środa, 16 czerwca 2010

wszystko i nic

matka twierdzi ,ze mały ten od kontroli jest wporzo....
nie wiem czy jest czy nie,dla mnie jak narazie jest dziwny,zeby nie powiedzieć pierdnięty....moze sie mile rozczaruje kiedyś ,moze zaskoczy mnie normlanym zachowaniem...może.....ale coś czuje ,że nieprędko...

....a wogole to dzisiaj w pracy sajgon był.......a ja jak zwykle jestem matka Teresa...i wszystkim pozałatwiałam ,a sama zostałam na placu boju....
i w oddali moja matka kiwająca głową :oj glupia ,ty głupia ,dbaj o własną dupę,a tak zostałas sama ,a o ciebie czego sie kolezanki nie zatroszczyły?....
fakt ,ja bym tak nie mogła...wolałam oddać im ,bo ja taka juz jestem....głupio uczciwa ,zawsze dwa kroki za,a niech inni mają pierwsi....i czuje sie z tym zajebiście dobrze...bo taka moja natura........wiedzialam ,ze jest im głupio,ale żadna nie odpuści okazji....
.... moze i sprawiedliwosc istnieje ,może....gdyż załapalam się na listę wydajności,z całkiem pokaznym procentem i jako pierwsza z naszej nowej grupy...wiadomosc uderzyła jak grom i poszla po całej hali......
...matce humor sie poprawił ,mi tez,a im sie coś głupio zrobiło....nie skomentowałam tego ani jednym słowkiem....na śniadaniu zaciekle jadlam sobie wielką drożdzówkę z jeszcze większymi owocami,przed kazdym gryzem dokładnie ją oglądając....a one tworzyły jakieś hipotezy i tezy i zerkały czy w koncu coś powiem.....
...w dupie ich mam...twierdzą ,ze mają to gdzieś,ze luz ,blus ,a tak naprawdę malo sie nie poszczają....i to jest smutne....
.....
lubie dlonie ,kobiece dłonie....w naszej firmie jest piękna kobieta....jeszcze nie widzialam jej dwa razy w tym samym stroju, no szyk ....ona jedna przyszła,zeby mi pomóc ,nadgonić moje niewdzięczne funfelki....byłam jej wdzięczna.....
zaskoczyly mnie jej dłonie: suche ,w czerwonych plamkach...brzydkie....gdybym ich nie widziała z bliska ,nigdy nie pomyślalabym nawet ,ze taka dostojna kobitka ma tak brzydkie dlonie....
....uwielbiam zapach mojej sypialni...kiedy juz mam dosyc tych zawilosci w firmie...marzy mi się prysznic ,kawa ,cisza i zapach sypialni....gdzie moge sie schowac....moje cudne dzieci wiedzą,ze jesli tam sie zaszyje ,lepiej dać mi odsapnąć....nic mnie tak nie wycisza niż spokój tego pokoju urządzonego tak jak marzyłam od zawsze i pachnie w nim niepowtarzalnie....
widziałam w TV w niedziele dom pani Sienkiewicz...cudny...uwielbiam takie domy....ogrody nie pod linijkę,oblesne tuje i ściezki usypane z kolorowych kamyczków,wszystko na pokaz ....w jej ogordzie ,rosła wielka jabłon a pod nią stał drewniany stół ,krzesła,ogród troche dziki ,troche zadbany ....kuchnia swojska pełna cennych staroci ,wielki stól i lampa nad nim....przytulny pokój...w kazdym kącie coś ciekawego....wszedzie starocie ,bibeloty ,ksiązki i inne cuda
....takie jest własnie moje mieszkanie....tylko ogrodu brak....
czasem bywam w apartamencie pewnej pani K. wszystko zaprojektowal jakiś facet....zimno,pusto i niby modnie....wszystko zgodnie z symetrią,z kolorem i kształtem,zadnych zbędnych przedmiotow...więzienie dla bogaczy....
....
i w koncu mogę napisać ,ze jelitówkę mam za sobą....zdrowie jest jednak najwazniejsze....pięniądze troche....ale czekam juz z utęsknieniem na nowy miesiąc....bo w nowym miesiącu wychodzimy na prostą....mam z tej okazji upatrzone parę małych przyjemności...bo to w zyciu najwazniejsze....i bedziemy juz po wyborach i mam wieeeelką nadzieje,ze wredny kurudupel bez żony,dzieci ,z kotem alikiem odpanie juz w pierwszej turze....
...rozpisałam sie nieco....
nie wiem czy wogóle ktoś to czyta ....i czy wogole zalezy mi zeby czytał....
zajrze do pokoi dzieci ,ucaluje na dobranoc,wysłucham ostatnich dzisiejszych wiadomosci...pogłaszcze psy,doleje im wody,otworze balkon ,bo w domu duszno...i wtopie się w świezutką pościel prosto z pralni.......moze cos miłego sie przysni...