ze juz ma za sobą to szambo i spokojnie pewnego wieczorka ,po kolacji da sobie w żyłe....ona pierdzieli te AA...gdzie zabierają ich na pielgrzymki ,gadają wiecznie o niebie i piekle...klechy grożą palcem ,a sami łoją trunki ,ze az miło....no ale ich nikt z rodziny nie złapał na gorącym...a kumpela dała się zlapać glupio -tak ona twierdzi....ja mysle ,ze to była głupota i żenua...bo jechała pijana rowerem -środkiem chodnika i krzyknęła na jakiegoś mohera : z drogi ty stara krowo i ponoć rzuciała w nią cebulą,bo wiozła z działki na bagażniku...a ten moher to byla matka dzielnicowego czy jakiegoś wyzej dowódcy(prawie tak jak w naszej firmie)i zgłosił moher natychmiastowo....kumpela mówi ,ze nawet rzucili ją na maskę ....jak pospolitą nożowniczkę....
.....nasz kolega co teraz uderza do siostry tej w ktorej się szef firmy zakochał...i ona tez go chce ....ma dopiero fobie...u niego wszystko musi być symetrycznie...długopisy w kieszeni ma ulozone według wzrostu...dzis nie wytrzymal patrząc na mój bajzel w kieszeni ,doskoczył i ułozył moje flamastry....powiedział,ze przez to wydaje mu sie ze wszedzie jest brudno...symetria jest najwazniejsza!...
troche go rozumiem...ja mam fobie zapachu ,a moze smrodu...oblewam sie perfumami ....mam mnóstwo zapachów.......musze czuć zapach inni muszą go czuć,odemnie....wtedy czuje sie lepsza jakaś....a moze boję sie czegoś....a napewno smrodu....
szkoda ,ze moja szwagierka nie ma takiego poczucia czystosci i zapachu...jak dzwonilam do niej rano...o 10 ....ona jeszcze spała...nie rozumiem ile mozna spać......miałam do niej wazną sprawę....ale jak mi powiedziała,ze jeszcze jest w łozku,wyobrazilam sobie jak musi smierdzieć....taka gruba ,nie lubiąca sie zabardzo z mydlem i ten jej oddech......

na szczescie pracuje z czystymi dziewczynami...szatnia to istna perfumeria...faceci tez pachną...a przynajmniej nie smierdzą....
a ten szef to wogóle roztacza za sobą woń piękną....chociaż dziewczyny mówią,ze odkąd zdobył tą pracownicę,co rzecz jasna już pracownica nie jest...jakoś posmutniał....
a bo to tak jest najfajniejsze to ściganie króliczka...jak się go złapie ,wymaca,wybzyka to nuuuuuda....a wogole ponoć rozrzutna ,kapryśna...co z tego ,ze nogi długie miała....
....zapomniałam wspomieć o fobi Kazia....ma fobie przeciągową...bardzo dba ,żeby nie było przeciągów....ledwo zamknie jedne drzwi z drugiej hali ktoś wylazi na dwór ,okno gdzies wywali...a on biega biedaczysko....od malenkosci mu matka wpajała,ze przeciąg nasz wróg....i sie chłopina męczy....
...a fobia Olki czyli w domu oficjalnie Olka rzuciła palenie....nowo poślubiony mąż ,nagle po slubie stwierdzil,ze ma dosyć calowania popielniczki,zaczęło to przeszkadzać teściowej i matce teściowej co ma chyba z 200lat....
oficjalnie rzuciła w domu,za to w pracy pali jak smok....jednego konczy drugiego zapala....pali wszedzie....zawala tym samym swoją normę ...i jaka nerwowa sie zrobiła....
...zeby nie było czuć ,że pali spryskuje sie miksturą poleconą przez panią z biura...rece smaruje cytryną....i wogole codziennie ktoś przynosi jej coś do zjedzenia ,ze po tym napewno stary nie poczuje ,ze w ciagu osmiu godzin zjarała paczkę szlugów....
co ona już nie jadła...i czego jeszcze nie zje
....a mały wredny dzisiaj coś mi odpuscił,ten od kontroli....na sniadaniu opowiadal o swoim synku ,co go jego "była" czasem pozwala zabrać....i twierdzi,ze on za grzeczny ,jakiś cichy-ten jego dzieciak.....już miałam na wylocie : a co ma być taki pierdnięty jak ty?
ale co mnie to....za świeża jestem,zeby se na to pozwolić....jakaś z tych starych pracownic powiedziała mu czule...ze moze spokojny po matce....i moze dobrze ,ze się w matkę w dał.....

a ta stara pracownica ponoć jest głebiej w temacie....i to nie prawdą jest podobnież,że ona go zostawiła ,bo chciała mieszkać z rodzicami....a on nie...ponoć prawda była taka ,że ten od kontroli to w domu jeszcze gorzej wkurwiający niz w pracy,na wszystko żydził,wyliczał,i wiecznie w sieci siedzial....więc go kopła w dupę....coś mi się wydaje ,ze nawet mu nie stawał....
jak dzisiaj mi kartę podpisywał...spojrzałam na te jego rączusie....i pomyślalam ,ze co wieczór marszczy se ,az miło....
.....jedyną osobą co go chwali jest sprzataczka...jak by ktoś z zewnątrz przyszedł nie kapnął by sie, że ona tu sprząta.....zawsze jest odrypana jak na majówkowy pochód....i panoszy się jak szara gęś...bardzo do niej pasuje powiedzenie starych zbieraczy grzybów: z tyłu liceum z przodu muzeum....
....stara kobieta a rozpuszczone włosy po pas...i to siwe takie...wyczesane...obrzydlistwo....i ona twierdzi,ze inni od kontroli są pojebani,tylko ten mały to fajny....
...zupełnie się z tą kobietą nie porozumiem...zresztą czy ja mam obowiązek się z nią rozumieć(matka twierdzi ,ze tak)....dziewczyny się jej lekko boją,bo jej kuzynka to ma męża ,co jest stryjem tego niemca....wes się połap....
w kazdym badz razie sprzataczka była na firmowej wycieczce ,a tam grupki wszyscy sie porozchodzili po zabytkach ,a on sama została....i tu się okazalo ,ze nikt ją kurwa nie lubi....mogła sobie zabrać pana od kontroli... w tych jego dżinsach z Peererrelu i katanie o takim samym odcieniu...co za wieś...bo on dla niej ideał....zastanawiałysmy sie ile tam miedzy nimi róznicy jest....moze by się zwąchali....
no i wiadomosc dnia...wykrylismy nowy romans w pracy.....znaczy dziewuchy juz wykryły wczesniej ,ja niedowierzałam....ponoć gzdzili sie w kantorku na makulaturę...on zwykły robol,ona pani z biura(ta od tej mikstury dla Olki)...jaja bez jaj....moze bym nie uwierzyla tak do konca ,gdyby nie to,ze dzisiaj wynosiłam makulaturę...weszlam sobie dość cicho do tego pomieszczenia...i nie mogłam znaleśc kontaktu....i juz nawet potem nie szukalam....bo uslyszałam jak ktoś kogoś w tej makulaturze "posuwa"....ani wyjść,ani sie ruszyć....a oni do siebie jakieś dziwne słowka ,podczas,w trakcie ,matko no!....uratował mnie facet od roletek ,wparował do kantorka sztaplarką....wyszłam prawie na czworaka...i odrazu do dziewczyn...
a więc wielka pani z biura ...wyszla z biura....szef tez raz wyszedł...jakas klątwa ,lepiej niech ci z biura do nas roboli nie wychodzą,bo odrazu jest mieszanie krffi.......nie wiem co w powietrzu u nas w firmie wisi....ale ja sie na to nie pisze....nikt nie jest w moim typie...oczywiscie sie nie zarzekam ,mają przyjać nowych