niedziela, 13 czerwca 2010

nasza klasa

chciałabym napisać ,ze juz mam za sobą tą cholerną jelitówkę....ale jeszcze nie... fak....

wieczorem z sąsiadką z dziesiątego dezynfekowałysmy się żubrówką....nawet mnie nie cisło...alkohol jakoś złagodził objawy....
ogólnie jestesmy wszyscy w szoku po smierci chłopaka z bloku obok....głupio zginął,przecenił swoje możliwości...piłysmy na moim wymuskanym do bólu balkonie udającym ogród za domem ,cicho rozmawiając i zerkając w okna jego pokoju....aż ciarki przechodzą...
niestety młodzież na ławce przed klatką zachowywała sie dość głośno...on tez tam zawsze siedział...nigdy mi nie przeszkadzało,ze tam gadali i śmiali się do pózna...nie jestem typem wrednej sąsiadki,tez kiedyś lubiłam,te przedklatkowe wieczory....ale teraz te wrzaski poprostu drażniły....wyprzedziła mnie pani z piątego ,zeszła do guwniarzy i cicho taktowanie powiedziala,co by uszanowali ,ze tam w mieszkaniu siedzi jego matka ,sama ,zrozpaczona...nie ruszyli sie z miejsca,przycichli lekko...po piętnastu minutach zaczęli od nowa...zeszłam w koncu ja...ajakżem
,,,,walnęłam im tak z marszu...że są beznadziejni i nie potrafią chociaż do pogrzebu wytrzymać,ale kurwa każde jak tam siedzi -wstawiło sobie czarną wstązkę na naszej klasie w rozpaczy za utraconym kolegą i pod każdą strasznie rozpaczają ,ze odszedł ,żale,wiersze i smutne minki oh,ah....
użyłam słowa beznadzieja......to ulubione słowo mojej ciotki,które wkurza mnie i irytuje...i zadziałało...sąsiadka z piątego dołożyła swoje trzy grosze nagle wyrastając obok mnie (ona zawsze tak wyrasta,może dlatego ma ksywę Brzoza )....na odchodne ktoś z balkonu zrzucił na beznadziejną grupkę worki z wodą....i bardzo dobrze,zresztą...odeszli ze spuszczonymi głowami,nikt nam nie pysknął ,ale jakby człowiek nie powiedział to by się gamonie sami nie domyślili....
....witki opadają ....niektórzy młodzi ,powtarzam niektórzy(bo znam naprawdę fajnych i mądrych) ,są puści jak bęben Metalicy....szczególnie te kapturki w spodniach z krokiem po kolana jakby sobie w gacie nasrali ,moze dlatego tak się bujają ostro czyli się wożą z tym sraniem,bo ich w łydki piece.... i te rozjaśnione blondynki w róznowych bluzeczkach z trzy kilową tapetą i wywalonym brzuchami (niezawsze płaskimi),puste jak dwa bębny Metalicy ,powtarzające wkółko słowo: grubo było.........gdzie takie dzieci się plęgną????i gdzie ich rodzice?

...